:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
jolajola1
5 grudnia 2009, 21:22źle jest wtedy, gdy określenie - kura domowa - staje się stanem umysłu
monikac030185
5 grudnia 2009, 18:31kura domowa???po pierwsze to staromodne powiedzonko teraz to housewife hehe :-) a po 2 tzw kura domowa siedzi tylko w domu,sprzata,gotuje,prasuje,pierze...nie robi nic dla siebie,nie studiuje,nie pracuje....a ty to robisz!!! a to ze gotujesz i chodzisz po domku w wygodnych ciuszkach to nic nie znaczy.ja tez chodze w dresach bo tak wygodnie i cieplutko,gotuje obiadki ale w dlugich czerwonych pazurkach hehe ;-0. zreszta nie przejmuj sie opiniami innych buziaki
augustyn2002
5 grudnia 2009, 15:48Nie zgadzam sie z tym, ze kobieta musi chodzic w domu odpicowana. Jasne, ze nie powinna chodzic w podartych i brudnych lachmanach, ale w dresie, czy innym stroju domowym dlaczego nie. Mojemu mezowi to nie przeszkadza i nawet jak jestem w dresie podejdzie pocaluje przytuli. A jak ja chce troche podsycic atmosfere to ubieram cos wyjatkowego i jest ok. Wtedy dopiero sie Mu podoba... Ale kazdy robi jak chce.
Mariella51
5 grudnia 2009, 09:21Poczytalam niektóre komentarze i widze, ze masz tu troszkę wpisów pt. " Dobre rady cioci Włady " - które po prostu musza sie do wszystkiego wtrącic i postawic czlowieka do pionu ..... luzik - jesteś soba pozostań soba - nie daj sie zmanipulować.... Jakos niektorzy ludzie tak maja, że lubia wszystko skrytykować . Bo konstrutywna krytyka to zupelnie co innego jak krytykanctwo. 3maj się i luuuuuzzzz :))))
Mariella51
5 grudnia 2009, 09:06Nie wyobrazam sobie chodzenia po domu "na galoowo" w lateksowych leginsach i pelnym makijażu. Wogole nie przejmuj sie takimi gadkami. Ludzie muszę coś gadac , inaczej b sie udusili z zawiści:))) Mam do Ciebie malutką prośbę - luknij na moj profilek. Tam jest wpis o akcji wysylania tradycyjnej poczty do chorych dzieci. Nic to nie kosztuje a radocha dla dzieciaków przeogromna. Widze, ze Twoj pamietnik cieszy sie duzym zainteresowaniem - to oddźwiek tej akcji bylby większy niz u mnie. Pozdrawiam:)))))))
widnokrag
5 grudnia 2009, 08:43Oczywiście przytaknę innym komentarzom, że w domu również powinnyśmy zadbać o to , żeby nasz ciuch był estetyczny, a nie niechlujny brudny itp :) MIŁEGO ŁIKENDU!
widnokrag
5 grudnia 2009, 08:41Ja też częściej gotuję, ale to dlatego, że wcześniej wracam do domu. A w domowych ciuszkach czuję swobodę. Zresztą nie chciałabym być ciągle "na sztywno", a mąż ma mnie kochać, a nie moje ubrania! Zauważmy, że nawet pięknie przystrojona choinka znudziłaby się każdemu po czasie, a tak to jak pięknie znów ją widzieć po pewnym czasie w blasku. Gdybym miała zdefiniować "kurę domową", to raczej jest to kobieta, która permanentnie siedzi w domu, ani pracuje, ani studiuje, prosi się o każdy pieniądz męża tyrana (no tak, bo przecież w jego umyśle obowiązki domowe to nie praca) , wychowuje dzieci - i na każde zawołanie jest dla wszystkich. A oni tylko żądają, ona żądać nic nie może. Ludzie dojrzali do związku czują i akceptują podział obowiązków i wtedy można mówić o właściwej postawie obojga partnerów - dajemy siebie nawzajem we wszystkim co nas otacza. Wtedy kobieta jest "perfekcyją panią domu", a mąż dobrym gospodarzem. Jego żona ma czas na to by odpocząć i przeobrazić się w motyla, bo on stwarza ku temu warunki - mąż... Natomiast być ciągle motylem dla męża, to też rodzaj męskiego szowinizmu. Jak chce mieć damę o każdej godzinie, to niech zatrudni w domu panią sprzątająca, panią gotującą itp... Nooo, mam rację czy nie?
