Przeżywam właśnie jeden z najgorszych dni. Wszystko zepsułam. Dlaczego? Bo jestem debilem. Zjadłam dzisiaj tak dużo, że już na samą myśl chce mi sie rzygać. Wszystkoo zaczęło się od tego, że mama kupiła truskawki. Pomyslałam sobie "Oh, jedena mi nie zaszkodzi a po za tym truskawki są zdrowe". Oczywiscie nie spoczełam na jednej. Zjadłam chyba cały kilogram! Później, schodząc do kuchni coś przykuło moją uwagę. Kotlety z piersi kurczaka (nie byłoby tak źle, gdyby nie panierka i olej, w którym sie niemal dusiły!). Właśnie wtedy totalnie zapomnialam o Bożym świecie. Zjadlam 3 kotleciki (co prawda nie duże, ale jednak). Następnym etapem było musli. Garściami wkładalamje sobie do ust. Bylam jak w jakims transie. Na koniec przyszla pora na wczorajsze pierogi z jagodami... Polalam je śmietaną, bo jak inaczej?!
Jest mi wstyd. Nie wiem, czy czuję złość czy smutek. Czuje sie jak jakiś debil– w sumie to nim jestem. Dzisiaj rano bylam z siebie dumna, a teraz wszystko sie rozpłyneło. Moze bycie grubasen jest mi pisane do konca zycia?. Sama nie wiem. Jestem tak głupia i łakoma... Nienawidzę siebie. Nienawidze tej szpetnej twarzy. Nienawidze tej kupy tluszczu.
Te wakacje mialy byc inne. Chcialam w koncu wyjsc na plażę w stroju kompielowym, bez jakiegokolwiek uczucia wstydu. Chcialam aby wszystkim opadla szczęka na moj widok.
Cóż, jeszcze nie wszystko stracone. Nie mam zamiaru sie poddawac.