Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień trzeci :))



Chyba sie nie zrozumiałysmy z niektórymi kolezankami :))
Dieta vitalii nie jest żadną rewelacją , wiadomo,ze po ustawieniu pewnych opcji , ustawia ją komputer, nie ma co oczekiwać jakiś cudów, trzeba sie po prostu zmotywować i stosować do  menu.
Dietetyka jest przecież rozległa dziedzina i całe rzesze ludzi pracuja nad tym , aby dobrać odpowiednia diete dla indywidualnych potrzeb człowieka.
Akurat tak się składa, ze dla mnie dieta vitalii jest po prostu stworzona. Oczywiście, że potrafie spręzyć się ograniczając ilość jedzenia i wtedy waga leci w dół, ale niestety jak większośc z Was , nie potrafię utrzymac takiego reżimu na dłuższą mete. Mogłabym też próbować zastosować jedną ze znanych diet, ale żadna z nich nie jest zgodna z moim trybem zycia, więc byłoby to dla mnie zwykłym katowaniem się. A nie o to chyba w tym wszystkim chodzi. Nie dla mnie też zgłebianie naukowych aspektów diet , ani wertowanie książek.
Mieszkamy przecież w normalnych rodzinach, na codzień żywimy się zwykłymi, niewymyślnymi posiłkami, w większości pracujemy  i nie mamy czasu, ani ochoty na przygotowywanie skomplikowanych posiłków, nasze dupy rosną przez to, że do naszej paszczy wpadają przypadkowe, niezaplanowane produkty, nie mamy czasu, a najcześciej siły na to, aby zastanawiać się ile kalorii  one zawierają , więc ktoś wymyślił program komputerowy, który policzy i zaplanuje to za nas .
Trzeci raz podchodze do diety vitalii i musze przyznac ,że program jest wciąż udoskonalany, ktoś po prostu pracuje i uczciwie zarabia na wpłacane przez nas pieniadze :)) Ja tak przynajmniej uważam :))
Mój mąż powiedział, że mogłby ułożyć taki program, który mieszałby wprowadzone wcześniej posiłki, ale po co ?? Ktoś to zrobił za nas, włożył sporo wysiłku żeby zadośćuczynić wszelkim sugestiom zainteresowanych, a na pewno moim  :))
Jak wczoraj pisałam, zaplanowałam sobie diete tak, aby nie pochłaniała ona mojego czasu, zwykle i tak jem kanapki i coś ciepłego na obiad, a pomiędzy posiłkami mam ochotę na drobna przekąske , najczęsciej jest to coś słodkiego.
Opcje diety są tak ustaone, że jeżeli w danym dniu mam ochotę na sałatkę , albo na bardziej wyszukane danie to w ramach tej samej ilości kalorii mogę wymienić na jedna z kilkunastu proponowanych przez program posiłków.
Dla mnie bomba.
Stosowanie zamiennikow nie sprawia mi żadnych klopotów, bo jak np. komputer wygenerował mi wczoraj na przekąske serek danio, a ja w lodówce miałam starco, to wiem,ze nic nie stoi na przeszkodzie żeby taka zamiane zastosować.Wszystko odbywa sie zawsze w ramach 1300 kalorii w ciągu dnia.
Czasem pisze, że jestem głodna. Ano jestem , bo nałóg jedzenia, jak kazdy nałóg jest sprawą straaaasznąąaa, szczególnie, jak sie podejmie decyzje o stosowaniu diety :)) To sie dzieje w mojej psychice. Jestem najedzona, ale mysle na zapas o żarciu.
To jest tak, jak ma sie w portfelu np. 13 zł (1300 kalorii ) i trzeba tę kwote podzielic tak, aby zrobic zakupy na cały dzien :)) Najeśc sie raz, a porządnie, czy rozłożyć to na kilka , mniejszych rat ??? Oto jest pytanie !:)))
Mój łeb oszczędza żarcie na te porę dnia, kiedy wiem,że będe najbardziej głodna - czytaj wieczór :))
W praktyce wygląda to tak, że rano jem obowiazkowo, drugie śniadanie oszczędzam, później wcinam obiad , a przekąske pomijam pomimo,ze czuje już głód :)) Wieczorem jem zwykła kolacje, a zaoszczędzone przekaski pożeram nocą :)))Bo ja żrę późna nocą i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie bede cierpieć i katowac sie wymyślonymi przez zwykłych śmiertelników zasadami, bo nie są one zgodne z moim trybem życia. Ja jestem nocnym podżeraczem i juz.
Zreszta wypróbowałam  , że stosowane przeze mnie metody są dla mnie jak najbardziej skuteczne .
Moja dupa na pewno rośnie od nadmiernego podżerania. I już :)))