Granti
5 grudnia 2009, 06:18to trochę też zależny od Twojego faceta. Bo mój akurat, kiedy wracam z pracy, w garniturku , pogania mnie, żebym się szybko przebrała w dresik, bo tak lubi. W tym , co piszesz, trochę niepokojące jest, że tak bardzo analizujesz czy mu się coś podoba, czy nie, ciągle nad tym pracujesz, by mu się przypodobać. Nie oceniam Cę, tylko martwi mnie, że nie żyjesz własnym rytmem, tym co lubisz, nie jesteś sobą, tylko ciągle o coś się starasz. Już nie raz myślałam, że miałaś wymagających rodziców i musiałaś zawsze najpierw zasłużyć, żeby usłyszeć coś miłego. Poza tym, fakt, że tak dużo tu piszesz, świadczy o tym, że szukasz bliskości poza swoim związkiem, nie mając jej wystarczająco w domu, ze swoim chłopakiem. To nie wróży dobrze, na przyszłość. Możesz to wszystko odbudować. Uwierzyć, że jesteś śliczną dziewczyną - bo jesteś. Że jesteś wartościowa i dzielna - bo jesteś bardzo. Że potrafisz się zaangażować i dbać o wasz związek - bo potrafisz pięknie. To powinno dawać Ci pewność siebie i spowodować dbanie o swoje potrzeby. Naprawdę warto :)) Nie gniewaj się za nieproszone rady. Po prostu odkrywasz się na tym forum, a ja od dawna myślę o Tobie, tak jak napisałam. Zadbaj więcej o siebie, będziesz szczęśliwsza.:))
agadada
5 grudnia 2009, 01:08Ja chce byc atrakcyjna dla mojego faceta tak samo jak chce, zeby on byl dla mnie atrakcyjny wiec oboje sie staramy sobie podobac. Jezeli zakladam w domu dresik, jest on ladnie dopasowany, do tego robie sobie sportowa fryzurke i jest cool. Ale z daleka trzymam sie od jakis porozciaganych i starych ciuchow, w ktorych wstyd wyjsc na ulice - w takich nawet w domku nie chodze.
wefelek
4 grudnia 2009, 23:19Też chodzę 'po domowemu' ale to nie znaczy, że się nie czuję tak atrakcyjna ;] Myślę, że wszystko jest kwestią pewności siebie. Są kobiety, które potrafią być urocze w dresie, a są takie, które nie potrafią się zrelaksować w towarzystwie swojego faceta. Nie wyobrażam sobie takiego związku, gdzie ktoś boi się pokazać drugiej osobie jaki jest 24h/dobę - przysłowiowego 'na dobre i na złe' taki układ by nie przetrwał :(
kitkatka
4 grudnia 2009, 23:04frazesy powtarzane od lat i nie mające pokrycia w rzeczywistości. Dom jest po to aby czuć się tam swobodnie, bezpiecznie i cieszyc się z wlasnego miłego kata. Kura domowa nie musi byc zapyziała i zapuszczona a wygoda to rzecz najważniejsza. Ja też całe życie chodzę po domu w ygodnych miękkich ubraniach i ciepłych skarpetkach z misiami albo bąbelkami bo tak lubię. To nie znaczy, że mam koltuna na głowie, obrzęchane i zniszczone rece i paznokcie i jestem i snuje sie w poplamionym fartuchu. Mam zrobiony fryz, jestem zadbana i zadowwolona ze swobody. Mojego faceta bardziej interesuje to co mam pod dresem. Kura domowa to kobieta, która po urodzeniu dzieci zatraciła swoją kobiecość i seksualność a nie chodząca w swobodnych ciuchach i zadowolona z siebie i życia pełna życia fajna babeczka. Żyj tak jak uważasz zadobre dla siebie a nie według stereotypów i banałów bo zatracisz gdzieś sens tego życia. To Twoje życie i przeżyj go tak jak lubisz. Pozdrówka
Brzoskwinkaa
4 grudnia 2009, 18:10W weekend mam szkołę :( buuuuuuuuuuuu do wieczora!
akitaa
4 grudnia 2009, 15:41chodzisz tak, jak Ci wygodnie;)) ja tez się zawsze przebieram po przyjściu do domu, bo lubię się czuć wygodnie, a poza tym nie chcę aby te 'wyjściowe' ciuchy mi się pobrudziły np. w kuchni ;] a co do podzialów obowiązków - ok. i tak powinno być ;) Zakochańce Wy moje ;) :*
cczarna
4 grudnia 2009, 15:38W tygodniu jak mąż wraca z pracy, to ja juz w pizamie jestem bo on po 21 wraca. Owszem podaje mu obiadek, robie kanapki do pracy, ale skoro i tak jestem w domu to moge robic:) W weeken sama popelnilam blad...przyzwyczailam go, ze przynosze mu sniadanie, obiad i kolacje. Po domu chodze nie umalowana i tak jak mi wygodnie...
