Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziś o makaronie :))))

Kryniu, Ty łakomczuchu, ciasto z brzoskwiniami, rosołek, domowy makaron, nie ustajesz w poszukiwaniu pyszności. Może blog kulinarny? Miałabyś sporo fanek i fanów. Dobrze, że są i kijki w robocie to waga na łasowaniu nie ucierpi.

Masz Krysiu rację, ja teraz gotuję rosół dwa, trzy razy w roku, zimą, sama nie jem, bo nie lubię, jak były małe dzieci to gniotłam makaron sama,(mąka i tylko jajka, musiał być twardo zagnieciony, wtedy był dobry) wałkowałam placki, cieniutko, zwijałam w rulon i cieniutko kroiłam, teraz kupuję gotowy, buziaczki.

Zapomniałam dodać, że podoba mi się nowy awatar. Musimy umówić się kiedyś na wino.

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu: już nie mogę się doczekać emerytury. Wtedy wreszcie będę mogła się w pełni realizować kulinarnie. Ale tą maszynką mnie zaintrygowałaś. Może też sobie kupię....

Ale fajna machina:)) Buziaczki, Krysieńko - kucharko:))

masz racje z tym tytule,kazdy niech wchodzi na wlasne ryzyko,ja wiecje tez jestem na zapach,cociaz wyobraznie tez mam zwlaszcza jak widze Twoje sushi to slinie sie od razu haha.Makaron taki swojej roboty mojej mamy uwielbiala,sama nie umie robic ciasto mi nie wychodzi,nawet na pierogi jak robie zawsze jakies twarde jest,ale to juz obowiazek meza,mo robi ciasto na pierogi przepyszne.Maszynka napewno dobra,ale co ztego,ze ja mam problem z wyrobieniem dobrego ciasta.Pozdrawiam Cie kochana

Podsunęłaś mi pomysł na obiad! Mam też maszynkę do makaronu, ale nie taką wypasioną, tylko zwykłego kręciołka. Ale makaronów nie robię, bo unikam zapasów mącznych w domu - co i rusz to bym się skusiła na jakieś ciasto, a tak - nie ma surowca, ciasta w blasze nie będzie, a jak mnie bardzo "przyciśnie", to robię w kubeczku dwie porcje i chwatit. Zachcianka zaspokojona i wielki kawał ciasta nie kusi. Tak samo robię z makaronem. Kupuję doraźnie! Miłego dnia zapobiegliwa Krysiu! :-)))

Krysiu, uprzedzaj w tytule (tak jak to robisz) ze bedzie o jedzeniu i kazdy wchodz na wlasne ryzyko:) Mi tam nie przeszkadza bo ja zapachowa jestem. Fajny nowy aviatar (tak to sie chyba nazywa).

Kiedyś próbowałam zrobić makaron taką maszynką ale nic mi z tego nie wyszło. Te kupne są takie smaczne że szkoda mi czasu na własny wyrób. Ale nie ulega wątpliwości że Twój będzie smaczniejszy. Ładny awatar.

Ja jestem leń kulinarny ,makaronow jadamy malo wiec muszą wystarczyć te kupowane:)Ciebie podziwiam za energię i chęc :)

Buziaki makaronowa Krysieńko :-)