Wczoraj waga wybiła 93,6, dzisiaj 94, a że wpisuję zawsze z poniedziałku to niech zostanie. W styczniu czy lutym miałam 106 kg, więc schudłam już 12 kg. Fajnie, że to już jest zauważalne, że widzą to dziewczyny z pracy, znajomi i mama:)
Urlop rozpoczęty zapaleniem pęcherza, który skutecznie uniemożliwiał mi wyjście z domu w weekend. Wczoraj wieczorkiem chciałam sobie pojechać do Decathlona po buty, ale nie dotarłam na przystanek, bo mi się do WC chciało, więc poszłam do Lidla po jogurty, a tam zaczęła mi lecieć krew z nosa. Stwierdziłam, że mimo tego, że jem wszystko to chyba jednak kupię sobie jakieś witaminy...
Mój wyjazd w góry mało zaklepany jeszcze, brak miejscówki do spania w Zakopanem, brak zaklepania transportu z Poznania. Kompletnie nic... Miałam większy zapał jazdy do Zakopanego niż mam teraz. Najbardziej dobija mnie brak noclegu dla 1 osoby...
A za tydzień nad morze. Niestety jest coś co spędza mi sen z powiek, czyli moje jedzenie nad morzem... Bo co ja mam tam jeść, skoro nie mam gdzie tego ugotować? Jedyne co będę miała to lodówkę w pokoju i mikrofalę. Nie ugotują sobie ani piersi z kurczaka ani makaronu ani zupy - nic. No w sumie jak rezerwowaliśmy pokój nie byłam jeszcze na diecie, więc nie potrzebowałam żadnego gotowania. A teraz myślę... Mogłabym sobie kupić garnek na prąd, ale boję się, że właściciele odkryją to i będzie klops tym bardziej, że trochę czasu już tam jeździmy... Mogę co prawda jeść zupę kupną w barze, ale to zawsze tylko zupa i podejrzewam, że z koncentratu...:/ Zastanawiam się jakbym tak w domu sobie zrobiła zupę, zagotowała i przelała w słoiki to na jak długo w tych zamkniętych słoikach ta zupa mogłaby być? Ależ ja kombinuję hehe
Może jutro wstawię jakieś zdjęcia po tych -11 kg;)
martiniss!
3 lipca 2018, 10:28Na urlopie nie przejmuj się jedzeniem. Zamawiaj i smażone, może nie te w najtańszych barach, ale mimo wszystko. Po prostu śniadania i pozostałe posiłki rób mniejsze. Np. śniadanko płatki, albo bułeczka z twarozkiem i pomidorem. Bez problemu do kupienia. Na plaży owoce, albo warzywka, z serem feta (ponownie bez problemu do kupienia i zrobienia, wystarczy ze zabierzesz ze soba jeden pojemnik. A na kolację np. kawałek rybki wędzonej z pomidorem, albo twarożek, albo coś. ;) A obiady jedz pełne. Ja się już dawno przekonałam, że jeden posiłek można jeść w pełni normalny, pełna porcja. Jeśli tylko pozostałe będą mniej kaloryczne i nie duże :) A któregoś dnia kup zupę, albo coś dietetycznego a na lunch zjedz gofra albo loda i już :) urlop to odpoczynek, nie zadręczaj się dietą. W tych dniach można patrzeć na limit kaloryczny a nie koniecznie że ma być fit jedzenie i już! ;) miłego odpoczynku :)
karlsdatter
3 lipca 2018, 09:17Zupe w sloiku możesz zapasteryzować, tak jak odchudzone leczo, czy inne jednogarnkowe dania. Jak przegotujesz je w sloiku kilka razy, to będą stać nawet i miesiąc. A w knajpach można wybrać mięso z grilla, czy same gotowane ziemniaki z zestawem surówek. Nie martw się dietą, tylko ciesz urlopem i dużo spaceruj :) nawet jak zjesz trochę mniej zdrowo spalisz zwiedzając :)
karmelikowa
2 lipca 2018, 20:43Piękny spadek gratuluję i kolejnych życzę :)
nitktszczegolny
2 lipca 2018, 14:03Piękny spadek ! Gratuluję :)
Marsaskala
2 lipca 2018, 14:28Dzięki:)
SzczesliwaJa
2 lipca 2018, 12:41Bravo! Bravissimo! Wielkie gratulacje za Twój trud i skuteczność!
Marsaskala
2 lipca 2018, 13:07Dzięki:)
.kathea.
2 lipca 2018, 10:11Gratuluje spadku :)
Marsaskala
2 lipca 2018, 11:02Dziękuję:)