To latałabym pod sufitem , jak gołębiczka :)) Pamietacie taki fragment z filmu "Szpital na peryferiach"??
Oto co dzisiejszym rankiem do Was napisałam, ale później zabrali nam prad, wyczerpała sie bateria w laptopie i nie skończyłam myśli :))
Może to i dobrze, bo w dalszej kolejnosci obgadałam mamusie :)) Co prawda była to tzw. prawda subiektywna, ale jak sobie wstawiłam w kośc zakupami to już inaczej myśle. W koncu jestem już dużą dziewczynką i mogę pozwolić własnej matce żyć tak , jak lubi. No mam nadzieje,że ona tak własnie żyje.
Tak wiec poniżej fragment porannego wpisu :
W głowie jasnośc, kawa w dłoni.....zapowiada się nieźle :))
Wczoraj zwaliła mnie z wyra kolezanka, która zadzwoniła, że jedzie do mnie na kawke, po ploteczkach , zawiozła mnie do kosmetyczki i wróciłam z pieknymi, świątecznymi pazurami, wieczorkiem poplotkowałam jeszcze z bratówka, a dziś czuje,że wstapił we mnie duch prawdziwej Marioli.
Ufff.........
Dreczy mnie troche ta Wigilia, bo ostatecznie mama zadzwoniła do mnie , jak sie później okazało pod wpływem taty, i zapytała co robimy w wigilie?
W pierwszym momencie odpowiedziałam, że nie wiem, ale za chwile zadeklarowałam jednak, że zróbmy tę Wigilie przy naszym stole, bo większy, a maluchy beda miały blizej do swoich łóżeczek.:)
Szkoda mi troche, bo w tych okolicznosciach brat z bratowa zrezygnowali z zaproszenia. Używali wielu argumentów, ale koronnym jest ten, że jestem chora i ciężko mi bedzie przygotowac potrawy dla kolejnych 4 dorosłych - bratowa pracuje w tym dniu do 16:00.
No fakt.
Rozmawiałyśmy wczoraj z bratowa o mamie. Bardzo staram sie ja zrozumiec i chyba mi, jako córce łatwiej , bo mama to mama, ale bratowa pomimo, ze ze swoja mama tez nie ma kolorowo, to jednak bardziej dopatruje sie złej woli w jej zachowaniu.
NO! A przed chwilka wróciłam z zakupów w galerii. Jestem zorana jak wół. Dlatego tez ten motyw z głupota z tytule. Jak zwykle przeceniłam swoje siły i z potem na czole i plecach ledwo dotarłam do domu.
Za to dokupiłam kilka fajnych prezentów, a sobie sprawiłam czarna i czerwoną satynową bluzeczke i jedna czarna kamizelke:)))
Miałam taka fazę i już. I proszę na mnie nie krzyczec.Wystarczy, ze mąż wróci z pracy i dostane burę :)))
Cichoooooo :)))
otulona
17 grudnia 2008, 14:32A TY????!!!!!Znowu sobie dokopałaś. Zadzwoń do mamy i powiedz, że Ty dajesz stół drewniany i np. grzybową i kompot z suszu (wrzucisz tylko do garów składniki), a ona z racji Twojej choroby niech przygotuje resztę, Daruś to przywiezie samochodem. Acha i poproś bratową o pierogi i karpia w galarecie. A potem zapowiedz, żeby przyjechali wcześniej obrać ziemniaczki, bo Tobie się kręci w głowie, jak wstajesz z łóżka, dzieci nakryją do stołu, a Ty z fotela komenderuj całością logistycznie:)) Mądra jestem, prawda??? Szkoda, że i ja tak nie umiem, ale uczę się i jestem coraz bliżej. Spróbuj choć częściowo się odciążyć, przecież to, że Wigilia ma być w Twoim domu, to nie znaczy, że masz czołgać się po domu z potem na czole i plecach!!! TAK NIE WOLNO. To przestępstwo kolejne przeciwko Tobie!!! A Ty nie reagujesz, Twój organizm to Twoje dziecko, a Ty zachowujesz się jak wyrodna matka! Tak, tak. Dlaczego tego nie widzisz? Ja pewnie znów przesadziłam, ale b. mi zależy, żebyś była zdrowa. Naprawdę. A takie zachowanie prowadzi do złego...Uściski kochana Mariolko! Trzymam kciuki za Wigilię.
sikoram3
17 grudnia 2008, 12:29nie mam dla niej w tym dniu zadnego usprawiedliwienia. Zadnego -w wiglilie rodzina ma byc razem przy jednym stole -basta .Przynajmiej w tym jedynam dniu w roku powinnismy wszyscy o tym pamietac.
NiekonsekwentnaN
17 grudnia 2008, 06:48może narobic pierogów w weekend i zamrozić! Kupic sledziki, i wszystko zabrac ze sobą:) Jakby chciała to mogłby pomóc i być z wami. Przecież nie wszystko robi się w ostatniej chwili:) Ale to tylko moje luxne przemyslenia, nie jakieś tam rady;))
starszapani
17 grudnia 2008, 01:17niech sobie będzie..... a ja się cieszę, że pochodziłaś i pokupowałaś fajne rzeczy. To jest Mariolka -:). Kiedyś Ci pisałam , że wchodzę czasami żeby popatrzeć na to Wasze zdjęcie i już słyszę jak Twój Darek krzyczy -:)
magdast
16 grudnia 2008, 23:33masz racje... jutro jestem na zwolnieniu , jadę się rehabilitować, przeprosiłam się z kołnierzem... spróbuje coś napisać , choć mocno toksyczna i wampirowata jestem hehehe... a jesli chodzi o ciebie ...ot małe a cieszy heheheh... a jakoś nie wyobrażam sobie Darka krzyczącego hehehe.... ale raczzej wzrok baseta hehehehe
erwinka
16 grudnia 2008, 22:47nic tak kobiecie nie poprawia humoru jak sprawienie sobie czegoś nowego albo wizyta u fryzyjera czy kosmetyczki mam nadzieje że było warto umordować się troszke ale po części rozumiem i męża bo martwi się o Ciebie zdrowiej kobietko zdrowiej bo w sylwestra trzeba poszaleć :)
KOPIKO
16 grudnia 2008, 21:46i co krzyczał....napewno nie :)) Należą Ci się tak drobe przyjemności jak kupienie sobie nowego ciucha. :)
agonia65
16 grudnia 2008, 20:38Faceci są prawie przezroczyści, bardzo przewidywalni. To my jesteśmy te na wariackich papierach:)))) Buziaki:)
NiekonsekwentnaN
16 grudnia 2008, 20:10a kiedy będziemy sie stroić, co?? Ja w wakacje ganiam w krótkich majtkach to chociaz jesienia i zimą poszaleje, a co! A panowie? Eeee tam, nie wierze w te krzyki;))
agonia65
16 grudnia 2008, 19:55Pewnie Mąż da Ci burę a potem powie, że pięknie Ci w tej bluzeczce i kamizelce:)
najukochansza
16 grudnia 2008, 17:30predzenij sie u tesciowej cos dopatrzy zlego niz u swojej mamy :)
gabi2006
16 grudnia 2008, 14:21nie krzyczec? A od czego nas masz?!!! Ale nic tak dobrze kobiecie nie robi jak zakupy... :)
DOROTAINKA
16 grudnia 2008, 14:03ze damy ci w ciery, ale milo odczuc ze jestes w lepszej formie, pa