wreszcie sie zebrałąm zeby napisac... jakos chceci nie było i wogole... ostatnio naruszam parwa diety ale nie az tak bardzo... zycie studenta, cieżka sprawa, zwłaszcza ze plan zjec jest rozbudowany i nader wyraczajacy ponad wszelkie normy...
chodze 2 razy w tyg na spining, robie a6w, a a w dniach miedzy spinningami cwicze na steperze (1200 stepów -na wieceij nie mam czasu) no i do tego hula hoop...
wiec po takich cwiczeniach moge stwiedzic że:
ciało jets jedrniejsze, bardziej zbite
spory przyrost tkanki miesniowej, czyt. brzuch, posladki, rece, .... wzomcnione misenie nog oraz pleców, ale bez przyrostu...
tak wiec, optycznie widze ze robie sei mniejsza... ale waga pokzuje co innego wiec byłabym głupia wpisujac na pasku ze schudłam 1kg czy wiecej.. cóz poczać? chyba czas zaczac równiez bieganie.. ale do tego musze zakupic odpowiednie obuwie, bo nie chce jescze bardziej uszkodzic kolan..
ah i dla zainteresowanych spinningiem, gorąco polecam, nie ma czego soe bac... trening nie obciaza stawów i wogole.. :) zdecydowanie lepszy od zajec aerobowych typ ABT, TBC i inne