Nie lubie nie mieć planów na nowy dzień. To znaczy mam w planie siedzieć w domu i wykonać kilka czynności, ale to nie powoduje takiej mobilizacji, jak wyjscie na zewnąrz .
Bożenko, dzis nie narażę sie na infekcje, no chyba, że przyniesie mi zarazę swoich dzieci moja przyjaciółka, która zapowiedziała sie na kawkę.:))
Za oknem znów pięknie świeci słońce, więc otworzę na ościez balkon i bede łykać powietrze pełną , aczkolwiek uszczerbioną piersią :))
Cóż jeszcze?? Biedny Daruś ma kupę roboty z powodu ułomności swej żonki, ale na razie spisuje się dzielnie .Nie zapomina nawet o zapewnieniu mnie o mej atrakcyjnosci, a ja nie watpie, że moją powierzchowna niedoskonałość traktuje równie obojętnie jak ja :))
Ze zrozumiałych względów nasze relacje są teraz odmienne i skoro zaczynam już o tym mysleć to znaczy, że pora zadbać o jego męskie ego :)))))
Nie chce mi sie jak nie wiem co. Jestem teraz bardzo na sobie skoncentrowana i wiem, że nie jest to dziwne, ale w trosce o naszą (póki co) niełatwą przyszłosc muszę , muszę, muszę........
Kurde, a czas tak szybko umyka. Wczoraj wspólnie z maluchami robilismy stroje na bal jesieni. Było więc wycinanie i malowanie jesiennych liści, korony, korale z kasztanów i szarobure stroje .Czas do wieczora minął tak intensywnie, że po kąpieli, smarowaniu, masażu ręki przez tatusia,przymocowaniu nozyczek pod pachą , mamusia padła , jak kawka zanim dobrze powiedziała dobranoc :))
Dzieci też nie mają łatwo w tych okolicznościach.Na razie przetrzymujemy je do 16:00 w przedszkolu, skąd odbiera je Bartek, a że chodzą spać po dobranocce to niewiele zostaje nam czasu na pobycie razem. Tata musi ogarnąć chate , zrobić zakupy, przygotować kąpiel i kolacje ,a mama jakaś taka .........egocentryczna.
Na razie nieoceniona jest pomoc i wsparcie Agaty, ale nietety córuś jedzie juz w niedziele do Warszawy :(((
Zreszta od tego weekendu zaczyna sie juz pierwszy zjazd na studiach Darka.Matko !!Będzie się działo !!
Pani w przedszkolu dośc często skarży się na zachowanie Patryka, że bije, że zabiera zabawki, że nie słucha. W domu też widzę, że synek potrzebuje wiecej uwagi, bo dokucza Oliwii i złym zachowaniem zwraca na siebie uwage.
Przykro mi, ale póki co przyjęlismy taką zasade, że zrzędzimy i rozmawiamy z nim, zapowiadamy kary, ale ich nie stosujemy. Pani w przedszkolu niech sobie sama radzi z problemami i stosuje pedagogiczne sztuczki. My pomyślimy o tym jutro.
Jednoznacznie stwierdzam, że z nożyczkami pod pachą śpi sie zdecydowanie lepiej niż z dyndającą na drenie buteleczką :))
maryna38
26 września 2008, 08:41Uważam ,że wcale dobrze sobie z tym wszystkim radzisz.Nie od razu Kraków zbudowano...każdy członek Twojej rodzinki musi odnależć swoje miejsce w tej nowej i niełatwej sytuacji.Napewno powoli to się poukłada.Jeśli chodzi o męża to oczywiśvie jak każdego faceta trzeba podstymulowywać komplementami, choć jak sama piszesz nieźle mu to wszystko wychodzi i jakoś to wszystko ogarnia.Życzę w tym słonecznym dniu dużo radości.
otulona
26 września 2008, 02:39Wydaje mi się, że nadszedł czas taki, w którym musisz zadbać o swoje potrzeby przede wszystkim i nie jest to żaden egoizm, a zdrowe podejście do tematu. Daruś wytrzyma:) Jak długo będziesz z tymi nożyczkami? Pewnie trudno Ci się kąpać? Głowę umyć...Dobrze, że to lewa ręka, chyba że jesteś mańkutem:)) Jesteś szczuplejsza? Rozciągaj się, żeby Ci się nie zmniejszył zakres ruchu. Boli Cię? Może nie zapowiadajcie kar, jeśli ich nie stosujecie, tylko tulcie w miarę możliwości? Zresztą Ty sama wiesz najlepiej, ja tylko piszę, byś wiedziała, że myślami Cię wspieram i podziwiam nieustająco:)
kilarka2
25 września 2008, 22:36jesteś cudowna, kobieto :) przeczytaj sobie ten artykuł, jeśli jeszcze nie czytałaś: http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,5724935,Niejedna_z_jedna___amazonki_z_kalendarza.html?nltxx=1077917&nltdt=2008-09-24-02-06 ja pomysł popieram z całego serca - jak teraz mam okazję wirtualnie obserwować, jak sobie z tematem radzisz, to chylę czoła, bo nie wiem, czy umiałabym aż tak zachować twarz i pogodę ducha, jak również dystans do tematu i umieć podzielić życie nawet wirtualne na chichranie i wypłakalnię.
