Nareszcie w domu. Powrót do naszej przejściowej normalności hehe ;)
U teściowej nie było tak źle jak się spodziewałam ;) Nie było złośliwości i uszczypliwości. Nie komentowała mojej figury, ani sposobu wychowania Gosieńki.
Ja byłam na dystans. Wychodziłam z Małą na spacery (ok 4 godziny dziennie ;p), gdy Malenka drzemała siedziałam przy niej i czytałam książkę (bo nie ma tam żadnego kojca i tłumaczyłam to możliwością upadku z tapczanu).
Tak jak podpowiedziała mi moja szwagierka (jej synowa ;p) zaczęłam zwracać się do niej tylko w imieniu Gosieńki (babcia to, babcia tamto) tak jak robi i ona. Ani jej ani mi nigdy nie zaproponowała przejścia na ty...nie mówiąc o mówieniu mamo. Zamieniłyśmy w ten sposób kilka nieznaczących zdań.
Jedyne co mnie zirytowało to postawa Paskudniaka. Ja rozumiem, że on nie za bardzo chce z nią przebywać - mimo wizyty stara się jej unikać...ale mnie tam zostawiał ;/ Wcześniej wychodziliśmy razem...to do brata, to do kuzyna, to gdzieś się przejść. Teraz z Maleńkością było to niewykonalne. Nie będę z nią przecież godzinami w garażu stała ;/ I tak Paskudniaka nie było całymi dniami...a ja sama musiałam obmyślać plany ewakuacyjne ;/
Nie poryczałam się ani razu i w sumie głowy też nie miałam ochoty jej ukręcić....więc było ok ;)
Buziaki Skarby ;*
homocreator
7 maja 2011, 19:12Witaj:) co u Was? Jak Maleńka się czuje? Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, bo tak dawno nic nie pisałaś... pozdrawiam
Idalcia
2 maja 2011, 15:34Hmn, co prawda nie mam, nie zapowiada się w najbliższej przyszłości, że będę miała... w ogóle się nie zapowiada :P, ale myślę, że teściowe nie są takie złe... chcą jak najlepiej dla swoich synków, troszczą się, ale z biegiem czasu DOJRZEWAJĄ do zmiany roli [z kochanej mamuśki na kochaną babcię i 'przybraną mamę']. Widocznie Twoja [druga] 'mama' potrzebuje ciut więcej czasu, daj Jej szansę :) Wytrwałości! :) Pozdrawiam, delikatne uściski dla Gosi[a] :]
iwusia84
30 kwietnia 2011, 20:58jestes :) zawsze to jakis pomysl na przezycie z tesciowa :) ja niedlugo wyjezdzam z tesciowa na wczasy i to sama z dziecmi - trzymaj za mnie kciuki!! Moze tez obejdzie sie bez ofiar :):)
Dareroz
29 kwietnia 2011, 21:19no to jak nawet nie miałaś ochoty urwać jej łba, to było naprawdę okej :D Dzięki za ponowne przyjęcie zaproszenia :*
wb1987
28 kwietnia 2011, 22:57ciesze sie, ze tak sprytnie rozwiazalas sprawe:) dzielna dziewczynka:* choc faktycznie, Paskudniaj nieladnie sie troszke zachowal, zostawiajac Was same, choc wie, jaka jest sytuacja. dobrze, ze pogoda dopisala na takie dlugasne spacery, hihi:)
vevina
28 kwietnia 2011, 21:32ja na teściową narzekać nie mogę (odpukać) - i nie mówię tu na szczęście o tym, że "nie mogę" bo mi nie pozwala, tylko nie mam na co:) i mam nadzieję ze tak zostanie:)
lea83
28 kwietnia 2011, 13:43Kochana, za mną też święta u teściowej... dałam radę, ale z nerwów dzień przed wyjazdem ryczałam :( Nie potrafię jej nadal wybaczyć tego wszystkiego co zrobiła i generalnie staram się jakoś zwalczyć w sobie negatywne uczucia... mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej ... :*
vvena
28 kwietnia 2011, 12:49twardzielka z Ciebie! a patent "babcia to, babcia tamto" jest genialny:)
trinity801
28 kwietnia 2011, 11:34No i super, nie ma co sobie zdrowia i humoru psuć teściową, pozdrawiam :*
berbie
28 kwietnia 2011, 11:26jesteś świetnym startegiem!!!
belferzyca
28 kwietnia 2011, 05:59Gratuluję opanowania:))
ewik010
27 kwietnia 2011, 22:40najważniejsze że sobie poradziłas :) ale współczuję takiej teściowej....
peppapig
27 kwietnia 2011, 21:17Hej Fajnie ze jakos tam przezylas....ja mam tesciowa spoko....zawsze jest po mojej stronie
Pigletek
27 kwietnia 2011, 20:30W ciągu tygodnia już u trzeciej Vitalijki czytam o podobnym zachowaniu męża/faceta w obliczu teściów. "Ucieczka" lub brak reakcji. Hmmm
bozenka21
27 kwietnia 2011, 18:42Super, że jakoś to przeżyłaś. I mam nadzieję, że z czasem będzie tylko coraz lepiej. Pozdrawiam;
revelka87
27 kwietnia 2011, 17:33no to kochana gratulacje, dałaś rade, jestem z Ciebie dumna, bo domyślam się ze łatwo nie było;)buziaki dla Was kobietki i czekamy na fotki;*
ajwony
27 kwietnia 2011, 17:26oj faceci mój jak pojedzie do rodziny to omnie tez zapomina musze sama se znajdowac towarzystwo.pozdrawiam poswiatecznie
wefelek
27 kwietnia 2011, 15:58Ale już po wszystkim! A z P. pogadaj, że Cię zostawiał samą na polu bitwy i nie miałaś wsparcia.
shawty
27 kwietnia 2011, 14:27ale dałaś rade:) :*
patih
27 kwietnia 2011, 13:52już tak dawno tu nie zaglądałam, nie pamietałam twojego nicka :) ostatnio gdy były problemy na początku ciąży dlatego ciesze się widząc że wszystko dobrze się skończyło