Czwarty dzień diety.
Przeziębiłam się. Gardło boli mnie od samiuśkiego rana i żaden specyfik nie pomaga. Modlę się co by tylko nie zarazić Córki.
Z jedzeniem średnio - pomimo bólu nadal mam ochotę mielić gębą 24h. Walczę ze sobą. Kupiłam dziś mężowi ciastka. Myślałam, że skoro za nimi nie przepadam nie będzie ciągnąć mnie w ich stronę - błąd.
Waga: 63,8
Nie ma czym się podniecać, wciąż mam wrażenie, że brzuch wisi mi do kolan.
Wałkom stanowcze i zdecydowane NIE.
Całodzienny bilans posiłków i napojów:
~ Cztery racuchy
~ 3 zielone herbaty
~ Porcja kopytek [bez dodatków] + surówka z czerwonej kapusty
~ Mały banan
~ Sałatka warzywna [sałata, pomidor, ogórek, kukurydza, papryka, oliwa z oliwek]
Mam ochotę na pączka. Jak nigdy nie jem pączków, a już lukru na nim po prostu nie znoszę, tak dzisiaj mam na niego taką ochotę, że zaraz chyba zniosę jajko.
Pragnę wyjazdu, gdzieś daleko, gdzie jest pięknie i kwitną kwiaty. Tu na przykład...
Lubię jesień. Dzisiaj mam po prostu gorszy dzień.
MelodyInTheWind
23 listopada 2012, 22:21Jesień jest cudowna ale zdradliwa, jeden silniejszy podmuch i człowiek leży przez tydzień w łóżku. A z tymi słodyczami też mam tak dziwnie, tata kupuje czekoladę, którą tylko on lubi, wiec się cieszyłam, że mnie nie będzie kusić. Ale kostka po kostce i po prostu przywykłam do niej! Małe grzeszki nie zaważą na diecie, ważne, żeby nie przesadzić. Pozdrawiam:)
ita1987
23 listopada 2012, 22:09uwierz mi.. chętnie oddałabym Ci jeden rozmiar miseczki z tych piersi jakbym mogła! dziękuję serdecznie za komentarz i wracaj do zdrowia :-)