psmwt
25 września 2008, 22:35Wcale nie wydajesz mi się skoncentrowana na sobie. Cały czas myślisz o swojej rodzinie. Po prostu chciałabyś dać z siebie więcej a nie na wszystko masz jeszcze siły. Naprawdę mała się czuję teraz przy Tobie.
magdast
25 września 2008, 22:06..mam wyrzuty sumienia..nie pisze..tylko jak złodziej cichutko zakradam się i czytam... hmm jakiego ja mogę mie przy tobie doła, no powiedz..kopnij mnie babolku porzadnie ...alebo wsolną sesje załatw hehehe
agonia65
25 września 2008, 22:04Młoda amazonka jest bardzo dzielna i ma duże poczucie humoru. Przynajmniej stara się i to już jest super:))) Z takim nastawieniem można zrobić wszystko. Buziaki:) Gosia
jolamik
25 września 2008, 21:33czytam opowiadam meżowi,juz nawet zaczyna pytac co na forum co u Ciebie :)))) a z szefem dam sobie rade, albo sama zostanę szefową :))))))) nie jestem taka bojowa, ale życie nauczyło mnie kilku rzeczy w tym najważniejszej - nie ma rzeczy niemożliwych i że jeśli czegoś bardzo chcesz to dostaniesz. Twoja pozytywna energia i nastawienie działają jak eliksir-napędzacz do życia. Obiecaj mi/nam tylko że jeśli będzie Ci cholernie ciężko to dasz się utulic - choćby wirtualnie i pozwolisz się wesprzeć Ty silna babo ;)))))) (to był komplement, a nie obelga - jakby co )
siemka2
25 września 2008, 16:59Ja też jestem z ciebie dumna!!! oj i to bardzo!!!!!Całuski
mikrobik
25 września 2008, 11:00Przypomniały mi się kłopoty przedszkolne z moim synem, które zaczęły się nagle, gdy miał 6 lat. Do tej pory był b. grzeczny. Jaka była tego przyczyna? Głupota i niesprawiedliwe osądzanie go przez nową wychowawczynię, która chyba oblała wszystkie egzaminy z psychologii dziecięcej. Bałam się co będzie w szkole, ale tam trafił na b. mądrą panią i był chodzącym wzorem (na początku też był trochę niegrzeczny). Twoje dzieci straciły, przez sytuację w jakiej się znalazły, poczucie bezpieczeństwa, ale mam nadzieje, że to minie. Dzień piękny, słoneczny również u nas. Zatem życzę Ci słońca w całym tego słowa znaczeniu!
tomija
25 września 2008, 10:12jak mialam 22 lata mialam wycietego guza piersi, wlokniak kaszakowaty wielkosci sliwki wegierki, bol,utrata poczucia kobiecosci, strach kiedy czekalam na wyniki badan byl koszmarny, ale to nic przy tym co Ty musisz czuc,u mnie dzis pozostala tylko blizna i obawa, ze to wroci, ale ta piersia wykarmilam dwojke moich dzieci i dzis wiem, ze to doswiadczenie uczynilo mnie innym czlowiekiem...fajnie ,ze tu jestes i zagladnelas do mnie, pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki!!
sikoram3
25 września 2008, 10:10Nie bylo mi tu dlugo ,i dzis czytajac twoj wpis ,wrocilam do czytania innych twoich wpisow i bardzo mi sie smutno zrobilo.Tak MATKO POLKO ,dzieje sie u ciebie bardzo duzo ale tego to ci nie potrzeba.TJA ale wyboru w chorobach to my nie mamy - niestety .Pamietaj ze nie wszystko zle musi sie zle skonczyc.Tu licze na twoje slynne i moje ulubione podejscie SKARLET "o tym pomysle jutro " Badz dobrej mysli mimo wszystko.Pozdrawiam i zycze ci wszystkiego dobrego.
KKatja
25 września 2008, 09:30To "prawdziwy" pamiętnik :P :) ps. nie ma się co martwić wynikami cytologii :)