megggi
4 grudnia 2009, 13:37Ja też chodzę po domku w "domowych ubraniach" bo mi tak po prostu wygodnie, a poza tym jeśli coś ubrudzę podczas sprzątania czy innej czynności, to przynajmniej żaden dobry ciuch się nie zmarnuje. Obiadów nie robię codziennie, kolację co najwyżej, bo wracamy o różnych godzinach do domu, a A. je tylko ciepłe od razu gotowe(nie odgrzewane). Podział obowiązków u nas jest taki -ja gotuję, zmywam, sprzątam, piorę i psem się zajmuję, on wyrzuca śmieci i pracuje (ja również) i narzeka że wszystko na jego głowie. Nie uważam się za kurę domową, bo jeśli nie mam ochoty czegoś robić, to nie robię, a nie myślę w ten sposób, ze to mój obowiązek i muszę! Jeśli jestem zmęczona i marzę tylko o tym, żeby się położyć, to mówię mężowi, ze dziś kolację robi sobie sam(on oczywiście najpierw krzyczy że on ciężko pracuje i ma prawo dobrze zjeść, potem próbuje mnie namówić, aż w końcu albo zje jakieś chipsy albo coś innego równie niezdrowego). Ale przynajmniej wie, że nie jestem na każde jego skinienie i nie stanę się kurą domową.
agniczka
4 grudnia 2009, 13:36Ja też chodzę w 'domowych ciuchach' i zbytnio się tym nie przejmuję, pomimo tego że czekam na Lubego prawie codziennie z 'obiadkiem' I nie sądzę, że by On traktował mnie jak sprzątaczkę-kucharkę-służącą. Po prostu lubię to robić i sprawia mi to przyjemność... Może ta twoja koleżanka tak się czuje....
Piraniaaa
4 grudnia 2009, 13:11ja nie widze w tym nic złego ... skoro ty masz wiecej czasu na zrobienie obiadu to po prostu go gotujesz .... wygoda tez jest wazna wiadomo ze w domu nie bedziesz sie pindrzyla jak na wyjscie ... oczywiscie wyciagniete dresy byle jaka bluzka nie uczesne włosy nie wchodza w gre ale opinajacy pupe dresik przylegla bluzeczka upiete wlosy i pociagnieta tuszem rzesa tez moze byc seksi ...pieknie i swiezo mozna wygladac w kazdym typie ubioru .... moj maz bylby zachwycony ... bo w koncu widzi we mnie najpiekniejsza kobiete w cokolwiek sie nie ubiore ... pozdrawiam cieplo
agatea
4 grudnia 2009, 12:23Ja co prawda nie gotuję, natomiast w domowych ciuchach chodzę- R. dzień w dzień mi powtarza, że wyglądam pięknie, więc nawet nie zaprzątałam sobie głowy tą kwestią :) Po dwóch latach takich praktyk WCIĄŻ jestem uznawana przez R. za kobietę :P Myślę, że facetowi jest miło poprzytulać się do bawełnianych wygodności, jak i do obcisłości koronkowych. Ważne, że pod spodem jest kochana kobieta :)
aneczka102
4 grudnia 2009, 12:22Ja tam chodzę w dresowych spodniach i sweterku. Tak samo jak mój mąż!! Jak chce żebym chodziła inaczej to niech 1. Sam ubiera się lepiej, 2. Kupi mi wygodne, domowe ciuszki!! Ps. Te wierszyki, które zamieszczam u mnie to nie moje dzieła!! Ściągam je z internetu :-D
monikanytko
4 grudnia 2009, 12:19podzialem obowiazkow roznie bywa...a co do ubioru domowego to ja tez chodze w czyms wygodnym...mam taki nawyk przebierania sie po powrocie dodomu....Nie sa to podarte ciuchy, tak jat Ty zazwyczaj jest to dres............Za to zawsze maluje sie nawet po domu....Znowu nie jest to taki super wyjsciowy makijaz, ale pomalowane rzesy i puder to moj "zestaw startowy". I wtedy od razu lepiej nawet w tym dresie..... P.S. Wiesz ze mamy takie same paski wagi??????? Buzka milego piateczku