Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Urodziny Taty :))
31 sierpnia 2006
Mój tata obchodzi 66 urodziny :) Kiedyś w ogóle nie pamiętaliśmy o takich świętach, ale w ostatnich latach jakoś miałam ochotę zasygnalizować swoją pamięć.Dzisiaj przeżywam rozterki........odezwać się czy się nie odezwać ??Oto jest pytanie :)) Zawsze wprawiam rodziców w zakłopotanie .Ale czy to miłe czy niemiłe zakłopotanie ???Hehehehe, dzisiaj chyba ograniczę się do sms-a....a może lepiej zadzwonić?Nie wiem ....
O diecie ostatnio nie myśle, bo jak same zauwazyłyście co innego mnie emocjonuje :))
Biegam po lekarzach, pisze podania, życiorysy......i to nie w sprawie zmiany pracy, bo temat już jest skończony, ale w sprawie adopcji :))
Byłam dzisiaj w Ośrodku Adpocyjnym uściślić pewne wątpliwe tematy, bo jednym z wymaganych dokumentów jest list polecający od znajomych. Hmmmm, jakich znajomych i co mają w nim napisać???
W trakcie rozmowy z panią dyrektor ośrodka wpadła na chwilke moja znajoma psycholożka z poradni, którą znam i na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnie :)) Tak więc Krysia przywitała mnie pytaniem - co Ty tutaj robisz i co znowu wymyśliłaś,przecież Ty masz już dzieci !! ???A w ogóle chyba zwariowałaś i czy wiesz, że nie ma gwarancji, że dostaniesz dziecko piękne, zdrowe i dobrze rozwijające się ?? Hmmmm.....trochę mnie zaskoczyła jej reakcja :) Na koniec okazało się ,że Krysia i pani dyrektor ośrodka adopcyjnego są siostrami ....
Dziwny i mały jest ten świat :))
A czy ja powiedziałam ,że dziecko ma być piękne, zdrowe i niekłopotliwe ? Zasiała mi pewne ziarno niepokoju.....ale póki co poddamy się badaniom psychologiczno-pedagogicznym ...... kto wie....może nie dadzą dziecka ześwirowanej matce???
Krstyna
2 września 2006, 04:30adoptujac Dziecko, to zycze powodzenia! Juz sobie wyobrazam szczescie Waszego dzieciatka!Ale, cos mi sie zdaje, ze moze ...hmmm.e, co ja tam... Popzdrawiam!
tomasia
1 września 2006, 18:30ale się podziało... odezwij się ześwirowana kobieto do swojej ciężarnej koleżanki - w dni powszednie komputer chodzi od rana w zasadzie non stop... a ja już serio za Tobą się stenskniłam... buziolki...
anakow
1 września 2006, 15:02werze, ze ci sie uda...a tak apropo znajomości...świat jest mały..i nigdy ne wiadomo z kim mamy do czynienia..i kto się z kim zna i jakie łaczą go relacje..zresztą sama się o tym przekonałas...co do zrowia dzieci..przeciez nawet rodzone dziecko moze miec jakieś wady...np moje..nie dosć, ze zez..to wada zgryzu..ale to dobre i kochane dziecko...nie wyobrażam sobie zycia bez niego..POWODZENIA i trafności w podejmowaniu decyzji Mariolu
jojo39
1 września 2006, 08:17jesteś dojrzałą kobietą i napewno poważnie przemyślałaś ten temat i solidnie go przedyskutowałaś z mężem zanim podjęłaś pierwsze kroki. wierzę w Ciebie.
roxy1
31 sierpnia 2006, 21:20cięzko cos radzic w takiej sytuacji ale w sumie nie o rade chodzi więc napisze Ci swoje zdanie na ten temat: wielokrotnie zastanawiałam sie czy nie adoptować dziecka bo na własne to już sie nie zdecyduje a przeciez jest tyle nieszczesliwych porzuconych istot, którym mogłabym dac wiele miłości,radości i zainteresowania; sytuacja materialna tez mi na to pozwala bez uszczerbku dla stopy zyciowej a i Aura wielokrotnie naciskała na powiększenie rodziny więc co mnie powstrzymuje? Obawa przed sama soba, przed tym czy dam sobie rade w sytuacji krytycznej bo przeciez nikt mi nie da gwarancji, że to dziecko bedzie mnie obdarzało taka miłością jak ja je,czy w chwili zwątpienia wystarczy mi cierpliwości i determinacji tak jak dla własnego dziecka bo niestety jakby do tematu nie podchodzić i jak go nie ujmowac adoptowane dziecko nawet kochane bardziej od swojego nie jest z naszej krwi i ciała.Nie zazdroszcze Ci decyzji ale wierzę, że podejmiesz jak najbardziej właściwa dla Was obojga.
lunka7
31 sierpnia 2006, 17:59Dawno nie zaglądałam do Vitali,a tym samym do starych znajomych,no i zaskoczyłaś mnie swoją decyzją.Jesteś wielka jednym słowem,i tak trzymaj.A ja będę trzymała za Ciebie kciuki,żeby wszystko się udało.Pozdrawiam i ściskam na odległość.
Powiot
31 sierpnia 2006, 15:45Chociaż ,z drugiej strony- mam stałą pacjentkę- Martynkę- lat 3 z hakiem.Jak przyszła z mamą pierwszy raz i zbierałam wywiad- tez osłupiałam!Mama dziewczynki troszkę po czterdziestce, jest w drugim związku.Mąż ma dorosłego syna, ona swojego-też dorosłego.Razem adoptowałi Martynkę, przy czym jest to dziecko zamówione i drogo ich to kosztowało.Byli oboje przy porodzie.Kochają tę swoją dziewczynkę do obłędu i wszyscy są szczęśliwi.No, to własnie i Tobie tego życzę :))