Jestem i żyje, niestety nie chudnę, zatrzymałam się na 101kg i stoję.
Nie wiem dlaczego, może to piwo, może to te pojedyncze cukierki, shake krówkowy... Córka w poniedziałek już jedzie na działkę z dziadkami, więc może ogarnę sobie jakieś ćwiczenia:)
Jedyne co mnie zadowala to to, że od początku maja chodzę do pracy lub jeżdże rowerem codziennie. Ani razu nie jechałam ani autobusem ani autem. Jestem z siebie dumna! A w jedną i drugą strone mam razem 6 km;)
Miłej niedzieli!
martiniss!
27 maja 2018, 22:16No to fajne spacery, nie za długie a wystarczające by podkręcić trochę tętno :) coś przyblokowało o spadek. Jeśli ruszy to okej, ale jak dalej będzie stała to coś trzeba zmienić w diecie, bo nikt nie znosi zastoju, nie po co się staramy ;)
andula66
27 maja 2018, 15:02Pewnie to chwilowy zastój. Brawo za jazdę rowerem. Powodzenia.