Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 30 i 31
10 lipca 2012
Wiecie co, znowu nawaliłam... Wczoraj jeszcze było jako tako, ale dzisiaj totalna porażka... Dostałam napadu i nie potrafiłam się powstrzymać... Postanowiłam, że jutro się zważę. Może moja rosnąca ciągle waga zmobilizuje mnie do przestrzegania diety... Boże, jak ja chcę schudnąć! Muszę zrzucić co najmniej 5 kilo do września, bo wyjeżdżam do Egiptu i chcę się ładnie prezentować w bikini. A poza tym te studia... Nowe środowisko, nowi ludzie... Chcę być pewna siebie, chcę żeby ten nowy okres w moim życiu był udany. A więc postanowione, jutro się ważę i zabieram się do roboty z dietą, bo z ćwiczeniami nie mam problemu. Przeczytałam u jednej z Vitalijek, że stosuje coś takiego jak wyzwanie 7- dniowe. Mam nadzieję, że się nie obrazi jak wykorzystam ten pomysł u siebie:). Z góry dziękuję;).
A dzisiaj, żeby chociaż troszkę spalić tego co zjadłam pójdę pobiegać. Postaram się godzinę, wtedy więcej spalę tego świństwa które w siebie wepchałam...
Wieczorem zamieszczę jeszcze plan na jutrzejszy NOWY I LEPSZY dzień:).
CiociaIta
10 lipca 2012, 22:31Plan 7 dniowy - chyba tez spróbuje tego patentu ;DD
naughtyangel
10 lipca 2012, 20:16Widzisz- wnioski wyciągnięte :) teraz na pewno będzie tylko lepiej :D nie załamuj się :** 3mam kciuki :D
anitka24
10 lipca 2012, 19:26kochaniutka do pracy !!! i będzie ok :-)
Marley88
10 lipca 2012, 18:53Jak najbardziej jestem za tym żebyś stosowała tą metodę :) Może za bardzo chcesz i się przejmujesz tym, że musisz koniecznie schudnąć...Taki stres może się przyczyniać do napadów. Ja już trochę wyluzowałam, bo im bardziej chciałam schudnąć tym bardziej mi nie wychodziło.