Ciągle coś mi przeszkadza w osiągnięciu wymarzonej wagi. A to rozpoczęcie sezonu grillowego, a to komunie, a to spotkania towarzyskie czy wyjazdy.
A może to ja sama jestem przeszkodą ? Hehehe.
Idzie mozolnie.
Niemniej nie tyję - to jest chociaż pocieszenie.
12 maja Oliwia idzie do komunii.
Może później pójdzie mi lepiej?
:)
magdast
7 maja 2013, 18:12hmmm... nie marudź ...idziesz do przodu w przeciwieństwie do swojej kmpeli Madźki. A Komunia Agi w B-nku tydzień później ;-) ucałowania dla Oliwki ...może wreszcie dotrę z Bi bl;iami bo już zakurzone od roku stoją ;-)
Starsza.pani
7 maja 2013, 14:02Jak nie tyjesz, to połowa sukcesu, po komunii Oliwki, już nie będzie wymówki. Spojrzałam na Twoją wagę, nie jest źle, parę kilo zgubisz do lata. Pozdrawiam serdecznie.
pojedyncza
6 maja 2013, 20:34ja juz jestem [po :-) uff zycze tak samo pięknej pogody jak my mieliśmy