Dzisiaj tak jak zapowiadałam spędziłam 2 godziny na siłowni na zajęciach fitness.
Wpierw był Fat burning - zajęcia na stepie oraz Shape - zajęcia modelujące ciało z użyciem stepu, ciężarków i maty. Było bardzo fajnie, wytrzymałam, choć choreografii ze stepu wciąż nie załapałam. Nie były to zajęcia dla początkujących tylko dla tych co już znali choreografię. Wkurzyło mnie to trochę, ale trudno. Niektórzy trenerzy nie mają ochoty obniżać poziomu dla początkujących.
W połowie dnia (po 14) zaczęły mnie boleć łydki , mięśnie się napięły i miałam kilka paskudnych ataków skurczy. Muszę rozważyć chyba jakieś suplementy, bo to przestaje być śmieszne :(
Ś: 2 tosty z camembert'em i ketchupem
O: Makaron a la spaghetti wariacja meksykańska (moje było 1/4 tego ze zdjęcia)
P: popcorn
K: serek wiejski z czerwoną cebulką na kromkach razowca
Ćwiczenia:
Fat burning + Shape (120 min), odpuściłam P90X przez skurcze ;(