Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co o tym sądzicie ??
6 października 2007
Potrzebuje porady psychologicznej :)) Ostatecznie pewnie i tak bede musiała skorzystać z pomocy ośrodka adopcyjnego, ale to OSTATECZNIE .
Tatuś wczoraj poszedł na pępkowe, a mamusia z dziećmi spędziła wieczór w jednym łóżeczku. Dzieci były bardzo zaskoczone, że tatuś zapakował wódeczke i wyszedł sam, więc zaatakowały mnie stekiem pytań (czemu stekiem? hehehe).
Przede wszystkim maluchy widziały duży brzuch cioci, więc zainteresowane były w jaki sposób mały Michał przyszedł na świat. Oliwka przyjmowała moje wyjaśnienia bez większych pytań , natomiast wyobraźnia Patryka została baaaaardzo pobudzona.Oliwka zapytała czy tupie (czyt.kupię) jej takiego małego dzidziusia, na co Patryk odpowiedział jej, że dzieci się nie kupuje lecz się rodzi , przy okazji wyjaśniłam dzieciom,że ja im nie urodzę dzidziusia, bo nawet ich bardzo chciałam urodzić, ale nie mogłam, więc skonczyło sie na tym, że jak Oliwka będzie duzia to sama urodzi sobie dzidzię.
Potem Patryk był zainteresowany samymi narodzinami , którędy dziecko wyszło, dlaczego to ciocię bolało i dlaczego musiała leżeć w szpitalu. Dlaczego dzidziuś nie ma ubranka i dlaczego ciocia musi leżeć w łóżku???
Swoja droga rzecz ciekawa , bo niełatwo na niektóre pytania odpowiedzieć hehehe. No dlaczego zdrowa mama i dziecko muszą leżeć w szpitalu i łóżku??:)))
Potem Patryk zapytał kto urodził mnie - babcia Tereska, a tatę - babcia Wisia, a Oliwka zapytała - a mnie ? Was urodziła inna mamusia. Patryk objął mnie za szyje i szepnął do ucha - a jak miała na imię.
Dreszcz mi przeszedł po plecach, ale nie dałam po sobie poznać emocji, powiedziałam,że nie wiem. A wiem.
Kurcze, jak mi przykro :(( Skoro nasze mamy mają jakieś imiona to chyba dziecko ma prawo wiedzieć, jak miała na imie jego rodzicielka.Chyba niemiła jest świadomość , że urodził go ktoś obcy, bezimienny.
Myśle o tym od rana. Jeśli powiem mu dzisiaj to za jakis czas padna kolejne pytania , a przecież człowiek ma prawo wiedzieć skąd pochodza jego korzenie.
Jak daleka jest granica takiej swiadomości w przypadku małego dziecka??
Patryk jest bardzo inteligentny, szczegółowy i pamiętliwy, można rzec ,że wręcz upierdliwy, nie można zbyć byle czym, więc naprawde trzeba uwazać co sie robi i mówi. Jest bystry i wyciaga właściwe wnioski. Te jego zdolności mogą być wykorzystane w dobrym jak i w złym kierunku. Ważne jest to, aby dziecka nie oszukiwać i nie okłamywac, ale..........przecież dla jego dobra nie mogę mu powiedzieć wszystkiego, przynajmniej nie na tym etapie jego życia.
Co o tym sądzicie dziewczyny???
otulona
9 października 2007, 12:49Ja trzymam za Ciebie i Twoje dzieci!
MachalaB
9 października 2007, 09:14jesteście na samym szczycie! Wrzuć w google dziewiątka numerologiczna i już!
megi62
8 października 2007, 19:34gdzieś za dwa tygodnie WRACAM na całego,- nieco( hi hi delikatnie mówiąc!!!) utyta- a u ciebie widzę wesolutko!!!!!
greenka
8 października 2007, 15:35Mysle, ze dla niego zadanie tego pytania bylo tak samo trudne, jak dla ciebie swiadomosc, ze je zadal. Tez sie musial na to zdobyc, tak podejrzewam. Bo przeciez ty jestes jego mamusia, a jednak musial spytac o tamta... ja bym powiedziala, jak ma na imie jego mama i wytlumaczyla, ze nie wiesz (bo na pewno bedzie pytal, jak nie od razu, to za jakis czas), co sie z nia dzieje. Klamac nie mozesz w zadnym wypadku. To zawsze sie msci... Kazdy ma prawo wiedziec, skad pochodzi. Ukrywanie przed dziecmi ic pochodzenia uwazam za barbarzynstwo. Dobrze, ze wy tego nie robicie :) Mariolka, ty jestes tak madra i pelna milosci kobieta, ze na pewno sama wyczujesz co, ile i kiedy mozesz powiedziec :) Wierze w ciebie :) No i niezmiennie sciskam, laseczko :)))
Krstyna
8 października 2007, 04:22nie mam zadnego moralnego prawa by cos Ci w tej sprawie doradzic, ale z wlasnego doswiadczenia juz wiem, ze odpowiadanie (szczerze i adekwatnie do wieku Pytajacego) znacznie redukuje potrzebe (bolesnych) pytan w starszym juz wieku. Dziecko, ktoremu udzielalam odpowiedzi na "trudne pytania" wczesniej, nie dopytuje sie juz tak czesto w pozniejszych latach, a jakie zaufanie zdobylam u dorastajacego juz syna! Ale, to tylko moje doswiadczenie, i nie wiem, czy w kazdej sytuacji sluzy rozwiazaniem?
