Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sesja.



Na mojej uczelni rozpoczęła się sesja. Dla mnie zaczęły sie ferie, bo tak szczęśliwie się złozyło, że jestem zwolniona z egzaminów.
Dzisiejszym rankiem postanowiłam przysiąść do pisania pracy licencjackiej, ale jak tu się skoncentrować, skoro mam tyle spraw do załatwienia.
W ubiegłym tygodniu podpisaliśmy umowę z bankiem o kredyt na zakup naszego domku.
Pojawiły się jakieś problemy z błędami we wpisie w księgach wieczystych, więc termin podpisania umowy notarialnej znacznie się przesunie.
Dzisiaj ma przyjść do mnie koleżanka Ani, która wyjeżdża na trzy miesiące do Anglii, a ja zadeklarowałam jej pomoc w opiece nam jej psem :)
Śmiesznie bedziemy teraz wyglądać, wyprowadzając trzy psy hehehe.
Jutro z kolei spodziewam się kontroli z PFRON-u, bo w ubiegłym roku wzięłam dofinansowanie na prowadzenie działalności gospodarczej związanej z ubezpieczeniami.
Działalność jako tako się prowadzi, ale "kontrola", brzmi poważnie.
Nawiązując jeszcze do wczorajszego wpisu o Ani (obcej Ani-pytaliście o pokrewieństwo), to chciałabym sprostować, że nie czuję się bezradną męczennicą :)
Sytuacja jest bardziej zawiła, ale nie sposób wszystkiego opisać.
W każdym razie za kilka tygodni będziemy mieszkać w nowym domu, a Ania ze swoim partnerem będzie wynajmowała od nas mieszkanie.
Nadal będziemy ją wspierać i na pewno interesować się losem dzidziusia, bo jesteśmy już z nią związani mentalnie. Dlaczego?
Bo jest dziewczyną po przejściach, a mimo to próbuje sobie w życiu radzić i choć sytuacja nawet dla mnie wygląda dziwnie, to mam wiele tolerancji dla jej zachowań i potrafię wytworzyć mechanizmy, które tłumaczą jej postawę.
Dużo ze sobą rozmawiamy, a ona sporo się od nas uczy.
Wielu moich znajomych przekonuje mnie, że Ania nas po prostu wykorzystuje, ale ja nie chcę w to wierzyć.
Czasem mam sprzeczne uczucia, czasem się buntuję, zarzucam sobie skrajną naiwność, ale kiedy znów porozmawiamy to widzę, że to zagubione dziewczę stara się jak potrafi.
Ech, co tu gadać, póki chcę i mogę to jej pomogę.

A nasz domek wygląda tak :)


Na początku nie będziemy mieli mebli kuchennych, ale skoro mogliśmy spać na podłodze pół roku po kupieniu mieszkania, to pewnie damy radę przeżyć bez kuchni :)

Ide pisać pracę. Miłego dnia.
  • Ajlona

    Ajlona

    31 stycznia 2012, 16:43

    Dom wygląda na "zdrowy" i chętnie zamieszkałabym w takim, ale niestety nie stac mnie. Życze powodzenia

  • mikrobik

    mikrobik

    31 stycznia 2012, 06:37

    Domek uroczy, a ja przyzwyczajona do cen warszawskich parę razy przecierałam oczy ze zdumienia, ze gdzieś za cenę niewielkiego mieszkania mozna mieć dom. Ja rozumiem pomoc dla osoby, która tego potrzebuje, która znalazła się w trudnej sytuacji. Nie można tolerować jednak tolerować wygodnictwa i chęci wykorzystywania innych, a tak to wygląda u tej dziewczyny. Tolerując jej zachowanie robisz jej krzywdę. To nie jest pomoc z Twojej strony. To uczenie jej, że manipulacja przynosi korzyści. Dorosłość to odpowiedzialność i chyba to należałoby jej wpoić. Zastanawialiście się nad tym, ze teraz fundujecie jej mieszkanie? Jeśli będzie chciała nigdy się z niego nie wyprowadzi, a koszty utrzymania mieszkania będziecie ponosić. O takim przypadku słyszałam.

  • roxy1

    roxy1

    30 stycznia 2012, 22:35

    Nie będe wracala do sprawy Ani bo nigdy tego nie zrozumiem-jak dla mnie paranoja ale juz się wypowiedziałam w temacie. Domek fajny tylko mam wątpliwosci co do jego wieku, sprawdz ten 2002 rok bo jak dla mnie to dużo wczesniej budowany tyle, ze zgloszony do uzytkowania w 2002 roku ale różnica w uzytych materialach może byc istotna. Czy wzięłas kobieto jakiegos technicznego aby obejrzal ten dom???????

  • Envi40

    Envi40

    30 stycznia 2012, 20:59

    Obejrzeliśmy domek z Rafałkiem - przyjedziemy....hehehhe:) Kiedyś:) Co do Ani - rób jak uważasz, ale zanim wynajmiesz jej mieszkanie to spisz konkretną umowę, serio, serio! Pomagaj jak chcesz, ale miej warunki na papierze, bo czasem bywa tak, że trudno od takiego pomagania się uwolnić:)

  • Krstyna

    Krstyna

    30 stycznia 2012, 17:45

    W takim slcznym domku-to dalabym sie na suficie zawiesic, a spac-moge nawet w wannie!Ciesze sie, ze masz serce wielkie jak dzown i pomocne dla Ani!Nic co raz dane pomocna dlonia-drugiemu- nie ginie...Zawsze powroci, powroci do Ciebie, kiedy bedziesz potrzebowala tej dobroci...

  • RybkaArchitektka

    RybkaArchitektka

    30 stycznia 2012, 11:45

    Domek ładny, chciałabym taki. A co do Ani, to sami wiecie najlepiej jak Ona jest. Kiedyś usłyszałam takie zdanie: "Jeżeli coś dajesz z czystego serca i kierujesz się dobrem, to nigdy nie zostaniesz wykorzystana. Prawdziwe dobro nigdy nie jest wykorzystane, a jeśli tak się czujesz, to znaczy, że to nie było dobro.". Ale z Twojej relacji widzę, że jest dobrze i popieram Twoje wsparcie i troskę o Anię. Najłatwiej powiedzieć, żeby Ją wyeksmitować...Trzeba na głowę upaść, żeby tak myśleć. Nigdy nie wiadomo jak się życie ułoży, jeden ma więcej szczęścia, inny mniej. I ciężko zrozumieć kogoś, komu się wszystko w życiu wali. Pozdrawiam i trzymaj tak dalej . P.S. Nie jestem Anią i nie znam Jej..ale też byłam kiedyś na takiej pozycji i uwierz, że doceniam to co dostałam od innych.

  • sobotka35

    sobotka35

    30 stycznia 2012, 09:41

    Bardzo fajny domek i ogródek już zagospodarowany,cena atrakcyjna,niech Wam się dobrze mieszka:)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.