Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: DZIEŃ 185... wracam.. 25 dni do wyjazdu...
21 maja 2008
WITAJCIE... słonka moje kochane.. już jestem... i zabieram się znów do pracy...
bałam się o wage bo nie było z moją dietką zbyt dobrze... nie liczyłam kalorii a i z jedzeniem nie było zbyt zdrowo choć się staraliśmy jeść w domciu no i ja się starałam gotować tak by sobie nie przeginać... no ale cóż... był Burger King... były frytki (ale zjadłam tylko 5... ) było spooooro alkoholu... ale na całe szczęście było też duuuużo wycieczek i spacerów....
miałam się nie ważyć bo nie chciałam się załamywać... ale mówię sobie a co tam jak się szalało to trzeba odpokutować i wziąść się za siebie... wchodzę na wagę a tu 55.3kg ... czyli bez zmian.... nie liczyłam na to że schudnę.. ale utrzymanie wagi to dla mnie ogromna ulga... i cieszę się bardzo..
teraz do wyjazdu zostało mi 25 dni..... i 2.3kg do stracenia.. biorę się poważnie za 1000kcal.. i za ćwiczenia... i nie ma przeproś że mąż czy coś tam.. obiecałam sobie że na weselu będę wyglądać pięknie... i tak będzie...
zabieram się za ćwiczenia... i dbanie o siebie.. kupiłam sobie żel do mycia twarzy... krem do rozstępów (który polecała jedna z Vitalijek... ) i działam... od dziś... czasu nie zostało wiele....
jeśli chodzi o znajomych to byli tydzień ale jak dla nas to za mało.. oj za mało.. nie zdąrzyliśmy się sobą nacieszyć i się nagadać.. ale za 3.5 tygodnia my jedziemy do nich... więc znów będziemy nadrabiać czas...
jeśli chodzi o ćwiczenia to oprócz mnóstwa chodzenia nie było nic... niestety... ale cieszę się że było choć tyle.... teraz zmykam oglądać siatkówkę a do Was pozaglądam po południu jak Kinia pójdzie spać.. bo za duuużo muszę nadrobić... i czasu potrzebuję....
buziolki moje kochane słonka... pa
no i zapomniałam o najważniejszym... w poniedziałek mineło pół roku od kiedy jestem na Vitali... DZIĘKUJĘ WAM SŁONKA za to że jesteście ze mną...
fajne fotki, ladne krajobrazy tam u was macie:))
Nio wkoncu sie przemoglam a wczoraj nawet na orbiego wskoczylam wprawdzie to bylo tylko 10min ale zawsze cos, moze to juz moje ostatnie starcie? mam nadzieje ze tak.Pozdrawiam, dziekuje bo to rowniez twoja zasluga ze tu powrocilam
majrok
21 maja 2008, 14:01
brakowało mi Ciebie :-)
A ta moja waga to wynik stresu zwiazanego z córeczką, pracą i wszystkiego...migdał usunięty a 3 dni po zabiegu złapała ospę i teraz jest 4 dni ospy...okropne..
A jak zareagowali twoi znajomi?? byli w szoku? kiedy się ostatnio widzieliście?
Dobrze, że waga nie poszła w górę ale najważniejsze, że super spędziłas czas
super , ze i Twoja waga nie skoczyla, ja tez sie ciesze bardzo z mojej po Polsce, bo roznie to bywalo po takich wyjazdach.Ja tez sie dzis zabieram z cwiczenia wieczorem, bo teraz bede cwiczyc z odkurzaczem itp.Pozdrawiam
kapsell
21 maja 2008, 16:54fajne fotki, ladne krajobrazy tam u was macie:)) Nio wkoncu sie przemoglam a wczoraj nawet na orbiego wskoczylam wprawdzie to bylo tylko 10min ale zawsze cos, moze to juz moje ostatnie starcie? mam nadzieje ze tak.Pozdrawiam, dziekuje bo to rowniez twoja zasluga ze tu powrocilam
majrok
21 maja 2008, 14:01brakowało mi Ciebie :-) A ta moja waga to wynik stresu zwiazanego z córeczką, pracą i wszystkiego...migdał usunięty a 3 dni po zabiegu złapała ospę i teraz jest 4 dni ospy...okropne.. A jak zareagowali twoi znajomi?? byli w szoku? kiedy się ostatnio widzieliście? Dobrze, że waga nie poszła w górę ale najważniejsze, że super spędziłas czas
Eleyna
21 maja 2008, 11:25super , ze i Twoja waga nie skoczyla, ja tez sie ciesze bardzo z mojej po Polsce, bo roznie to bywalo po takich wyjazdach.Ja tez sie dzis zabieram z cwiczenia wieczorem, bo teraz bede cwiczyc z odkurzaczem itp.Pozdrawiam