Tak to ja, niestety ja....
A więc 2,5 tygodnia dobrze trzymanej diety i ćwiczeń jak widać to moje maksimum, bo po tym nastąpiło 1,5 tygodniowe obżarstwo z prawie zerową aktywnością fizyczną i wszystko to, co udało mi się zrzucić ,,szczęśliwie" wróciło prawie w całej swej krasie.....
TAK WIEM MAM ZA SWOJE !!!!!!!
Oprócz zwykłego obżarstwa w tym wszystkim jest (bynajmniej tak mi się wydaje) ukryte dno, jak bliska mi osoba powiedziała, (dziękuję Madziu :*) w życiu zmieniają nam się PRIORYTETY i tak właśnie jest teraz ze mną, przez co czułam i nadal czuję mega zagubienie, przez ostatnie 3 lata najważniejsze było dla mnie KARATE, każdy smutek, złamane serce, ból rozpacz, złość i agresję mogłam wyładować na treningu, przychodziłam na trening z łzami w oczach, a wychodziłam z szerokim uśmiechem dumna, że po raz kolejny wykroczyłam poza granicę własnych możliwości, tak ale to już się skończyło, coś co było moim azylem zaczęło być kolejnym utrapieniem, więc póki co nie trenuję, nie chcę się zmuszać i cierpieć z tego powodu.
Po drugie od stycznia miałam być zawodniczką MMA, wszystko pięknie , ładnie picuś glancuś ,ale co najwyraźniej moja gruba przeszło metrowa dupa znalazła swojego największego adoratora, na moje nieszczęście był nim zajęty trener,w kwiecie wieku, który chciał mnie mieć dla siebie 2 razy dziennie, 6 razy w tygodniu, w porę przejrzałam na oczy i odmówiłam...Trenowanie drugiej sztuki walki też odstawiam, moje problemy skórne dają mi nieźle popalić, więc kolejnych kontaktów z spoconymi ludźmi i skażoną wszystkim matą nie zniesie.....
Tak przyznaję użalałam się nad sobą,że pier**** dietę, rzucam to wszystko w kąt, skoro wszystko jest do dupy, dalej do niczego itp itd....Bo po co , na co i dla kogo ?
Ale nie należę do osób , które zawieszają rękawice na kołku tak od razu i uderzam na nowo, z innymi celami, odjętymi 400 kaloriami od jadłospisu, aktywnością jak mam ochotę, dzisiaj były rowerki, jutro też rowerki, a w środę zaplanowałam sobie poranną bieżnię.
Czułam się dzisiaj okropnie, byłam w centrum handlowym chciałam sobie coś kupić, ale myślałam, że zwymiotuje patrząc na siebie w lustrze, do czego ja się doprowadziłam????Ważę tyle, co niejeden facet,a może i wiecej...
Pamiętam jak ważąc 65 kg ubrałam krótką spódniczkę, buty na obcasie i t-shirt i stałam w lustrze zachwycając się sobą, jak biegałam 15 km, potem jak wróciłam do karate, byłam silna , nie wiem gdzie podziała się moja siła, pytam GDZIE???
Na tych rowerkach też stwierdziłam,że wyglądam jak baleron, co z tego że daję radę jak wyglądam przy tych dziewczynach jak monstrum, NIE CHCĘ TAK WYGLĄDAĆ, NIE CHCĘ TAK O SOBIE MYŚLEĆ!!!!
Z początkiem stycznia wyjeżdżam do GRECJI spełniać swoje MARZENIA, studiować, nauczyć się wymarzonego języka, pobyć w tym pięknym kraju, w którym tyle lat temu się zakochałam i jak nie będzie tych 61 KG to PROSZĘ NAKOPCIE MI DO DUPY, z resztą proszę WAS o to i w trakcie walki :)
Mam przeszło 7 miesięcy , co to niby 16 kg , skopiuję sobie ten wpis wydrukuję i w każdej chwili zwątpienia będę czytać aż do znudzenia, dopóki nie zrozumiem co tak naprawdę jest dla mnie ważne :)!!!!
Justynak100885
7 maja 2013, 10:23tak jakbym czytała o sobie :/ moja siła woli tez jest do du*y!! Lecz na pewno dasz radę przezwyciężyć słabości :))) trzymam kciuki :*
Anetaaaaaaaa
7 maja 2013, 09:26Jedziemy na tym samym wózku bejbe :) ja mam 175 cm wzrostu i ważę 74.. czuję się jak wieprz i wszystko to co napisałaś również mnie się tyczy.. Jak można się tak zapuścić Ty mi powiedz ... straszne, ale jescze strasznejsze by było jak byśmy się obudziły z następnymi 20 kilkogramami na karku. Tak więc nie jesteśmy takie najgorsze kochana :* Teraz tylko trzeba być twardą i się nie poddawać ! Trzymam paluchy za nas!
obwarzanka
6 maja 2013, 23:26Właśnie nadeszła wiekopomna chwila Mała! Odbijasz się od dna ;-) Na pewno dasz radę, wierzę w Ciebie! Teraz to już musi się udać!
karla1974
6 maja 2013, 23:05Trzymam za Ciebie kciuki...zbieraj tyłek i do roboty....do wakcji można jeszcze dużooo zrobić:)
adrenalinaa
6 maja 2013, 23:02Ja trochę trenowałam muay thai, jednak głupi okres był, za młoda chyba byłam, bo stwierdziłam, że to nie to. Ostatnio zaczęłam właśnie koło MMA krążyć, ale nie wiem, czy nie jest za późno żeby się wkręcić. Mam wrażenie, że dasz sobie radę z nadprogramowym bagażem. Jesteś twarda babeczka ;)