W południe doszlismy z Darkiem do wniosku, że może by tak jakies zakupy poczynic? Bo czeka nas wizyta babci, potem moja chemia i Darka studia , a zaraz przecież bedą świeta.
Zadzwoniłam do mamy z pytaniem czy nie zaopiekowałaby się maluchami przez 2-3 godziny. Szczegółowo musiałam uzasadnić potrzebę, bo jak bez potrzeby to zwykle niezbyt chętnie. Bo własnie wychodzi po zakupy, bo ma kupe tekstu do nauczenia na wystepy i w ogóle w głosie słychać było takie ogólne NIE.
Zaproponowałam,że w takim razie , niech sobie idzie po te zakupy, a my później zabierzemy ja z torbami do domu.
No własciwie to tak, ale ona nie robi takich zakupów zeby zaraz trzeba było samochodem wozić.........
Pojechalismy jednak. Musiałam jeszcze raz uzasadnic swoja potrzebe, że nie mamy czasu (ona też nie ma) , że dzieciom nudno bedzie w sklepie, a nam niekomfortowo poczyniać prezentowe zakupy w ich obecnosci.
A w teorii babci , jak prezenty to najlepiej za grosz, bo przecież z dupereli dzieci najlepiej sie cieszą, a że sie zepsuły po kilku godzinach zabawy? To nic , najważniejsze,że dziecko cieszyło sie w obecnosci obdarowujacego. A, że płakało , gdy zabawka rozleciała sie w dłoni ? Do smieci dupererele i juz.
Bardzo wychowawcze babciu, bardzo wychowawcze........
Zostawilismy jednak dzieciaczki , ale własciwie odechciało nam sie zakupów.Doszliśmy do wniosku,że trzeba było jednak zapłacić te 40 zł za sale zabaw w galerii niż w takiej atmosferze podrzucac dzieci.
Zawsze tłumacze sobie,ze mama ma prawo do własnego życia, że ma prawo żyć tak, jak chce i własciwie cieszę sie, ze ma własne zainteresowania i pasje , tylko czemu dziś czuje taki smutek i żal ???
anezob
1 grudnia 2008, 17:12nie znam takiej sytuacji, bo moja mama, albo tato zawsze mogli się Młodym zająć jak potrzebowałam. Nawet w wekendy, gdy gdzies jechali, zabierali go na wycieczkę... Ale jak widać babcie są różne... My na pewno będziemy te dobre :)) Co do prezentów: pamiętam zdjęcie Waszej choinki z prezentami... Istne "szaleństwo" :))
babola
1 grudnia 2008, 11:42Wiesz Mariolciu, ja też posiadam taka mamę. Nie wiem dlaczego i czym sie one kieruja, niechcąc własnych wnuków popilnować. Przeciez powinna być szczęśliwa z tego powodu, a szczególnie kiedy nie mieszka z dzieciaczkami. Nie rozumiem tego niestety i tobie też nie powiem dlaczego tak jest.:( Ja staram się nie podrzucac dzieci, fakt są już na tyle duże by zostac samemu w domciu ale jeszcze niedawno... aż nie chcę wspominać. Owszem zostawała, ale ile sie potem nasłuchałam... ło matko..że ja wykorzystuje, że traktuję jak służącą na każde zawołanie i ..takie tam jeszcze.W zeszłym roku po sporej awanturze własnie z mamą o dzieci( a w szczególności o odprowadzanie Konrada do szkoły)zawzięłam sie i powiedziałam dość. Nie to nie poradzę sobie , łaski nie potrzebuję. Taki stan trwa do dziś, chociaż już w zgodzie i czasami nawet prosi o to by dzieci przywieźć do siebie.. tyle że teraz one nie chcą..wolą w spokoju obejrzec bajkę we własnym domku i bez obrażania i epitetów w kierunku rodziców. Ech takie życie Mariolci. Buziaki zostawiam i zaglądam jak tylko mnie wpuszczą na Vitalię:)) Trzymaj sie Kochana:)
roxy1
1 grudnia 2008, 11:37wiesz co odpuśc sobie i mamusi,ona ma przecież zdrowe podejście do zycia: niczym sie nie przejmuje więc bedzie długo i zdrowo zyc, jej nie grozi choroba ze stresu;abstrahując od tej konkretnej sytuacji to jest takie stare dobre przysłowie: jesli mozesz na kogos liczyć to licz na siebie i ja sie tego trzymam bo moze i mam pecha ale jakos zawsze jak mnie cos potrzeba to nikt nie ma czasu lub możliwości więc już bardzo dawno temu przestałam kogokolwiek o cokolwiek prosić ( no oprócz najblizszej rodziny czyli Darka i Aurelii)tak sobie wszystko układam, zeby nie być dla kogoś niewygodnym problemem bo potem mnie jest głupio, że kogoś prosiłam a postawiłam kogoś w niewygodnej sytuacji więc po co? Co do mojej przyjaciółki to dzis z samego rana miała konsultację u p. dr i w piatek ma zabieg, kochana aż sie popłakałam bo oszczędzający a uprzedzano mnie że p. dr to ciacha od razu po całości no i powiedziała jeszcze, że prawdopodobnie chemii nie bedzie więc wyobrażasz sobie jak się cieszyłąm, teraz robi badania jutro konsultacja anestezjologiczna i w niedziele bedzie już w domku.Mariolka zycie jest piękne!!!!!!!!!! ale przeciez Ty wiesz o tym najlepiej, ach jak się cieszę, nie jestem w stanie opisac jakie to dla mnie ważne to co się stało dziś, mam tylko nadzieję, że to nie przedwczesny optymizm ale w sumie nie ma to jak pozytywne podejście do tematu.Buziaczki wielkie, zadzwonię do Ciebie w przyszłym tygodniu to sobie pogadamy jak i co a narazie się nie smutaj mamą i trzymaj się mysli, że Ty będziesz lepsza dla swoich dzieci.
