Dawno nic tu nie pisałam bo ostatnio wiele się u mnie dzieje i nie mam czasu o tym pisać. Jak już wcześniej wspomniałam mam sezon w domu i w pracy. Tym samym dzień jest za krótki żeby wszystko ogarnąć. Teraz dodatkowo muszę rano wcześniej wstać bo zawożę córkę do pracy a ona musi być w pracy przed 7.00 rano. Musimy wstać o 5.00 żeby jeszcze zjeść śniadanie. Normalnie jak jadę sama do pracy jem je dopiero w biurze. Wieczorem chodzę spać około 23.00 nie wiem jak długo tak pociągnę bo te 6 godzin snu to dla mnie mało tym bardziej że o 4.00 rano zawsze muszę wstać wypuścić psa na podwórko bo mi piszczy pod drzwiami. Oczywiście to nie jest wszystko, bo co weekendy z mężem ostatnio ciągle robimy sobie aktywne wypady.
Zaczęliśmy w czerwcu zdobyciem Biskupskiej Kopy w Górach opawskich 890 m n.p.m.
Potem w Sudetach zdobyliśmy Śnieżnik 1423 m n.p.m.
Byliśmy w Górach Sowich gdzie weszliśmy na Wielką Sowę 1015 m n.p.m.
Nawiedziliśmy źródełko objawień Maryjnych w Kałużach
A ostatnio Zaliczyliśmy Babią Górę 1725 m w czasie okropnej pogody, wszystko mi przemokło
Zdjęcie ze szczytu nic nie było widać dopiero niżej był lepszy widok
W ubiegłą niedzielę zaliczyliśmy 2 godziny basenu.
Teraz wybieramy się zdobyć Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych liczę na lepszą pogodę.
Z tego wszystkiego nic nie chudnę jedynie kondycję mam coraz lepszą. Praktycznie codziennie zaliczam rower z córką. Robimy albo krótką trasę 7 km w 30 minut, albo dłuższą 14 km w 55 minut i sama nie wiem kiedy na to znajduję czas i siły.