Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Miła niedziela.
26 października 2008
Spędziłam dziś bardzo fajny dzień. Daruś był do 16:00 na uczelni, a ja z dziećmi byczyliśmy się długo w łóżkach, oglądając bajeczki , a później na bazie domisiowej piosenki upiekliśmy kruche ciasteczka maslane .:)
Patryk sypał na oko produkty, a Oliwka gniotła ciasto :))Mówie Wam, pychotka :))
Później przyjechała moja bratowa, wybralismy się na zakupy , a po południu ciocia czytała dzieciom bajeczki, a mamusia drzemała ;))
Teraz maluchy cichutko sie bawia w swoim pokoju, a my z Darkiem odpoczywamy tak, jak najlepiej lubimy :) Każdy na swojej kanapie i gadu, gadu o pierdołkach :)
Moja mama powiedziała mi wczoraj o swojej koleżance, ktora miała problemy z córką chorą na raka piersi. Musiała ją podtrzymywać na duchu, nakłaniać do jedzenia, bo ta załamała się i popadła w depresje.
Często mówi się ,że w takiej chorobie grunt to pozytywne nastawienie.
I wiecie co??
Jak dowiedziałam się o tym,że mam raka, to pomyślałam sobie - jak można zmusić się do pozytywnego myslenia??
To tak, jak bałam się, że nie pokocham swoim adopcyjnych dzieci , a zmusić sie do tego nijak nie można.
To też tak, jak wiara w Boga.
Podświadomości swej nie zmusisz do niczego. Można się oszukiwać, ale to i tak nie to samo co szczera i głeboka wiara.
Ja mam to szczęście, że potrafiłam złapać dystans, równowagę wewnętrzna i nie powiem,że się nie boję, ale staram sie o tym nie myśleć. I udaje mi sie to.
Moja bratowa spytała mnie dziś czy nie mam czasem takiego uczucia,że chciałbym przespać ten okres i obudzić się dopiero wiosną, jak już bedzie po wszystkim.
Nie chciałabym. Chce czuć każdy dzień, cieszyć się jesienią, zimą i nie myslec o tym co bedzie za pół roku.
Przede mna druga chemia. 14 listopada.
Wiem juz jak sie po niej czuje , więc pozwole sobie na luksus poleżenia i odpoczywnia w te dni, kiedy bedzie mi źle.
Tym razem sobie nie pozwoliłam. Gotowałam obiady, sprzatałam , byłam z Patrykiem u dentysty i przyjmowałam gości. Nie wiedziałam ile czasu bedzie trwało to złe samopoczucie, więc nie chciałam leżec w łóżku.
W czwartek wieczorem powiedzialam do męża, że jeżeli tak będę sie czuć w trakcie brania chemii to jakos damy rade, ale gdyby miało być gorzej to po prostu nie jestem w stanie przewidziec swojej reakcji.
To były tylko dwa ciężkie dni.Od piatku czuje sie swietnie. Troche jestem słabsza, troche podziębiona, ale to wszystko luzik :))))
Od jutra żyjemy normalnie, koncentrujemy sie na życiu codziennym i nie rozmawiamy o mojej chorobie do nastepnej chemii.
Nie bedzie nam jakis rak mieszał w życiorysie .O!
sikoram3
27 października 2008, 13:58DO AMAZONEK - to ty nie musisz chodzic -to one do ciebie moga przyjsc po wsparcie -ty masz tu wetyl jak to sama okreslilas. Maroila ile razu tu jetem ,zwlaszcza jak mam zly dzien ,jakies male problemiki itp ze lazami w oczach mowie sobie ,ze te wszystkie moje sprawki sa nie wazne ,i biore sie mocno w kosc. Nie myslec i zajac sie czyms innym .Pozdrawiam.
monika735
27 października 2008, 13:10jesteś najmądrzejszą osoba jaka znam, najsilniejszą, a zdrugiej stroney pełna wrażliwości i delikatności, mi też przykro ze to przeżywasz, ..nie mam internetu ani możliwości siedzenia u kogoś, wpadłam na chwilke bo jz nie mogłam sie doczekać az do ciebie zajzrę, martwiłam sie , ale widze ze niepotrzebnie :-) nic teraz juz muszę zmykać, pozostałe ulubione pamietniki musza poczekać na lepsze czasy... ale czy nadejdą????
agonia65
27 października 2008, 12:26Mądra dziewczynka:) Żadnego mieszania w życiorysie:))) Buziaki:)
Olympionica
26 października 2008, 23:11podziwiam Cie, oby kazdy z taka godnoscia przyjmowal to co mu los przyniesie:)
otulona
26 października 2008, 23:03***
Hejho
26 października 2008, 19:56się jesienia...taka piękna a po niej jeszcze zima i cudna wiosna...kazdy dzień przynosi tyle wspaniałości szczególnie gdy masz go z kim dzielić Pozdrawiam
ewikab
26 października 2008, 19:13jesteś silną, wspaniałą kobietą. Teraz pewnie nawet chemia jest inna niż 25 lat temu, bo wtedy moja babcia czuła się tak fatalnie, że nie wzięła jej do końca. Ale i tak po operacji i po przerwanej chemii żyła jeszcze 15 lat (o ile jest to pocieszeniem, ale gdy zachorowała była ponad 20 lat starsza od Ciebie) Medycyna robi postępy, więc to już połowa sukcesu. Druga to nie dać się smętnym myślom, by nie wpaśc w ciemną dziurę.
babola
26 października 2008, 19:01Ooooo! - i bardzo dobrze. Trzymaj tak dalej jesteś dzielna.Buziak
ZielonyGroszek
26 października 2008, 17:56miałaś obawy, czy pokochasz. Długo nosiłam w sobie ten starch, a jak B zawitał na świecie, miłość nie spadła na mnie jak grom, uczyłam się kochać tego chuderlaka przez długie tygodnie. Nie, nie byłam obojętna, ale dopiero dowiedziałam się, że kocham jak zachorował. Wówczas już wiedziałam na 100% i tak z każdym dniem moja wariacka miłość się potęguje. Dobrego nastroju!
calineczkazbajki
26 października 2008, 17:54emocje-nastawienie -zachowanie <br> jedno wpływa na drugie i na trzecie i na czwarte tez ( na zdrowie ) ,Zycze Ci całego pozytywnego czworokąta :)