Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Coś trza wpisać :)
19 lipca 2007
Wiem, wiem , nie trzeba mowić trza lecz trza mówić trzeba :))
Dzieci w łóżkach , nie piszę,że śpią, bo one potrafią długo tak sobie leżeć i nie zasnąc. Ważne ,że w domu jest cisza.
Po ponad trzymiesiecznym eksperymentowaniu ze snem, wróciliśmy do popołudniowej drzemki. Oliwka bardzo kiepsko znosiła popołudnia bez snu, a to z kolei bardzo źle odbijało się na wieczornej atmosferze w domu.
Na szczęście wszystko unormowało się na tyle, że po kolacji, myciu ząbków i buziakach, maluchy same wskakuja do łóżek i nie ma potrzeby leżeć z nimi aż zasną.
Mamie z kolei wyraźnie potrzebna jest ta godzina wolności w południe i kolejna , kiedy tatuś zabierze dzieci do piasku.
Dzisiaj jednak tata nie zabrał dzieci do pisakownicy, tylko wszyscy razem byliśmy w sklepie po ogórki konserwowe i miśki , żelki , o których od rana marzyły dzieciaki hehehe.Dwa słoiki ogórków kazał kupić Patryk :))
Wieczorem jednak pożałowałam, że nie urwałam sobie tej chwili wolności, bo przy kąpieli i kolacji myślałam ,że eksploduje .
Oliwia chyba wyczuwa, że jestem zdenerwowana, bo w takich chwilach ryczy, że chce do mamy opa i że mama ma ją kąpać i wycierać :)
Dobrze, ze nasz dobry i cierpliwy tatuś potrafi odwrócić na chwilke uwagę małej piekielnicy :))
A po kąpieli pędzi do mnie mała żmijka, uśmiecha się kokieteryjnie, wskakuje na klatę, przytula policzek do mojego , całuje w usta i mówi - czesć mamo, to ja :)))
I trudno się wtedy nie roześmiać :))
W domu mamy akcję - przedszkole.
Patryk dostał mały, czerwony plecak, bo Oliwka już wcześniej miała , więc teraz pakują się do przedszkola :)
Powoli wprowadzamy ich w atmosferkę, ale nie mamy pojęcia co małe umysły wytwarzaja w swojej wyobraźni :))
Początkowo troche je dziwiło, że tam będzie jedzenie, że będa spały i że mama je zostawi jak pójdzie do pracy, a później po nie przyjdzie.
W każdym razie Oliwka codziennie opowiada o tym, że w kolku będą dzieci, że teraz musi w domku sama jeśc i ubierać się , bo w przedszkolu nie bedzie miał kto , a jak będzie płakała do La (czyt.Patryk) da jej rączkę . Najtrudniej jest jej wytłumaczyć,że Patryk będzie z innymi dziećmi,a Patryk z kolei nie może pojąć, że pani w przedszkolu to nie pani-mama.
Cóż, to chyba efekt wcześniejszych przeżyc.
Póki co nie mogą się doczekać kiedy pójda do tego magicznego miejsca , po którym obiecują sobie dużo dobrego :) A przed tym czeka ich jeszcze wyjazd nad morze, plaża i spanie w obcym domu z rodzicami i Bartkiem. Patryk dzisiaj opowiadał babci jak to bedzie pakował do plecaka picie, bułeczke i z tym ekwipunkiem szedł na plaże :) Na razie brzmi to dla niego jak abstrakcja więc zadaje mnóstwo szczegółowych pytań natury organizacyjnej :)
A gdzie bedzie nasz kot? A jak go zawieziemy do babci ? A co ze soba spakujemy? Gdzie będzimy spali? Czy rodzice też tam będa ? No i cokolwiek oznacza dla Patryka to morze, ta wielka woda , wiatr i fala , to Oliwka kwituje jednym dla niej najważniejszym- bedziemy się myć :))
I tyle dzisiaj :))
anezob
23 lipca 2007, 19:55dobrze, że wsystko się układa... Pozdrawiam
greenka
23 lipca 2007, 13:02widze, ze nie tylko ja mam zaleglosci :)
MachalaB
22 lipca 2007, 09:45prawie pusty..buuu
szymonska
20 lipca 2007, 18:24dziekuje za wpis i musze przyznac , ze zgadzam sie co do wszystkiego, im starsze tym bardziej kobiece:)pozdrawiam i zycze miłego wieczorku.
ewikab
20 lipca 2007, 12:28nie mogę się doczekać wyjazdu nad morze :)) 2 sierpnia jadę na 10 dni, oj, jak się cieszę ;)))))))))))))))))))))))))))))))))
greenka
20 lipca 2007, 12:24tak sobie czytam i dochodze do wniosku, ze dzieciaki juz calkiem przestawiy sie na bycie z wami, prawda? wspominaja jeszcze tamta "mame", z ktora na poczatku nie mogly sie rozstac? jestes bardzo dzielna! Ja jestem taka piekielnica, ze ciagle burcze na swoje dzieci, burcze i burcze, a pozniej zawsze zaluje :( coz, taki charakterek, albo choroba ;)Pozdrawiam :)))
roxy1
19 lipca 2007, 23:06dla maluchów to co opowiadasz to taka bajka a wiesz jak bajki się sprawdzają to chyba nie ma wiekszego szczęścia- tak sobie myślę, że miały wiele szczęścia i tam gdzieś wysoko zapisane, ze trafią na mamę Mariolkę, która pokaże im cały świat.
Machala
19 lipca 2007, 21:59u mnie nadal ponad 30 stopni i nie zapowiadają zmian (na mapie pogody patrz Sandomierz). Owszem, mają pojawić się burze i przelotne deszcze, ale temperatury bez zmian do niedzieli. W Bieszczadach przy takiej pogodzie...no, nudy! Bo w góry nie pójdziesz a w małym domku z całą moją ferajną szybko bym wyłysiała! Hehe, już widzę to wasze pakowanie (mając ciągle przed oczami nasze:)). Wrażeń na pewno moc, ale ile przy tym radości! Zazdroszczę wam trochę tego morza (chyba nawet bardzo) i dlatego w przyszłym roku też pojadę. Już teraz oglądam domki i oferty...hehe. R mi obiecał, że zarezerwuje mi taki domek już w styczniu:))) Co tam, zleci szybko, nie?
calineczkazbajki
19 lipca 2007, 21:47po przeczyatniu Twojego zawsze się usmiecham :))