MachalaB
7 października 2007, 12:04sama piszesz, że Patryk jest szczegółowy i pamiętliwy. Dziecko ma prawo znac odpowiedź na swoje pytania. Muszą one tylko dostosowane być do jego wieku i rozwoju emocjonalnego. Prędzej czy później wrócicie do tego tematu. Możesz powiedzieć, że wiedziałaś od początku (bo skoro juz powiedziałaś, że nie wiesz), ale że to trudne dla ciebie, bo chiałabyś być dla nich najważniejsza, bo kochasz ich najbardziej na świecie. Ale skoro jest nadal ciekawy to ty jednak zdecydowałaś mu powiedzieć. Możesz zaznaczyć od razu, że niewiele wiesz, bo nigdy z tamtą kobita się nie widziałaś. Może na jakiś czas wystarczy? Bo co jeżeli kiedyś bedąc straszy zarzuci ci kłamstwo i zapyta w czym jeszcze go okłamałaś? na pewno nie teraz, ale jak już bedzie nastolatkiem? pewne rzeczy sam zrozumie i może okazać się, że takich problemów w ogóle miała nie bedziesz,. Ale jak już pisałam, kto to wie? Postaram się w najbliższym tygodniu znaleźć czas na gg, bo już brakuje mi tego pisania z tobą:))
otulona
6 października 2007, 20:11nie wiem, co robić też... A co czujesz? Może lepiej teraz jak są małe i przyjmują bardziej naturalnie kwestie pojawienia się na świecie, niż jak będą nastolatkami? To dopiero będzie trudny orzech do zgryzienia... Przecież i tak Cię będą kochać. Nie bój się:))
Danaida
6 października 2007, 16:01Miało mnie jakiś czas nie być na Vitalii ale nie mogłam się powstrzymać i zaglądam do Was. Masz rację to dość trudna decyzja ze względu na delikatna psychikę dzieci, nawet jeśli są bardzo bystre i ciekawskie. Trzeba dawkować im informacje. Nie doradzę ci zbyt wiele, bo uważam, że najlepiej będzie jak zasięgniesz opinii osób bardziej kompetentnych w sprawach adopcji i psychiki dziecka. Myślę tylko, że to bardzo dobrze, że mówicie dzieciom wprost, ze choć są Waszymi dziećmi to urodził je ktoś inny, kto nie mógł sie nimi zająć. W Holandii to podstawa, dzieci od początku wiedzą , że są adoptowane co pozwala im zaakceptować ten fakt, przyzwyczaić się do tego a przez to oszczędza wielu stresów w przyszłości. Wasze maluchy teraz wiedzą, ze są adoptowane, ale są jeszcze na tyle małe, że prawdopodobnie zapomniałyby o tym. Dzięki spokojnemu i szczeremu podejściu do tematu, temu,że rozmawiacie z nimi o tym co ich nurtuje, myślę,cże w przyszłości temat adopcji i innych rodziców traktować będą zupełnie naturalnie, bez zbędnych emocji. Każdy chce wiedzieć o sobie jak najwięcej, nawet jeśli jest małym chłopcem czy dziewczynką. To chyba normalne. Jednak co do kwestii kiedy i jak dawkować dzieciom informacje o ich przeszłości (tym bardziej że nie była różana) spytajcie psychologa. Pozdrawiam cieplutko was i wasze maluszki! Wszystko będzie dobrze!!!
ewikab
6 października 2007, 15:31ale uważam, że powinnaś mówić. Pytania i tak będą i lepiej żeby dzieci dowiedziały się wszystkiego od Was niż od obcych ludzi. Pewnie na róznym etapie rozwoju trzeba dawkować informacje, ale moze powinnaś jednak powiedzieć im jak ma na imię ich matka? Sama widzisz, że już masz dylemat i swoiste poczucie winy, więc o swoją psychike tez powinnaś zadbać. Szczerosć jest najlepsza w każdym momencie życia - domysły, półprawdy i niedopowiedzenia zawsze prowadzą do frustracji. Trzymaj się cieplutko. Ewa
mnna
6 października 2007, 12:16Mariolko Kochana, znam rodzinę która zaadoptowała rodzeństwo. Wszystko tam jest w najlepszym porządku. Z jednym ale. Otóż nie padła informacja o adopcji. Dzieci, dziś już dorośli ludzie, nie mają o tym pojęcia. Ich mama obawiała się pytań i prób skontaktowania się z rodzicami biologicznymi. Teraz każde ich, bodaj pięciominutowe, spóźnienie powoduje u niej taki niepokój, że zaczynam się obawiać o jej zdrowie. Żyje w stałym strachu, że ktoś im powie, a oni pojadą szukać śladów przeszłości. I co się wtedy stanie? Czy wrócą? Oni pochodzą z niezbyt ciekawego środowiska. Wydaje mi się, że musisz sama z sobą ustalić jakie informacje im przekażesz. Wszystkie inne znane mi dzieci,które wiedziały o adopcji poszukiwały korzeni. Często kończyło się szokiem.Ale wracały z tych wyprw w przeszłość do domu. Trudne są takie przeżycia. Sądzę, że jeśli się na nie przygotujesz, łatwiej Ci będzie znieść pytania i dociekania. Trzymam za Ciebie kciuki. Kibicuję Wam od lipca i jestem pełna uznania dla atmosfery i miłości jaką obdarzacie wszyscy maluszki. Wszystkiego najlepszego. P.S. Fajne zdjęcia zamieszczasz.
calineczkazbajki
6 października 2007, 11:23Pytania dzieci nie są łatwe , a odpowiedzi są jeszcze trudniejsze. Sądze ,że pomoc psychologa by sie przydala - w koncu tu chodzi o wasze dzieci :)powinas się poradzic specjalisty, co w takiej sytacji jest najlepsze i to rozwazyć... pozdrawiam