Powrót brzmi szumnie, lecz rzecz jasna starać nie powinno się przestawać. Pierwszy dzień diety oraz pierwszy trening po tak długiej przerwie jest tak jak w wierszu Tuwima o Lokomotywie - powoli po czole pot spływa. Oczywiście za sprawą poluzowania i wmawiania sobie, a to zmęczony, a to coś co nie ma żadnego znaczenia. Wakacje mijają kilkanaście grilly zaliczonych, nie wspomnę o piwie. Efekt kondycja - 80% mniejsza niż na początku stycznia. Wierzę w moją motywację i chęć osiągnięcia celu, liczę, że tym razem mój rozsądek wygra i nie spartoli wypracowanego w pocie czoła wyniku. Teraz rozbić 80 kg taki oto cel mam przed sobą.
marta803
20 sierpnia 2012, 23:50Hhehe no prosze ja tez znowu walcze glowa go gory dasz rade
aoirghe
20 sierpnia 2012, 22:31No proszę, kogo my tu mamy.:D Trzymam kciuki.:)