Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień czwarty :))
15 listopada 2007
Dieta ok. Wczoraj już tak nie ssało mnie w żoładku.Jak napisałam Madzi , pewnie kurczy się skurczybyk :))
Ale dzisiaj nie o tym chciałam .
Dziewiątka zainspirowała mnie do pewnych życiowych przemyśleń :))
Pewnie niektóre, znające mnie dłużej koleżanki zdziwią sie , jak przyznam się ,że "będąc młodą żoną "......hehehehe..........robiłam dzieciom na drutach :czapki, szaliki, kombinezony, skarpetki, sweterki. A tam dzieciom - całej rodzinie robiłam wymyślne swetry :))
Szyłam na maszynie spodenki, spódniczki i robiłam przeróbki :))Szydełkowałam :))
Kisiłam ogórki, zaprawiałam buraczki, kompoty, soki z sokownika, krochmaliłam pościel, zasuwałam z nią do magla i właściwie sama juz nie pamiętam co jeszcze robiłam , bo to juz stare dzieje.
W każdym razie wszystko jak Pan Bóg przykazał i jak mamusia w domu uczyła .Męczyłam się z tym okropnie, czułam się jak diabeł w anielskiej skórze :)
Musiało upłynąc wiele czasu zanim odważyłam się myśleć o sobie, jako o tej, która może sama kierowac swoim życiem i samodzielnie podejmować decyzje życiowe. Dziś jestem inną kobietą i jak tak to sobie analizuje , to wiem jedno, ciągle drzemie we mnie niespokojny duch i kiedy życie zaczyna sie stabilizować , to budzi się diabełek i kusi ,kusi, wierci dziurę w głowie .....:)
Teraz chochlik każe poczynić zmiany w kwestii zawodowej i pewnie jeszcze nie teraz, ale na pewno niedługo zrobię z tym porzadek .
Tak więc dziewiątko łączy nas jedno - obrzydliwa praca sprawia, że podejmujemy zyciowe zmiany, a dzieli nas fakt, ze Ty znajdujesz przyjemność w prowadzeniu wzorowego gospodarstwa domowego, a ja od tego uciekam.
I cóż, ze jestem matka czwórki dzieci ?? Nienawidze sprzatac, prać , prasować , urzadzać mieszkania i wszystkiego co jest związane z poukładanym życiem :))
Do pacy wracam już niedługo .Diabelek budzi sie z letargu :)))
otulona
16 listopada 2007, 08:47Moja Mama zawsze mi mówi, usłyszałm głos ptaszyny....:))Bardzo miłe powitanie!
mnna
16 listopada 2007, 07:22Otulonej . Miłego dnia
magdast
15 listopada 2007, 22:35hihih ale ci siedizs na filozoficznie zebrało..ja po pierwszym dmiu...było prawie dobrze... dwie berlinki wiecej (po dziecku - bo sie zmarnuje -znasz-li to???) oraz 15 dg wedzonej makreli z jutrzejszego sniadania...jutro bedzie chleb z maslem - parówki jakos inaczej wyrownam jutro...
Healthy
15 listopada 2007, 22:30prawda, że diabełka masz w oczach - hihihi..... A swoją drogą, to ciekawa jestem, jak szybko będziesz miała dosyć siedzenia.... w pracy.... Tak też bywa - jakby nie patrzeć chodzenie do pracy, na wyznaczone godziny, to też część poukładanego życia. W każdym razie musimy to jeszcze kiedyś obgadać. Pozdrawiam i do miłego zobaczenia.
lunka7
15 listopada 2007, 20:58Wiesz,że ja też,kiedyś robiłam na drutach,teraz je sięgnęłam,ale nic z tego nie wyszło,BO MI SIĘ ODECHCIAŁO. Schowałam je i tyle,a jak mi się nie chce prasować to tego nie robię.W pokoju u mnie leży sterta,ale nie wiem kiedy się za to wezmę,i wcale mnie to nie martwi.
MachalaB
15 listopada 2007, 16:48byleś w wakacje coś wolnego miała, bo ja nie popuszczę! Spotkanie byc musi i to takie jak Pan Bóg przykazał...hehehe
ako5
15 listopada 2007, 15:35Z Ciebie to fajna kobitka musi byc...I fajnie ,ze Ci sie skurczybyk kurczy:)))
roxy1
15 listopada 2007, 11:17oj cos mi sie wydaje, że to nie anioł i diabeł ale dr.Jekyll i mr.Hyde w Tobie siedza i tak na zmianę się budzą, oj nawet boję sie pomysleć co to sie bedzie działo jak wrócisz do pracy a swoja droga zupełnie nie wyobrazam sobie Ciebie robiąca na drutach czy tez jakies przetwory, oj cos Ty tu fantazjujesz koleżanko, hihihihi Mariolka i szydełko ale mi poprawiłas humor.
dziewiatka9
15 listopada 2007, 10:36chociaż moje życie trudno poukładanym nazwać , bo ja od czasu gdy dostałam drugą szansę , nie układam sobie życia ,a po prostu żyję z całych sił,bo mi każdej sekundy szkoda.
dziewiatka9
15 listopada 2007, 10:33Wydaje mi się ,że w życiu chodzi o to by robić to co się lubi ,a przecież nie jesteśmy krowy i mamy prawo do zmiany zdania ,a tym bardziej upodobań. Uwierz ,że to że nie lubisz prac domowych to nikogo nie krzywdzi ,ale tez nikomu w niczym nie pomaga, to ,że ja to lubię daje takie same rezultaty , bo przecież nie o to co w życiu robimy chodzi ,a o to co myślimy i czujemy ...a to się nazywa żyć dla siebie. A to jest najważniejsze , Twój diabełek określa Ciebie jako osobę korzystającą z własnego życia i niech tak na zawsze zostanie!!Pal licho czyste okna i uprasowane skarpetki, życie wcale nie jest taką trwałością jak nam sie wydaje. A dzieci?...no cóż , one nie są naszą własnością ,my tylko pomagamy im przejść przez dzieciństwo i młodość (czasami),ale nawet w tym okresie trzeba mieć cząstkę siebie dla siebie.I tak trzymaj ,bo masz naprawdę fajne życie ,ja ci nawet go zazdroszczę , tej odwagi i tej niesamowitej chęci życia!!
kaira74
15 listopada 2007, 09:24znalazłam sposób. Tyle, że mój jest niezdecydowany. Najpierw kariera zawodowa (a jakże! - awanse, kasa,itp.), potem zmiana (drastyczna) i potrzeba bycia ptactwem domowym. Kompromis znalazłam. Nigdzie dostatecznie doskonała, ale mi wystarcza. Domowo, jedynie kuchennie (pasja), guziki razem z dywanem przyszywam, takie mam zdolności. W pracy -oddana - ale w "służbowych" godzinach - no i ewentualnie wieczorem (poźnym). Kiedyś już doszłam do wniosku, że spokoju ani tu, ani tu nie zaznam. Spełnienia też nie. Więc żyję "po połowie".
Czesia222
15 listopada 2007, 09:07No to powodzenia!!!! :))