Dziś pokonałam tą samą trasę od sanatorium "Bałtyk" do "Arki " i z powrotem , a korokomierz pokazał mi tylko 12920 kroków , to ok.2000 kroków mniej niż wczoraj. Zajęło mi to 70 minut , podobnie jak wczoraj i nie rozumiem skąd ta róznica. Może żle przypięłam krokomierz do paska. Jutro muszę to sprawdzić
. Dziś spacer zaplanowałam znacznie wcześniej niż wczoraj. Na trasie była już o 9.30 i muszę przyznać, że jak na taką wczesną porę , aleja /ul. Rodziewiczówny/ była pełna spacerowiczów. Pogoda jak na wrzesień dobra, bo świeci słonko i tylko chwilami zachodzi za chmurki, które nie zwiastują deszczu
. Nabieram kondycji i myślę, że niedługo będę mogła startować w "maratonach". Muszę się przyznać, że mięsnie kręgosłupa dają znać o sobie, ale widocznie tak musi być. Dziś dzwonił syn z Zielonej Góry, bo u nich okres winobrania i świętują w centrum miasta. Mam nadzieję, że w wiadomościach pokażą te uroczystości i może w migawkach gdzieś go zobaczymy. Lekceważenie dietki daje znać, ten tydzień znów na czerwony pasek. Nazbierałam ich już tyle, że o mojej wadze 70 kg w tym roku mogę zapomnieć
. Dobrze że jesteśmy razem i mamy szanse przebrnąć te trudne "czasy". Mam nadzieję, że kiedyś dosięgnę tej magicznej liczby. Pozdrawiam i licze na wsparcie. Krystyna