Weekend już się kończy, ja skończyłam książkę 50 twarzy Greya, pewnie o niej słyszałyście, strasznie mnie wciągnęła i zryła banię, aż sama się dziwię ,że jeszcze się da hehe
Już mam ściągniętą drugą część i pewnie znów zamiast pisać pracę licencjacką zasiądę do książki....:D
Wczorajszy i dzisiejszy dzień to dni dla mnie trudne, nie wiem czy to tylko za sprawą burzy hormonów przed okresem, czy jakaś kumulacja znowu wszystkiego, że jest tak nie powinno być, że nie wierzę w siebie, że zamiast iść do przodu ciągle rozpaczam nad tym co było, że znowu spodobał mi się zajęty chłopak, że czuję się w tym wszystkim taka samotna, mimo że ludzie chcą mi pomóc.
Praktycznie 2 dni przesiedziałam w pokoju czytając, oglądając i słuchając muzyki, z tysiącem niepotrzebnych myśli w głowie, oczywiście dołożyłam do tego kilka grzeszków jak np. frytki z serem o 1 w nocy, wczorajsze niećwiczenie, dzisiaj dopiero ogarnęłam się przed 19 aby pobiegać z Obwarzanką, dowaliłyśmy sobie mega tempo wylałam z potem z siebie trochę złości, po powrocie dołożyłam skalpel 2 i jakoś mi ulżyło, czuję się naprawdę zmęczona, wzięłam się za nadrabianie zaległości językowych- chociaż coś. I tak dochodzę do wniosków, że moje chwile szczęścia to chwile treningowe, jestem wtedy prawdziwie spełniona, może to antidotum na całe zło? Ale przecież nie da się ćwiczyć 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, zbyt często znajdujemy sobie różne zajęcia, by wypełnić pustkę , w której powinna być kochająca nas osoba... Wiem, jestem trochę zgaszona mimo wszystko, ale wierzę że będzie lepiej, musi!
obwarzanka
11 marca 2013, 08:51Oczywiście, że musi będzie, ja Ci to mówię! :) Wow, podziwiam za tą Ewkę. Ja wróciłam i byłam wykończona;-) Tak wycisk najlepszy- daje największą satysfakcję ;D Trzymaj się :*
Tazik
10 marca 2013, 23:59Cieszę się, że się podobają! :)) To mi też daje motywację, żeby pichcić- bo uwielbiam :)) A jeszcze jak może się komuś przydać? No super :))
MyLittleNotPerfectWorld
10 marca 2013, 23:55I to dosyć dominujący gen i dochodzi do władzy w najmniej oczekiwanym momencie. Myślimy, że wszystko za nami a tu bach i od nowa to samo... Ale razem możemy więcej, możemy poradzić sobie ze wszystkim :) I to zawsze raźniej wiedzieć, że nie jest się samemu z takimi problemami :)
Tazik
10 marca 2013, 23:45Jakbym widziała siebie z tym złym wyborem osobników płci przeciwnej, zamykanie się w pokoju z książkami i podjadanie ech... Ale damy radę!!! :)) Trzymam kciuki!
MyLittleNotPerfectWorld
10 marca 2013, 23:44Dzięki Kochana za wsparcie. Wiem, że kiedyś trafimy na tych co nas pokochają bez względu na wszystko, ale trudno, bardzo trudno jest zapomnieć o przeszłości :( Musimy robić wszystko dla siebie i nikogo więcej! :)
MyLittleNotPerfectWorld
10 marca 2013, 23:35Idealnie Cię rozumiem, pustka nas zabija. Zabija nas moment kiedy uświadamiamy sobie że jesteśmy z naszą samotnością zupełnie sami. Robimy to Słońce dla siebie, nic nas nie pokona, a kopary wszystkim na pewno opadną! :*