Czwarty dzień na smacznie dopasowanej. Wagę omijam z daleka, z tym nie mam problemu. Smak się wyostrza, to na pewno, do tej pory wracałam do domu jadłam obiad, kawę z ciachem obowiązkowo i później do wieczora zapychacze, to chipsy, to orzeszki, to ciasteczko, cukiereczek, czekoladka i co tam jeszcze było.
Ale dzisiaj w pracy ktoś przyniósł ciasta z wesela rany, oj była walka.
Jakby mnie ktoś zobaczył to chyba by pękł ze śmiechu, musiałam je chociaż powąchać, normalnie to wciągnęłabym ze 3 kawałki bez mrugnięcia okiem, ale wytrwałam i będę trwać dalej.
avioe
27 sierpnia 2014, 17:44Gratulacje :) oby tak dalej poczatki sa najtrudniejsze :)
Magduch2014
26 sierpnia 2014, 18:54Gratuluję silnej woli!!:) oby tak dalej!!:)
igaa79
26 sierpnia 2014, 18:48Gratuluję silnej woli i podziwiam:-)
imogena011
26 sierpnia 2014, 18:42ciasto weselne parę dni po rzuceniu słodyczy, można się wściec :-))