Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
South Beach Dzień 5


Dzień dobry Chudzinki:)

Poranek do kitu. Piękna pogoda angielska nabyła się przez 1,5 dnia i znów du*a:( Leje. Dzisiaj mam czas na porrany wpis bo kolega się zaoferował rzucić mnie do pracy autem, więc nie muszę iść na pociąg. Dietka idzie wspaniale. Nie mogę uwierzyć, że to już 5 dzień, bo przy drugim zastanawiałam się jak ja to wytrzymam? A może ja za dużo jem? Nieeeeee chyba nie. W każdym razie po 4 dniach waga wciąż 66kg. Ale czegóż ja oczekuję? Że z dnia na dzień będzie spadała o kilogram? No cóż. Sukcesem będzie 63-64kg na koniec 1 fazy. Myślicie, że to osiągalne? Na razie nowe postanowienie: NIE WAŻĘ SIĘ CODZIENNIE. To będzie trudne, bo w walce z wagą od kilku lat dzień w dzień się ważyłam i dołowałam, że idzie w górę albo nie spada. Teraz kiedy spada chciałabym więcej.... a żeby to zrobić zdrowo i bez skutków ubocznych dla organizmu musi to być robione z cierpliwością. Tak więc rozwód z wagą do poniedziałku. Ocenię efekty po tygodniu 1 fazy. Czas zmykać do pracy.... A zatem plan na dzisiaj:

Śniadanie: 1.5 parówki drobiowej low fat z ketchupem i pomidorami, kawa rozp. z mlekiem 1.5%

wciąż do zeżarcia:

Przekąska: jogurt fromage własnej roboty jak w poprzednie dni(ale mi posmakował)

Obiad: Reszta lecza(dużo mi sie nagotowało, trzeba zjeść i jest pychotka)

Przekąska: Sałatka z pomidorów, ogórka, rzodkiewki i cebuli z jogurtem nat. light lest then 90% fat

Plus: Dzisiaj pierwszy raz w fazie 1 idę zów na basen - muszę korzystać z karnetu w końcu sporo płacę! :)

edit:  w dordze do domu kawa Costa z mlekiem 0%

Kolacja: omlet z cebulą i pieczarkami

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.