Bilans sobotni u dietetyczki wskazuje jednoznacznie: -5,4kg/miesiąc (10,3kg to łącznie z tym, co przed dietą ztraciłam, czyli przez jakieś 10m-cy), czyli tempo mam najlepsze z możliwych! I to praktycznie bez wysiłku. Tylko sumienność i brak "wpadek" ze słodyczami i grillowaną kiełbachą :) (to chyba gorsze wyrzeczenie od słodyczy... tak bym zjadłaz musztardą jedno pęto chociaż ;) Ale nie! Nie dam się, mimo, że okazji nie brakuje. Dyspenzę zostawiam sobie ewentualnie tylko na roczek mojego synka - mooooże się skuszę, bo ma być wielkie grillowanie. No ale do minusowych kg a nie o kiełbasie ;) Jak się super już zmienił mój model 3D! Do tej pory nie było widać różnicy, a teraz... No super. Ciuchy już tak rozmiar 45 ;) tzn, mniejsze 46 lub większe 44, a było 48/50!!!!!! O zgrozo! Ale to już przeszłość. Jeszcze 3 miesiące w takim tempie i cel osiągnięty. Bosko się czuję z tą perspektywą.
renatamama3
14 czerwca 2011, 15:01A ja 2 tydzień wcześniejsze kiloski w tamtym roku porzuciłam ,byłam zmęczona dałam na luz kg nie wróciły i walczę w tym roku spowrotem .
kasia8147
13 czerwca 2011, 14:23super :)
Miraya
13 czerwca 2011, 14:11Gratuluję! Oby tak dalej! Trzymam kciuki! :)