Byłam wczoraj w pracy i wróciłam strasznie rozstrojona nerwowo :((
Właściwie nie pisałam nigdy o podejsciu moich pryncypałów do mojej choroby. Nie mam tu na myśli broń Boże moich kolegów i koleżanek z jednej linii frontu, bo choć jest ich niewielka garstka, ale wykazywali zainteresowanie i troske o mnie, moje zdrowie i los.
Moi szefowie milcza, nie patrzą mi w oczy, nie pytaja, nie zagaduja.Nic.
Nic w mojej obecnosci, ani w obecnosci moich koleżanek.
Dziś obudziłam się wczesnym rankiem i pierwszy raz pomyślałam- Boże, jak ja to wszystko wytrwałam?? Po 9 miesiacach nieobecnosci w pracy ujrzałam te układy, układziki, kolesiów z innej perspektywy.
Dziś własnie obudziłam sie z pewnoscia, że jestem chora, bo ta nasiaknieta fałszem i obłudą atmosfera nigdy nie była moją bajką.
Nigdy nie mogłam pogodzić sie z tym co się tam wyczynia, ale jednak się godziłam. Widziałam włazidupców, kolesiów, pijaków, słyszałam wiele słów, których nigdy nie powinnam usłyszec, wykonywałam rozkazy, których nie powinnam wykonać ,miałąm świadomośc, że naciągano przepisy , stosowano mobbing, wymagano niemożliwego, wyszydzano, wyśmiewano i poniżano.
Czasem zadawałam za dużo pytań, czasem sie buntowałam, pyskowałam, waliłam pięscią w stół, ale to było z mało.
Dziś zadaje sobie pytanie - dlaczego do tego dopuściłam?
Że pensja stabilna, że budżetowa, dla prestizu? Kurcze! Przez te 20 lat mogłam skończyć kilka fakultetów i stać sie specjalistka w wielu innych dziedzinach.
Zmarnowałam zdrowie i życie dla pracy , ktora nigdy nie dała mi satysfakcji.
Nie umiem odpowiedzić dlaczego.Byłam jakas ograniczona, nie wyobraząłam sobie, że mogłabym to zmienic, bałam sie, że mi sie nie uda.
Wczoraj zobaczyłam ich twarze , opuszczone oczy, przebakiwania gdzieś na korytarzu, nic oficjalnie, coś , gdzieś.................jak złodzieje.Czekaja aż odejde, dla nich jestem zwolniona grupa, etatem, forsa, miejscem dla przydupasa.
Ale nie tak szybko panowie. Wykorzystam jeszcze wszystko co mi sie należy za te lata pracy. Co do joty. I jeszcze sie waham czy nie powalczyc z Wami na koniec. Tylko czy warto??
Miałam nieprzyjemny incydent z moim obślizgłym, kłamliwym, obłudnym, prostym jak cep bezpośrednim przełozonym i mam ochote utrzeć mu nosa.
Hmmmmm, ale czy to coś zmieni??
Niech sie kisza w tym swoim sosie, a ja odejde i zapomnę.
schizofrenja
12 maja 2009, 06:37za ten wpis, za te kilka zdań, które utwierdziły mnie w moim podejściu do sprawy - dziękuję!!!
wkmagda
10 maja 2009, 21:34na zdjęciach jest boska! Prawdziwa kobietka ta Twoja córunia.
agonia65
10 maja 2009, 20:28Jacy ludzie taki świat i tylko nieliczne wyjątki utwierdzają nas w tym, że dobrze robimy, bo sami do tych wyjątków należymy. Ktoś mnie kiedyś spytał, Gosia jak myślisz czego jest więcej na ziemi , błota czy złota? Nie musiałam odpowiadać.......
ewikab
10 maja 2009, 19:08że każda praca może być fajna i dawać satysfakcje, żeby nie niektórzy ludzie, z którymi trzeba pracować...
malgonia37
10 maja 2009, 17:25...będzie w Ostródzie w dniach 12-16 sierpnia b.r. - to już kolejna (ale nie wiem która) edycja festiwalu :) młodzież nocuje w naszym gimnazjum nr 2 , a próby i prezentacje ma na hali obok i w różnych miejscach miasta :) fajna sprawa...a nasze panie z obsługi nachwalić się młodzieży nie mogą :)
NiekonsekwentnaN
10 maja 2009, 09:47o jednej z moich prac....niestety. Wygląda na to, że w wielu miejscach podobnie:( A ja siedzę w tym i jeszcze walczę o godziny tam. Bo jak mówisz: kasa potrzebna, kredyty na karku.ech....nie będe się z rana wkurzała. Pogadamy sobie przy krupniczku Mariolka:) Kieckę kupiłam! Jakby co - mogę ci pożyczyć! Sukienka prosta, bez rękawów, z odcięciem pod biustem, jest częściowo biała - częściowo, bo sporo zasłaniają czarne kwiatopodobne wzory. Żakiet cały biały, z rękawem 3/4. Rozmiar 42. W mniejszy sie nie wcisnęłam:(
wkmagda
10 maja 2009, 07:28to wyciśnij co do złotówki! Ale w dyskusje się nie wdawaj - szkoda zdrowia. Miernota zawsze pozostanie miernotą, nawet jeśli ktoś powie mu coś mądrego, to i tak nie zrozumie. Także walcz kobieto i pokaż im klasę!
Wiedzmowata
10 maja 2009, 06:24Nie polemizuj z idiotą - najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pobije doświadczeniem. Pozdrawiam serdecznie :-)
mikrobik
10 maja 2009, 05:38Czasami myślę, że to nasze życie to jak stemple w różnych kolorach. Akurat jeżeli chodzi o układy w pracy to trafiłyśmy na podobny kolor tuszu. Ja swoją pracę b. lubiłam. Robiłam rzeczy ciekawe i ważne, dawało mi to satysfakcję. Układy i układziki, niszczenie wszystkich, którzy ośmielali się mieć swoje zdanie, cała ta siatka utkana na donosach - sprawiły, ze odeszłam. Ja mogłam już przejść na emeryturę. Nawet przez moment nie żałowałam swojej decyzji. Uciekaj stamtąd dziewczyno! Jesteś jeszcze na tyle młoda, że wszystko jest jeszcze przed Tobą.
obtulanka
10 maja 2009, 03:01Szkoda życia.Zapomnij o tym jak złym śnie.Miłej niedzieli.
otulona
10 maja 2009, 00:58Bije ta, co robiła to samo. Ze swoim życiem.
kilarka2
9 maja 2009, 22:52dokladnie z tego samego powodu odeszłam ze szkoły. Wziełam jeszcze wtedy urlop zdrowotny, bo mi się należał, a potem odeszłam z walką na moich warunkach. Więc i Ciebie do tego zachęcam. Wyciśnij cytrynę do końca i idź w życiu dalej. Buziaki :)