Po weekendzie jestem w bardzo dobrym nastroju
Założyłam sobie w piątek, że to będzie kolejny nie stracony weekend i udało się. Pomimo kilku jakże oczywistych grzeszków: popłynęłam na mieszance wedlowskiej, ciastkach i lodach. Waga prawie utrzymana bez wielkiego nadbagażu a udało mi się to dzięki rowerowej wycieczce rodzinnej. W niedzielę pokonaliśmy na rowerach 45 km to swoisty nasz rekord rodzinny. Zwiedziliśmy Jaskinie Szachownica w Załęczańskim Parku Krajobrazowym.
Fajne Gacki tam latają
Wróciliśmy okropnie zmordowani ale szczęśliwi, że udało nam sie tak aktywnie spędzić niedzielę. Nie ma nic wspanialszego (przynajmniej mnie sprawia to wiele radości) jak aktywna niedziela w gronie najbliższych.
Dzisiaj pełna zapału do odchudzania rozpoczęłam kolejny tydzień rowerowego dojazdu do pracy. Pogoda sprzyja, słonko od rano ślicznie świeci.
Uśmiechy dla wszystkich
KobietaSzpila
25 sierpnia 2011, 16:56Zazdroszczę. U mnie nie ma nikt w rodzinie roweru. Sama kocham jeździć. ruszyłam swoje 4 litery ; p mam nadzieje ze mi sie uda;p
monalisa191
24 sierpnia 2011, 12:07w zwiazku. Nie mowie, ze moze go w ogole nie byc. Nie zmienia to jednak faktu, ze nie jestem osoba o wielkich potrzebach. Miewam momenty, ale to tak samo jak inni maja ochote na czekolade :) jedni potrafia/chca sobie odmowic, inni nie:) Co do zdrowia i pieniedzy sie zgodze.. dorzucilabym jeszcze jedno - pasje. Pasja moze byc sex, pasjonowac moze czlowiek, mozna rowniez biegac, skakac i robic inne rzeczy. Wazne, by miec zajecie dla glowy, miec marzenia i cele. Fajna kwestie poruszylas. Lubisz jak Twoj Maz jest w domu i nie musicie w ogole ze soba rozmawiac, wazne jest obecnosc. Bedac z K mam taki komfort psychiczny. Obecnosc J drazni mnie po kilku godzinach.. on wymaga ciaglej uwagi a ja jestem troszke samotnikiem i potrzebuje miec chwile na oddech. Co do bieniania i ruchu w ogole - zawsze bylam nadpobudliwa i niewyzyta:)
basiaaak
23 sierpnia 2011, 15:19Dziękuję Ci za słowa wsparcia :)))) Buźki
monalisa191
23 sierpnia 2011, 14:59Ten nietoperz na pierwszy rzut oka wyglada jak... hmm.. tylko ja to widze?? ;P
monalisa191
23 sierpnia 2011, 14:57umiesnionych tez preferuje:) ale to poza konkursem. Wiesz, ja jestem pragmatykiem, lubie ludzi z pasja, dzieki ktorym mozna sie oderwac od rzeczywistosci. Pan J jest nijaki.. on zyje dla zycia, je dla jedzenia, pracuje dla pracy. Nie ma na siebie pomyslu, chetnie zabiera sie za moje hobby, bo nie ma swojego. Jest inteligentny, ale uwsteczniony spolecznie. Nie ma celu.. a jesli jakis zaplanuje, to raczej go nie osiaga - chyba, ze mu wypomne:) Czesto nie wie co robic, rozklada rece i nie podejmuje sie niczego nowego jesli niema przewodnika. Pan K to troche wariat, ma milion pomyslow na minute i wiekszosc realizuje, nie przejmuje moich pasji, ale czesto mi towarzyszy. Mimo tego, ze buja w oblokach, ladnie sobie radzi z codziennoscia. Nie ma dla niego rzeczy niemozliwych. Dla kazdego problemu znajdzie tysiac rozwiazan. Czesto sie scieramy na tej plaszczyznie, ale zawsze ktos wyciaga reke i cos sie dzieje... a u mnie musi sie dziac, bo umieram bez akcji:) Pan J idealnie przytakuje i zawsze pozwala mi na to, co wymysle, mimo tego, ze wolalabym, aby czasem wywalczyl swoje. Ciezkie to zycie:) Wrocmy do biegania... z noga obchodze sie jak z jajem:) Dzis jest duzo lepiej niz wczoraj, ciagle smaruje i zawijam na noc. Lekko sie dzis rozbiegam i zobaczymy co bedzie. Jak tylko poczuje bol, przerywam trening. Dziekuje za troske:)
fistaszki
22 sierpnia 2011, 18:06lepiej nie gadac, cos sie pewno kiedys znajdzie:P
fistaszki
22 sierpnia 2011, 12:36piękna zabawa:) my tez w ten weekend zoo i góry, więc wiem co czujesz:) na pewno bylo super:) a slodyczy czasem troche nie zaszkodzi:P
gi.jungbauer
22 sierpnia 2011, 12:14Weekend! korzytsajcie dopoki pogoda sprzyja, bo nigdy nie wiadomo kiedy sie zalamie :) Trzymaj dietke, ladnie Ci idzie!
monalisa191
22 sierpnia 2011, 10:56ja tez odkrylam radoche jezdzenia na rowerze i chyba na chwilke bede musiala sie na niegoi przerzucic. Moje sobotnie wybiegi przyplacilam naciagnieciem ( na szczescie nie naderwaniem ) miesnia i na klka dni trzeba spasowac, zeby sie nie zalatwic na ten maraton. PS. lody, cukierki i ciastka to nie taka tragedia.. w odpowiednich ilosciach - oczywiscie:) Pieknego dnia:)
czeresniaaa99
22 sierpnia 2011, 10:54no widzisz a jednak się udało!!! no prawie bo jednak zostałaś zaatakowana przez czekoladki, ale wyszłaś zwycięsko wagowo:), miłego dietkowego tygodnia