No i na koniec dodam coś o motywacji. Teraz do mnie przyszła, ale wiem co to znaczy, kiedy jej nie ma i bardzo, ale to bardzo trzymam kciuki za te koleżanki, ktore straciły wiare. Dziewczyny , postaram sie pisac jak najwiecej o swoich postepach, liczac na to,że zarazicie sie ode mnie tym powerem :)))
Jak zejdzie ze mnie powietrze to będę liczyć na Was :))

  • magdast

    magdast

    14 listopada 2007, 22:13

    ...tak osieł ze mnie i na dodatek ślepy jeszce ..juz znalazlam wydrukowalam , a produkty leza w ldowce. Tyllko czemu jak durnowata zżarłam dzis pół chleba?? na zapas chyba...ledwie sie ruszam, do jutra...i od jutra

  • MachalaB

    MachalaB

    14 listopada 2007, 18:00

    i tak trzymać!

  • magdast

    magdast

    14 listopada 2007, 17:21

    twój wpis świadczy..o stanie wysoko -wkurwienno - zaczepnym hihi(ups!) Dzis wszystko o zarciu nic o dzieciakach...podziwiam cie , sprawdzalam posprzatałas chatke od 11 do 4 wow ja tez bym tak chciala, mi samo odkurzanie i zmywanie podłóg zajmuje 2 godziny, ale cóz slimak jestem. Pytanko, aod jutra zaczynam (ktoś mnie zaraził hihihi), dostałam dzzzzzis plan , wydrukowalam sobie na jutro a w piatek zrobilam jakies tam zmmiany...po czym wcisnełam zmien ...i plan znikl , to teraz normalne czy tak nie powinno być???? Bo wolałabym dzis wieczorkiem zrobic sobie zakupy przynajmniej na najbliższe 3-4 dni a nie latać jutro znowu!!!

  • ako5

    ako5

    14 listopada 2007, 13:01

    1250% racji...Cudów nie ma , trzeba sie do czegoś zastosowac. Buziaki, Ala:)

  • otulona

    otulona

    14 listopada 2007, 12:17

    Może dzięki Tobie? Mam wykupiona dietę v., ale zaczęłam stosować Montignaca. Tobie wpisałam, bo mi było żal, ze tak Ci w brzuszydle burczy:)) Ja się najadam do syta. Ciekawe, czy poskutkuje? Za to nie wolno robic odstępstw. Pozdrawiam siostrę w walce o urodę - hehe.

  • psmwt

    psmwt

    14 listopada 2007, 11:53

    Dzięki za orginalny komentarz. Mnie też interesuje coś więcej niż tylko spożywane kalorie i kilogramy. Dzisiaj akurat przeczytałam cały pamiętnik Kairy i jestem pod ogromnym wrażeniem. Z dziećmi mam zdecydowanie krótsze doświadczenie niż z odchudzaniem ale stale się uczę. To sztuka kompromisu, trzeba być elastycznym bo one też wiedzą czego chcą. Podoba mi się twoje inteligentne podejście do diety tzn. uwzględnianie własnych preferencji i potrzeb. Cała sztuka polega na tym, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Niestety jedzenie to taki nałóg, który trzeba kontrolować.

  • greenka

    greenka

    14 listopada 2007, 10:21

    ja sie na vitalie nie gniewam, tylko ja naprawde mam malo czasu i jesli poswiecam cale pol godziny na wpis, to naprawde nie mam kiedy napisac tego jeszcze raz. Nie mowiac juz o tym, ze cale powietrze ze mnie schodzi i nie chce mi sie powtarzac ;) Ja z tych, co nie lubia robic tego samego dwa razy (no... z pewnymi wyjatkami, hahahahhahaa :))) Dlatego jakis czas musi minac, az sie zregeneruje ;) <BR> A co do brania na klate... no owszem, wzielabym, gdybym to ja nabroiła :) Nie bede pisac, ze mi sie cos wcisnlo przypadkowo bo, najzwyczajniej w swiecie, tak nie bylo... Byl wpis i nie ma wpisu. Albo blad vitalii, albo cudowne znikniecie ;) Bardziej wiarygodne wydaje mi sie to pierwsze ;)<BR> Trzymam kciuki za moywacje! Mozesz sie wesprzec na mym (wątłym :P) ramieniu, jesli chcesz :)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.