shaula1
1 grudnia 2008, 09:21Nie chce mi się wierzyć, że Twoja mama nie może Ci pomóć. No cóż jesteś dzielna poradzisz sobie. Powinnaś mieć kogoś kto zaopiekuje się dziećmi w takich momentach. Może jakaś zaufana kumpela albo ciotka?
gabi2006
1 grudnia 2008, 01:50się nie dziwię, że masz żal, ja też bym miała. Może właśnie trzeba powiedzieć wprost - "przyszłam do Ciebie, bo jestem Twoją córką i potrzebuję pomocy. Jeżeli nie chcesz mi pomóc, powiedz wprost, to poszukam przyjaciół." Hmmm, ciekawe czy da jej to do myślenia? :) Wiem, że łatwo mówić... no cóż, moi rodzice byli na każde moje wezwanie, we dnie czy w nocy. Teraz są niestety za daleko...
otulona
1 grudnia 2008, 01:26ktore potrzebowalo pomocy i miłości...I masz do tego prawo. Twoja Mama korzysta w pełni z swoich praw. Ty też masz prawa. Wiesz, że w środku mamy Wewnętrzne Dziecko, Wewnętrznego Rodzica i Wewnętrzngo Dorosłego...
ewikab
30 listopada 2008, 22:05po prostu zajmij się sobą i swoja rodziną? To dla Ciebie najważniejsze... rzeczywiście, jeżeli sa zaszlości sprzed lat to może nie wrto się denerwowac, zwłaszcza, gdy nie ma pewności, że cos się zmieni... rodzinne sytuacje są takie trudne.. ja też łatwo nie miałam i nie mam, ale moja mama to chyba odwrotność Twojej, bo ona lubi opiekowanie się nie tylko najbliższą, ale też dalszą rodziną... a ja po prostu jestem za bardzo niezależna i na razie opieki nie potrzebuję... jak widziesz i tak źle i tak niedobrze :)))
monika735
30 listopada 2008, 21:46prosic o pomoc....a jak juz poprosimy to nie chcemy sprawić kłopotu...:-)
ewikab
30 listopada 2008, 21:45Mariola, myślę, że powinnaś mamie powiedzieć, że masz do niej żal, że zwłaszcza teraz potrzebujesz pomocy i wsparcia... może zastanowi się nad sobą, bo inaczej nie zrozumie, że popełnia błędy... ja czasem tak robię - gdy już się we mnie dużo żalu nazbiera, wtedy mowie prosto z mostu, jak się czuję... wprawdzie nie na długo to pomaga i na dodatek mam wyrzuty sumienia, ale warto...
kilarka2
30 listopada 2008, 20:25bo masz prawo oczekiwać właśnie teraz od mamy większego wsparcia niż normalnie. Bo sytuacja w Waszym życiu nie jest normalna i choć robicie wszystko, by było dobrze, to tak czy inaczej macie nowego członka rodziny - jakiegoś skorpiona czy raka ;) - i on Wam pewne rzeczy teraz utrudnia. A mamę ma się po to, by czasami potrafiła zrezygnować z własnych planów i powiedzieć "to może ja wam dziecko mogę jakoś pomóc?"... I masz pełne prawo być rozczarowana, gdy tego nie dostajesz... :*
psmwt
30 listopada 2008, 20:16Moja teściowa zawsze twierdzi, że moje dzieci wszystko mają i nie ma im co kupować. Przynosi słodycze. Takie paczki w stylu czysto PRL. Tylko jakoś nigdy nie przyszło jej do głowy zapytać czego potrzebują a teraz już nawet chcą. Ja mam swój honor i się nie upominam ale nic do domu samo przecież nie przychodzi.
KOPIKO
30 listopada 2008, 19:38moja mam kiedyś przy mnie narzekała jak to cięzko jej było bo jej mama częściej zajmowała się dziećmi mamy brata niż nami, że zawsze miała jakieś wytłumaczenie na to aby się nai nie zajmować. Tiaaaaa....chyba powinnam jej tę rozmowę kiedyś przypomnieć bo ja zawsze muszę się tłumaczyć dlaczego potrzebuję jej pomocy przy dzieciach, teraz już coraz rzadziej ale jak były małe. Tak jak u Ciebie zawsze było jakies "ale" i koniecznośc wpasowywania się w wolny termin z kalendarza nie pracującej babci....zapomniała jak kiedyś jej było cięzko czy odbija swoje niepowodzenia na mnie? Pytania, pytania....
ewikab
30 listopada 2008, 19:29następnym razem, żeby nie mieć stresu poszukaj znajomych, którzy zaopiekują się dziećmi, albo rzeczywiście załpaćcie za salę zabaw. Słusznie masz żal i ten żal pozostanie... niestety, często tak bywa, że w potrzebie pomogą nam znajomi, a nie najbliższa rodzina... smutne to, ale prawdziwe... Trzymaj się Dziewczyno :)
erwinka
30 listopada 2008, 19:24no i słusznie czujesz żal bo na kogo mamy liczyć jak nie na bliskich pozdrawiam:)