Zjadłam wczoraj łyżkę ryby po grecku, banana, kilka kostek ptasiego mleczka, sałatkę z grzankami i kilka cukierków.
Tak - jem słodycze. Mało, ale jednak. Obiecałam sobie nie wprowadzać radykalnych zmian do menu i tak zostało. Nie odmawiam sobie niczego na co mam ochotę, ale kategorycznie zmniejszyłam ilości spożywanych potraw.
Jest dobrze. Nie chodzę głodna, codziennie jem warzywa i owoce, czyli to o czym w ostatnim czasie zapomniałam. Na wiosnę będzie też więcej ruchu, bo póki co leniwa jestem nieziemsko.
Mój patent na dobrą kawę:
* 1,5 płaskiej łyżeczki kawy
[ja używam Nescafe Sensazione Creme i jestem zadowolona]
* Mleko
Do kubeczka wsypuję kawę, mleko gotuję. 3/4 zagrzanego mleka wlewam do kubka z kawą, resztę spieniam spieniaczem do mleka, dolewam do kubka, mieszam, lekko słodzę i voila.
Wychodzi mleczna bajkowa kawka, idealna dla tych, którzy lubią delektować się smakiem chwili. No i przede wszystkim nie jest mocna, sama jestem wielbicielką white chocolate mocha, więc jest to idealne rozwiązanie dla mnie. Polecam. I broń Boże żadnej wody!
Byłam dziś na shoppingu z Córcią. Póki co niewiele może mi zasugerować, aczkolwiek wczoraj pokazując paluszkiem wybrała dla siebie bluzeczkę. ;)
Kupiłyśmy płaszczyk i berecik, z których jesteśmy bardzo zadowolone no i kilka koszulek, które niestety musimy wymienić na większe. Oczywiście wszystko dla mojej Perełki.
Tyle na dziś. Pogoda nieciekawa, czekam na +18, coś nie chce przyjść.
Love,
Metamorfoza.