Od rana boli mnie głowa, wczoraj też nie za dobrze się czułam. Jak w październiku odstawiłam cole to byłam 5 tygodni na zwolnieniu. Pijąc litry coli zawsze uważałam, że cola mnie konserwuje na zasadzie odporności. Coś w tym było, nigdy mnie nic nie brało...
Nie wiem jak długo będę się czuła źle, mam nadzieję, że przez parę dni tylko. W sumie nic w tym dziwnego cole zamieniłam na wodę z cytryną, pizze, cipsy, słodycze i chleb tostowy na rzeczy, których wcześniej nie jadałam. Nawet kotu karmę zmienia się stopniowo. Ja poszłam z grubej rury...
Wczoraj zaliczyłam spacer 5 km, dzisiaj na pewno też coś będzie ;)
Wczoraj byłam na zakupach, chciałam sobie kupić truskawki, a tu suprise - nie ma:/ Kupiłam za to rybę - mirunę. Nie wiem na ile jest zdrowa, ale kiedyś bardzo ją lubiłam. Następnym razem kupię może jakąś inną i wsadzę w piekarnik;)
martiniss!
3 maja 2018, 11:19Ja piję colę light. Wiadomo aspartam to shit, ale cukier również. A na samej wodzie nie wyrobię. A soków za bardzo nie lubię, wolę jeść owoce jak je pić ;) a za ten chleb tostowy to bym główkę urwała. Żyjemy w Europie kulturze wypieku pieczywa! Pszenna świeża chrupiąca bagietka, czy pachnący chleb żytni z chrupiącą skórką ach!! Pychota!!
Marsaskala
3 maja 2018, 14:28Ja normalnej wody też bym nie piła, ale z cytryną ma lepszy smak. Planuję jeszcze dokupić mięte, ale nie rzuciła mi się nigdzie w oczy:( Też lubię pieczywo, ale świeże, chleb tostowy to świństwo najgorsze
martiniss!
3 maja 2018, 16:11Wodę uwielbiam. Właśnie jak najprostszą. Zwykła niegazowaną ;) ale czasem ma się ochotę na coś innego niż herbata czy woda. I wtedy łapię po colę light.