Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
05.10.2007r.
5 października 2007
Pamietacie psa Pankracego ?? Tak więc leże sobie w łóżku i przychodzą mi do głowy różne, psie mysli.:)) W sumie nic konkretnego. Nie dietkuje w sensie trzymania jakies konkretnej diety, ale jednak pilnuje tego, co jem. Od tygodnia pomieszkuje w mojej lodówce ciasto i nie powiem, ze unikam jego podżerania - żeby sie nie zmarnowało hehehe.
Dzisiejsza poranna waga wskazał 68,600 kg więc jakims cudem ma tendencje spadkowa.
Szkoda ,że za oknem taka szaruga, bo przez nia nie chce mi sie wyłazić z łóżka.
Z drugiej jednak strony , dobrze zrobi mi chwila relaksu, bo ostatnio troche biegałam.
Ciągle załatwiam formalności związane z adopcja.Mamy juz akty urodzenia maluszków, a teraz czekamy na nadanie numeru pesel. Człowiek sobie nawet nie zdaje sprawy ile od tego zalezy.Bez tego numeru nie możemy zgłosć dzieci do naszego ubezpieczenia społecznego, nie możemy zapisac do lekarza rodzinnego , czy pobrać becikowego. Becikowe nam sie należy !!! Hehehe.
Całe szczęście dzieci są zdrowe, poza drobnym przeziebieniem Patryka i zapaleniem spojówek Oliwki nie mielismy z nimi żadnych problemów zdrowonych,a najwazniejsze ,że chętnie chodzą do przedszkola, a z kolei przedszkole bardzo dobrze wpływa na ich zachowanie. No może bardziej wpływa na Patryka, bo Oliwia niestety nie śpi w przedszkolu, więc popołudniu daje nam czadu.
Łudze sie nadzieją, że z czasem sie wszystko unormuje.
Cóż jeszcze?? Agata na razie jest zadowolona z Akademii Medycznej w Wawce , a Bartek ciagle wzdycha do jakies laski i nie ma czasu na nauke.
Wczoraj właśnie przybiegł ze szkoły z nowa marynarka z kapturem na garbie (nawet fajna) i lecąc na trening z tańca (sam wśród lasek!!) stwierdził,że wróci do domu poźno, bo musi negocjować pomiedzy dziewczynami, które pokłóciły sie przez niego . :)) Na koniec stwierdził,że niefajnie być przystojnym hehehe. Grunt to skromnośc :))
Ech, pankracowe myśli ......, ale może jednak wyskocze z tego wyrka i zrobie sobie jakies śniadanko.
Śniadanie to jest od zawsze mój słaby punkt, ale wierze, że muszę je jeśc żeby waga spadała :)
I pic wode, pić wode !!Ciągle o tym zapominam .
I tyle dzisiaj tego miszmaszu.
sikoram3
6 października 2007, 09:55bo tak jak tu czytam to mnie sumienie boli -bo wiesz prawd zawszeboli a ty mi tu ciagle lenistwo wytykasz.
karenina
5 października 2007, 19:23To masz tak jak ja... żadnej konkretnej diety, tylko kontrola ile jem... i czasami skoki w bok... na... ciacho :))
MachalaB
5 października 2007, 14:35Przystojnego masz synusia, nie powiem (obydwu!!!). Nie jem, nie piję, dziś pędzę na ognisko policyjno - samorządowe. Ludzi kupa, morze alkoholu. A ja bujam w obłokach i żal mi, że wśród tłumu nie bedzie pewnego pana. Dla męża jednak zakładam pończochy, niech się cieszy,. Pewnie w las się dam wyciągnąć, rany jak dobrze, że komarów już nie ma! Życia bez Rafałka sobie nie wyobrażam a jednak pewne rzeczy robę rutynowo a myśli uciekają gdzieś tam. Głoopia jestem, wiem! Obiecuję sobie, że spotkam się jeszcze tylko raz i powiem mu, że to sensu nie ma, że przyszłości tym bardziej, bo romansu w planach nie mam. Co mam mu powiedzieć? pisz tylko do mnie, bo mi się to podoba? Nie z facetami takie numery, oni raczej o innych numerach myślą. I coraz bardziej widzę, że do tego to zmierza. I wiesz, że nawet mam ochotę? Ale nie dam się w to wciągnąć. Za dobrze mi w życiu żeby komplikować. Nie miała baba kłopotu to napisała nr telefonu fatygantowi na ręce...hehehe
Muka
5 października 2007, 12:11ach, jakoś tak enigmatycznie mi ten news wyszedł, ale mając wiecznie głowę w chmurach ciężko mi się zmobilizować do opisania tego co na ziemi... ;) śnią mi się co noc szybowce i sama się zastanawiam, czy mój mąż powinien juz się czuć zazdrosny, czy jeszcze nie? ;) Cieszę się, ze u ciebie się wszystko pomału układa, znaczy idzie w dobrą stronę i z wagą :D i z dziećmi. Całuję!!!
otulona
5 października 2007, 11:41Wkleiłam dla Ciebie zdjęcie chłopa (mojego). Oj niefajnie być żoną czarodzieja dla dam...Chociaż on niekoniecznie jest w babskim guście (176cm 65 kg), ale tym swoim głosem głębokim (Bożenka przez to padła...)jak zacznie bajerować...A wie, co mówić, oj wie - eeech. Mnie bajeruje już 18 lat. I popatrz ciągle mu wierzę!
greenka
5 października 2007, 11:08nie rozumiem co wy z tym sniadaniem (ty i Machalka)??? Przeciez sniadanie, to baza na caly dzien i mozna sie nawpychac do wypęku! Jeszcze nigdy nie pomyslalam, ze jem za duze sniadania, chociaz jadam OGROMNE. Pozniej, wraz z uplywem dnia, trzeba wyhamowac- wiadomo. Ale rano: wypęk! <BR> Ja tez mam czasem rozne psie mysli, wiec dobrze cie rozumiem :D I synow mam dwoch. Przystojniakow ;)
babola
5 października 2007, 10:20śniadanie też jest dla mnie słabością, a nagorsze szykowanie dla dzieci które nie wiedzą same co chca jeść a ja tym bardziej,( bo nie jadam).Jesień może i piękna ale za oknem.Miałam na myśli tą we mnie, jako stworzeniu, które poprostu zaczyna sie starzeć. Cieszę sie ogromnie z Waszego szczęścia.Dzieci są superowe a Wy wspaniałymi rodzicami.Osobiście nie wiem czy podołała bym całej tej drodze jaką przeszliście. Podziwiam Was bardzo, za odwagę determinacje w działaniu i cierpliwość.Widać Mariolko że jesteście ludżmi z ogromą pozytywna siłą życiową.Myślę że Oliwka i Patryk wyrosną na wspaniałych ludzi bo maja znakomitych nauczycieli.Będą Waszą pociechą.Ściskam i ucałuj maluszki.
swinecka88
5 października 2007, 09:54pomocy:(