Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witajcie :)
25 listopada 2010
Tak wiec dwa dni diety za mna, poki co udalo mi sie wrocic i przestrzegac diety. Tak wiec mam nadzieje, ze teraz nie dam sie skusic na przerwanie bo wiem jak ciezko sie zmobilizowac bo powrocic do dobrego odzywiania. Cwicze cierpliwosc w dosc dziwny sposob, dla wiekszosci z Was pewnie to nie jest zaden wyczyn...a mianowicie zbyt czesto sie wazyla...potrafilam wejsc na wage kilka razy w ciagu dnia a teraz mam zamiar to zrobic dopiero w sobote...ostatnio wazylam sie we wtorek wiec jak dla mnie to juz bedzie cos :) W szafie wisi nowa sukienka ktora idealnie nadaje sie na sylwestra ale z ta figura napewno jej nie zaloze... to jest dodatkowa mobilizacja... poza tym 3/4 moich ciuchow jest z czasow gdy wazylam53/54 kg i czekaja az wroce do tej wagi... byloby w co sie stroic i przebierac... trzymajcie kciuki Kochane :) pozdrawiam :)
Santicia
26 listopada 2010, 18:54Hehe i ja znam to uczucie ze ktos na mnie patrzy z szafy ;) Na szczescie wielkie samozaparcie daje rezultaty i Tobie tez sie to uda. Waz sie raz na tydzien bo nasz organizm potrafi zmieniac swa mase o pare setek gram i nie mozna sie wazyc co dzien i sprawdzac czy jest jakis rezultat, zmiana na lepsze;) Na pewno zdziala cuda ta zmiana warowania nad waga ;)
dusza
25 listopada 2010, 12:42Z ciuchami mam to samo. One patrzą na mnie litościwie i aż chcą na mnie wskoczyć, ale cóż....muszą poczekać ;)
RudaSzcziga
25 listopada 2010, 12:22Jeśli uda Ci się ważyć raz w tygodniu, to dla mnie będzie to ogromny wyczyn. Ważę się codziennie, wiem, że to za często i bez sensu, ale jakoś nie umiem z tego zrezygnować, bo wydaje mi się, że wtedy tracę kontrolę, co jest oczywistą bzdurą... ;-) Jak mi się uda czasem nie zważyć, to jestem z siebie dumna :-)