Jestem cholernie przemęczona
Dzisiaj po NMTZ siadłam na macie i wcale nie byłam szczęsliwa wręcz przeciwnie. Podczas cwiczen spojrzałam w lustro zobaczyłam tyle pracy przed sobą. Niby spadło mi te 10 kg a różnicy wizualnej większej nie ma.
Staram się pocieszać ze niby na brzuchu zmienił się rozkład tłuszczyku, ale to chyba nie prawda.
Na koniec listopada czy początek grudnia zrobię zdjęcie i porównam z tym kiedy wazyłam 74 kg bo tylko takie mam, wcześniej bałam się<?> zrobić zdjęcie.
Dzisiaj waga 69,7 kg dobrze ze spada ale coraz mniejsze szanse że skończę listopad z wagą 67. Ech, trudno myślałam że jak zobacze 6 na wadzę to będzie łatwiej, że ziemia się zatrzęsie itp. Ale jak zwykle nie jestem w pełni zadowolona bo mój wygląd daleki jest od tego czego oczekiwałam po zrzuceniu 10 kg.
Po drugie męczy mnie też co innego. Moja mama... W sobotę miała taki nagły atak bólu pleców że tato musiał ją zawieźć na pogotowie, nie mogła praktycznie chodzić już miałam dzwonić po karetkę, ale powiedziała że jakoś się postara dojść do auta.
W szpitalu dostała zastrzyk no i oczywiście zalecenie SCHUDNĄĆ.
Jak to u nas w służbie zdrowia nikt nie poradzi, nie da rad, wskazówek tylko suche hasło.
Ale mniejsza z tym bo to co zrobiła po powrocie do domu zbulwersowało mnie szczerze. A więc zasiadła do stołu nałożyła sobie mega wielki kawał szarlotki polała to wszystko wielgaśną porcją bitej śmietany i jedząc mi własnie oznajmiła "ze ten głupi lekarz kazał jej schudnąć". Od soboty musiałam przejąć wszystkie obowiązki domowe plus usługiwanie 'chorej na otyłość' matce. Ale nie zamierzam tego robić dłużej bo zajrzałam do szafki ze słodyczami a tam od soboty wyobraźcie sobie zdązyła zjeść:
* 8 snikersów!,
* 6 tabliczek czekolady!
* cały kartonik tych czekoladek sport, tych małych nie wiem jak to sie nazywa konkretnie!
* 4 marcepany w czekoladzie z masą nugatową!
* Babkę!
* Duże opakowanie ciastek!
* Całe opakowanie lizaków czekoladowych Mikołajków (20 lub wiecej w paczce)
* pol opakowania lizaków z białej czekolady bałwanków (20 lub wiecej w paczce)
Pewnie pomyślałyście skąd w moim domu tyle słodyczy. Ano tato zawsze jak wraca z podrózy po Europie przywozi wino do swojej piwniczki i kosmetyki oraz słodycze dla nas. Chociaż ostatnio go prosiłam zeby tego nie robił to on mówi ze co nam bedzie załował. Ale widzę ze musze z nim poważnie pogadac teraz zeby naprawde przestał kupować słodkie!
Jestem wypruta, zła, czuję się wykorzystana i oszukana.
Jutro wyjeżdżam do mojego chłopaka do domu wróce chyba dopiero w środę. Z aktywnością nie wiem jak będzie bo może być różnie. Jedzenia na pewno będę pilnować. I wieczorem bede sie starac by wykonywac cwiczenia na brzuch poza tym duzo spacerów. Nie ukrywam jednak ze marzy mi się po prostu leżenie i nudzenie się, cisza spokój, brak obowiązków tylko ja i on.
Nie piszcie mi tylko że moja matka to wolny człowiek i ze sama sobie robi krzywdę a ja mam wyluzować. Bo sorry ale ona ma małe dziecko i ja juz muszę sie nim ciągle zajmować jakby bylo moje, wiec sama sobie nie robi krzywdy tylko przy okazji krzywdzi nas- swoje dzieci.
Otyłość to nie choroba to cholerne efekty braku umiaru w jedzeniu i lenistwa bo ciezko ruszyc dupe z przed telewizora by się poruszać pół godziny dziennie!
Nie pracuje siedzi w domu całe życie i wiecznie nie ma czasu. To co by było gdyby naprawdę musiala isc do pracy...
Przepraszam was za kolejny przesiąknięty problemami prywatnymi wpis ale nie mam komu się wyżalić, gdzie tego wszystkiego wyrzucić...
Dzisiaj po NMTZ siadłam na macie i wcale nie byłam szczęsliwa wręcz przeciwnie. Podczas cwiczen spojrzałam w lustro zobaczyłam tyle pracy przed sobą. Niby spadło mi te 10 kg a różnicy wizualnej większej nie ma.
Staram się pocieszać ze niby na brzuchu zmienił się rozkład tłuszczyku, ale to chyba nie prawda.
Na koniec listopada czy początek grudnia zrobię zdjęcie i porównam z tym kiedy wazyłam 74 kg bo tylko takie mam, wcześniej bałam się<?> zrobić zdjęcie.
Dzisiaj waga 69,7 kg dobrze ze spada ale coraz mniejsze szanse że skończę listopad z wagą 67. Ech, trudno myślałam że jak zobacze 6 na wadzę to będzie łatwiej, że ziemia się zatrzęsie itp. Ale jak zwykle nie jestem w pełni zadowolona bo mój wygląd daleki jest od tego czego oczekiwałam po zrzuceniu 10 kg.
