Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wrocilam
31 maja 2011
internet mi wysiadl przez pare dni, dopiero teraz moge pisac.. wczoraj bylam na imprezie u kolezanki ktora skonczyla wlasnie liceum, tutaj to swietuja jakby studia juz miala skonczone:P piwo i tequila laly sie strumieniami, ale jakos czuje sie dobrze. niestety duzo zjadlam, a droga do domu zajela nam ok 4 godzin, nie zdazylismy na ostatni pociag, wiec bylismy w domu kolo 3.30, tylko dlatego ze ktos sie zlitowal i po nas przyjechal:P kaca nie bylo co mnie bardzo zdziwilo, ale czulam sie leniwie, wiec pobiegalam rano zevy sie dotlenic i obudzic. a w niedziele zaskoczylam siebie, biegalam 2 godziny (!), ale nie po plaskim terenie, o nie, po skalach, plazy, kamieniach, trawie, korzeniach i przeplatalam to wspinaczka, co robic jak nagle przed nosem staje 10-20 metrowa skala:P uwielbiam szwedzka nature! jest taka dzika i piekna, daje mi to takiego kopa ze hej! :) jeszcze dzisiaj czuje kazdy miesien w nogach i ramionach, ale tez plecy i brzuch. :) zaraz ide do roboty, jeszcze mam troche rzeczy do zrobienia, trzymajcie sie
kasiazett
31 maja 2011, 14:02Zazdroszczę Ci tych terenów, tych chęci do biegania, tej plaży...