Szybki wpis, bo szybko czas mija, a jutro dzień sądu na uczelni.
Kur*&^% ! trzeba było się uczyć, a nie teraz płacz i lament... mam ochotę pizgnąć książkami przez okno i iść spać, a niech się dzieje wola nieba! gdyby nie grube pieniądze jakie co miesiąc muszę łożyć na ten pierdolnik pewnie dałabym sobie dyspensę i machnęła na to ręką. Uczę się już od tygodnia z marnym skutkiem, bo wszystko do cna miesza mi się już we łbie.
Idę na spacer może doznam olśnienia i jakimś cudem to wszystko ułoży się w logiczną całość.
Co do diety - jest i będzie. Pomimo stresu, przynajmniej na tym gruncie ogarniam sytuacje.
Wzorem koleżanki po fachu zrobiłam na jutro dietetyczne serowe trufle. Jedną oczywiście tknęłam i stwierdzam - tak są pyszne. Apetyt na słodkie zaspokojony :)
Życzcie mi jutro powodzenia!
A zresztą......
angelhorse
25 stycznia 2015, 03:57Ja tak mam ze zawsze ucze sie na ostatnia chwile i tak jak napisałaś-płacz i lament:D nic tylko bym musiała skopać sobie dupe;d
PaniKaKa
24 stycznia 2015, 23:08Powodzenia ;) Przezywam to samo :D