Po drugie męczy mnie też co innego. Moja mama... W sobotę miała taki nagły atak bólu pleców że tato musiał ją zawieźć na pogotowie, nie mogła praktycznie chodzić już miałam dzwonić po karetkę, ale powiedziała że jakoś się postara dojść do auta.
W szpitalu dostała zastrzyk no i oczywiście zalecenie SCHUDNĄĆ.
Jak to u nas w służbie zdrowia nikt nie poradzi, nie da rad, wskazówek tylko suche hasło.
Ale mniejsza z tym bo to co zrobiła po powrocie do domu zbulwersowało mnie szczerze. A więc zasiadła do stołu nałożyła sobie mega wielki kawał szarlotki polała to wszystko wielgaśną porcją bitej śmietany i jedząc mi własnie oznajmiła "ze ten głupi lekarz kazał jej schudnąć". Od soboty musiałam przejąć wszystkie obowiązki domowe plus usługiwanie 'chorej na otyłość' matce. Ale nie zamierzam tego robić dłużej bo zajrzałam do szafki ze słodyczami a tam od soboty wyobraźcie sobie zdązyła zjeść:
* 8 snikersów!,
* 6 tabliczek czekolady!
* cały kartonik tych czekoladek sport, tych małych nie wiem jak to sie nazywa konkretnie!
* 4 marcepany w czekoladzie z masą nugatową!
* Babkę!
* Duże opakowanie ciastek!
* Całe opakowanie lizaków czekoladowych Mikołajków (20 lub wiecej w paczce)
* pol opakowania lizaków z białej czekolady bałwanków (20 lub wiecej w paczce)
Pewnie pomyślałyście skąd w moim domu tyle słodyczy. Ano tato zawsze jak wraca z podrózy po Europie przywozi wino do swojej piwniczki i kosmetyki oraz słodycze dla nas. Chociaż ostatnio go prosiłam zeby tego nie robił to on mówi ze co nam bedzie załował. Ale widzę ze musze z nim poważnie pogadac teraz zeby naprawde przestał kupować słodkie!
Jestem wypruta, zła, czuję się wykorzystana i oszukana.
Jutro wyjeżdżam do mojego chłopaka do domu wróce chyba dopiero w środę. Z aktywnością nie wiem jak będzie bo może być różnie. Jedzenia na pewno będę pilnować. I wieczorem bede sie starac by wykonywac cwiczenia na brzuch poza tym duzo spacerów. Nie ukrywam jednak ze marzy mi się po prostu leżenie i nudzenie się, cisza spokój, brak obowiązków tylko ja i on.
Nie piszcie mi tylko że moja matka to wolny człowiek i ze sama sobie robi krzywdę a ja mam wyluzować. Bo sorry ale ona ma małe dziecko i ja juz muszę sie nim ciągle zajmować jakby bylo moje, wiec sama sobie nie robi krzywdy tylko przy okazji krzywdzi nas- swoje dzieci.
Otyłość to nie choroba to cholerne efekty braku umiaru w jedzeniu i lenistwa bo ciezko ruszyc dupe z przed telewizora by się poruszać pół godziny dziennie!
Nie pracuje siedzi w domu całe życie i wiecznie nie ma czasu. To co by było gdyby naprawdę musiala isc do pracy...
Przepraszam was za kolejny przesiąknięty problemami prywatnymi wpis ale nie mam komu się wyżalić, gdzie tego wszystkiego wyrzucić...
Asiula.m1982
27 listopada 2013, 09:24Masz rację mama powinna zadbać o siebie- jeżeli nie chce zrobić tego dla siebie niech zrobi to dla swoich dzieci. Ciężko przekonać taką osobę do zmian. Porozmawiaj z tatą niech nie ułatwia jej objadanie się, niech przestanie kupować słodycze a zabiera ją na spacery. Może Tobie uda się wyciągnąć ją np. na basen. Czasami pomaga także terapia wstrząsowa ale to wymaga współpracy wszystkich członków rodziny - np. ty i tata powinniście z nią porozmawiać, że koniec z tym że tak nie może być że ma wielki problem i już zrzuca swoje jedyne obowiązki na Was bo sama nie daje rady krzywdząc przy tym swoje dzieci. Powodzenia
DietetyczkaNaDiecie
22 listopada 2013, 13:58lepiej pouczyć tatę, żeby nie przywoził takich rzeczy skoro mama ma problem. a to że pilnujesz mamę to akurat świetna sprawa i jak dla mnie w takiej sytuacji nie ma czegoś takiego jak wolny człowiek. osoba którą kochasz robi sobie krzywdę, więc dobrze że reagujesz :-)
MarzeniaSieSpelniaja
22 listopada 2013, 10:04a ile mama waży? cierpliwości Ci dużo życzę
jovanka28
22 listopada 2013, 00:12no niewesoła sytuacja, bo faktycznie nie zmusisz mamy do zmiany nawyków, jeśli sama nie widzi potrzeby... Jak mam gorszy humor to zawsze jestem bardziej krytyczna wobec swojego wygladu, wiec może Ty też dlatego mniej doceniasz swoje dotychczasowe osiągnięcia. Na pewno jest dużo lepiej!
ewela22.ewelina
21 listopada 2013, 23:08masakra mega dzo tego słodkiego ale coz.. ja tez miałam kryzys jak sis wrociła z niemiec z torba słodkosci:D