Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie pisze.....


bo tak naprawde to nic wielkiego sie nie dzieje.Weekend zawalilam strasznie jesli chodzi o moje zamierzenia zywieniowe wiec moja waga zemscila sie w poniedzialek przyrostem ok 1,5 km,co po dwoch daje wynik okrutny.Ale tak to jest:jak sie chce zrec  to i wzrost trzeba przyjac na swoje barki.Do dzisiaj gonie poranna,sobotnia wage z paska,wiec dwa dni kosztowaly mnie o wiele za wiele,zeby je powtorzyc.....dobrze,ze mam rower!
W poniedzialek rozstalam  sie rowniez z papierosami wiec musze uwazac podwojnie,aby nie przytyc.Chce osiagnac taki stan,coby palic bo chce np.jednego podczas jakiegos wypadu a nie bo musze codziennie.Teraz wiec nawet nie spogladam w strone palacego meza a jak juz mi sie uda wytrzymac to zapale sobie jednego w moje urodziny tzn.za jakis miesiac.Nawet te pierwsze dwa dni jakos idzie,chociaz musze ciagle szukac sobie zajecia.....dobrze,ze dzisiaj mam kurs.
Wczoraj mialam tez joge....pierwszy raz w moim zyciu.Odczucia mieszane,bo tam wlasnie zauwazylam,ze ja w ogole nie umiem sie odprezac.Napiecie miesniowe mam caly czas jak przy stresie,przy glebokim oddychaniu kreci mi sie w glowie....wiec musze przyznac,ze poczatek zajec nie byl udany.Nawet chcialam wyjsc....ale dobrze ze zostalam.Teraz juz nie moge doczekac sie nastepnych zajec.....
Dobra dziewczyny,mam nadzieje,ze u was porazek i obzarstw mniej niz u mnie,wiec prosze mnie przywolywac do porzadku,szczegolnie przed weekendami.a teraz juz uciekam do szkoly....pozdrawiam


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.