Ryczała, smarkała, ryczała, zanosiła sie i nijak nie domyślilismy sie powodu. Tatus doszedł do wniosku, ze córczecce doskwierało ciśnienie łez ,a ja ja po babsku zrozumiałam :)
Zwykle takie zachowania wzbudzaja we mnie złość i irytacje, ale dzis pozwoliłam córeczcce poszlochać w me ramie bez dodatkowych słów.
I pomogło.:))
Bądźcie dumne ze mnie pedagożki, bo stoczyłam walke z własna natura.
Nawet mi z tym dobrze :)))
Wstałam o 5:50 , zapaliłam światło , założyłam okulary i chwyciłam za książke "Ciało i stres". Po pół godzinie powiedziałam do męża- pojebana książka i odłożyłam ja na półke :))
Humorki-hormonki hehehehehe.
erwinka
28 listopada 2008, 20:11wiesz co ta vitalija powinna Ci jakiś abonament miesięczny płacić albo coś za to że tu jesteś przyciągasz ludzi jak magnes Twoje wpisy czytają chyba wszyscy tu zalogowani dzięki wielkie że jesteś i tak ma pozostać buziole:)
agonia65
28 listopada 2008, 19:54A Ty Wiesz, że ja też kiedyś na kilka takich książek zareagowałam? Oj ulżyło mi, nie jestem sama:))) Już teraz obiecuję, że jak wezmę do czytania " Mariolka na Vitalii " to na bank tak nie zareaguję. Znam już jej sporą część i wiem, że reszta będzie coraz lepsza:))) Buziaki:)
olik57
28 listopada 2008, 18:55Kochana, Twoje teksty w pamiętniku postawią na nogi niejednego zdołowanego człowieczka, . Hmmm ale to z tymi nogami to cosik na moje nie chce działać, hehe, ale za to superancko działa na ducha. JESTEŚ WIELKA, dziękuję Ci za to , że tutaj jesteś. :* :* :*
kaxxx
28 listopada 2008, 17:05buahahaha:))))) ty to masz teksty! wlasnei mi poprawilas humor na reszte dnia. spasiba
anezob
28 listopada 2008, 16:00jestem z ciebie dumna... Pozdrawiam :)
otulona
28 listopada 2008, 13:10Pozwalasz nie być doskonałym swoim kochanym, jesteś na bardzo dobrej drodze do własnego spokoju:)) Jesteśmy dumne! A świeci u Ciebie słoneczko? U mnie tak. Który wpis Cię rozśmieszył, u mnie, czy u Ciebie? Gdziekolwiek Cię rozśmiszył, jestem zadowolona i dumnie prężę szpiczaste dwie czapki:))
nonos
28 listopada 2008, 11:26Dzięki Temu Na Górze za jego małe, codzienne olśnienia, prawda;-) Sama dokonałaś odkrycia, na własnej skórze i z własnej woli - więc może zaadoptujesz i będziesz stosować:) A pewnie jakby Ci kto "mądry" radził, to fuknęłabyś i odrzuciła taki pomysł;-) Ja przetestowałam takie sposoby na Synku jak był jeszcze mały. Czasem jakieś ciotki-klotki spluwały na mnie, że wariactwa odstawiam. Często na dziecięce niewypowiedziane smutki, chandry i złości wystarczyło np.: "Co, smutny jesteś? Ale dół? Choć do mamusi i popłacz sobie" Mariolka - pisz, "dłub w nosie", dziel się sobą:))) Mnie w to graj;-) To ja taki introwertyk bardziej jestem. Bo nie wiem kto może przeczytać moje wypociny. A raczej - skóra mi cierpnie na myśl o niektórych nieżyczliwych, znanych w realu.....
jolamik
28 listopada 2008, 10:31moze to rzeczywiście autosugestia :)))))))) ale działa, dzisiaj przy śniadaniu dostałam ataku śmiechu, bo uświadomiłam swój tok myslenia... mój małzonek kanapki popijał sokiem bezpośrednio z kartonika co mnie strasznie wkurzyło, a potem uświadomiłam sobie że to taka bzdura niewarta wkurzania się, ża zaczęłam rechotać... na co on "dobrze się czujesz??" i bądź tu kobieto normalna... albo płaczę albo się wkurzam albo ryję bez powodu ;))))))))