Czeeeeść dziewczyny :D
Czwartkowy i sobotni wypad do klubu był super :D Fakt, że ledwo chodzę, ale jak już zacznę, jak już poczuję ten 'pałer', to będzie... Niesamowicie! Swoją drogą, czy według Was możliwe jest, żeby zakwasy drugiego dnia były dużo większe niż pierwszego dnia po ćwiczeniach? Ja spotkałam się z tym po raz pierwszy o.O
Jako, że w ostatnim czasie mam problem z nawiązywaniem kontaktów i w ogóle odezwaniem się do kogoś obcego, takie uczestnictwo w zajęciach czy po prostu ćwiczenia na siłowni pomogą mi się trochę przełamać :) W czwartek byłam z koleżanką (spalanie tłuszczyku), dzisiaj sama (siłownia cardio) i nooormalnie jestem baardzo zadowolona - dziewczyny z recepcji takie miłe, fakt, od razu zwracają się do mnie na 'ty' - trochę mnie to zdziwiło, niemniej jednak jest naprawdę sympatycznie - dzisiaj na przykład dziewczyna podejrzała moje imię na karcie członkowskiej i tak też się do mnie zwróciła - bardzo miło!A, no i nie mogę nie wspomnieć o stężeniu napakowanych pakerów, po raz pierwszy w sumie mogłam zobaczyć ich w takiej ilości! Szczerze Wam powiem, że kulturyści to nie bardzo mi podchodzą... Oczywiście nie to, że chłopak ma być jak zapałka, ale wiadomo, bez przesady.
Co do jedzenia, jest w porządku. Dzisiaj rano kanapki z serkiem 'twój smak', wędliną i pomidorem, do tego przegryzłam pół papryki, więc starczyło mi to na całkiem sporo godzin :) Na uczelni [ciekawostka - studenci dzienni z mojego kierunku przychodzą przez pół semestru również w soboty, bo nie ma gdzie tego wszystkiego upchnąć ;/] zjadłam serek wiejski i jabłko, a na obiad worek kaszy gryczanej z sosem węgierskim, takim gotowym - jak się nie ma czasu to niestety, tak trzeba się stołować :) Nie wiem jeszcze co z kolacją... Zobaczymy.
Trochę ograniczyłam jedzenie i już czuję różnicę, w sumie to chyba na dobre mi wyszło, że trochę chorowałam w święta i nieco ograniczyłam konsumpcję wigilijną i ogólnie świąteczną - łatwiej mi było zacząć, poza tym nie miałam takich wyrzutów sumienia :)
Trochę się martwię tym, że kiedyś przyjdzie dzień załamania, w którym nie będę już tak świetnie nastawiona, ale... Liczę na to, że taki dzień już nie nastąpi :D Zazwyczaj dołowałam się sprawami relacji damsko-męskich, ale chyba powinnam już się przyzwyczaić, że trafiam na same niewypały... Albo na zupełnie niezdecydowanych mężczyzn, jeden z nich jest w moim życiu od jakiegoś czasu...
No nic, przede mną duże wyzwanie - przetrwać sesję bez dodatkowych kilogramów! Skoro udało się ze świętami, z tym też może się udać. W to wierzę!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie! :)