Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Andrzejki na uczelni.


Jestem pozytywnie zmęczona po dzisiejszych zajęciach na uczelni. Najpierw mieliśmy na siłowni zajęcia stabilizacyjne, wzmacniające mięśnie głębokie brzucha, pleców, miednicy, ogólnie kompleksu lędźwiowo-miedniczo-biodrowego. Kilka ćwiczeń, które znałam wcześniej z małymi poprawkami i uzupełnieniami. Po siłowni dwugodzinna przerwa, poświęcona na integrowanie się z grupą, powoli się fajnie integrujemy a to dopiero trzeci zjazd. Czasu jest mało na poznanie się.

Kolejno miałam zajęcia z dance aerobiku. Miałyśmy na zaliczenie przygotować każda swój krótki układ z "komendami", wiadomo trzeba odpowiednio wcześnie powiedzieć bądź pokazać jaki będzie kolejny krok. Potem przerobiłyśmy dwie choreografie pani prowadzącej, ok godziny aerobów, lało się ze mnie niesamowicie. Lubię to. Następnie jeszcze uczyła nas jak się buduje choreografię i jak po kolei uczy się nią klientki. Wszystko pięknie ładnie tylko powrót do domu dopiero o 18.

Niestety nie w głowie mi żadne imprezy andrzejkowe ani świętowanie. Pewnie jakiś film wieczorem obejrzę dla relaksu, bo jutro kolejny ciężki dzień na uczelni. Siłownia (dalszy ciąg ćwiczeń stabilizacyjnych) i zajęcia z piłkami w profesjonalnym klubie fitness. Trzymajcie kciuki.

I śniadanie:
kasza jaglana na mleku z jabłkiem i siemieniem lnianym

II śniadanie: dwie kromki pieczywa żytniego z twarogiem, kiełkami i sałatą

Przekąska: garść (30 gram) migdałów

Obiad: pierś z kurczaka z ryżem i warzywami (papryka, cukinia, pieczarki) - mój ulubiony zestaw

Kolacja: kasza manna na mleku sojowym i wodzie z łyżeczką kakao

Pozdrawiam!
  • kropecka

    kropecka

    1 grudnia 2013, 21:36

    ja również przez zajęcia na uczelni nie miałam okazji świętować Andrzejek. Twoje zajęcia wydają się bardzo ciekawe :) Ja od 8-20 siedzę na twardych krzesłach, od których boli tyłek :/

  • changeoflife

    changeoflife

    1 grudnia 2013, 18:17

    hehe fajnie masz na tych zajęciach ja ze swoich zarówno dziennych jak i zaocznych pamiętam doopo godziny na niewygodnych drewnianych krzesłach... pod tym względem źle wybrałam, chociaż w pracy mam bardzo wygodny fotel do słownie i w przenośni... a co do kaszowego dnia to pewnie masz rację ale przyznam, że mi to "pomogło" odzyskać nad tym co i ile jem, bo jak widze talerz z jednym posiłkiem to wygląda ok, ale jak postawię wszystko na stole co zamierzam zjeść to wtedy dopiero mam pełny obraz ile tego jest naprawdę i czy nie powinnam z czegoś zrezygnować, myślę że wiesz o co chodzi, tym bardziej że mój dzień nie jest aż tak aktywny jak Twój, ba on nawet nie jest taki jakbym chciała ;-p

  • abiozi

    abiozi

    30 listopada 2013, 21:00

    Super dzień i dzięki za tak motywujące słowa. Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.