No cóż... Wczorajszy dzień nie był łatwy. Na prawdę mnie kusiło na wszystko. W myślach miałam tyle pyszności, czekoladowych przyjemności ale też prostych przyziemności jak np kanapka z pasztetem. Uległam tylko nutelli ale dzisiaj się nie dam wcale. Waga nadal 65. Świetnie byłoby zakończyć 1 faze z wynikiem 63,5-64:) Dzisiaj motywująco walcząc z samą sobą wybieram się na basen po pracy. Muszę też wypowiedzieć umowę tam bo już za miesiąc wyjeżdżam i nie będę już te ostatnie 4 dni przed wyjazdem miała czasu chodzić bo będzie mnóstwo spraw związanych z pakowaniem i wylotem. Jeszcze tylko tydzień i dowiem się czy dostałam się na studia! Trzymajcie kciuki proszę!
A to plan na dzisiaj:
Śniadanie: Omlet 2jaja z potartymi pieczarkami i odrobiną sera mozarella light
przekąska: garść orzeszków laskowych
Lunch: Leczo SB z kurczakiem i cieciorką
Reszta do obmyślenia po powrocie do domu:)
edit: Łyżeczka nutelli :(
sałatka z pomidora sera light i jajka z łyżeczką majonezu light (niestety tylko troszkę coś nie mam ochoty jeść)
I najważniejsze!!! Mój Skarb zrobił mi nie lada niespodziankę, dostałam blender!:):):):) Jupiiiii będą ciasteczka SB!
emma84
17 lipca 2012, 18:50Jak stuknie dzien 10-ty to juz leci tak szybko, ze nie nadązysz. Przynajmniej ja tak miałam wraz z magiczną "10" :)