Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzien Ojca :))
23 czerwca 2007
Do wieczora jeszcze kawał czasu, a my mamy za sobą już intensywnie przeżyte przedpołudnie :))
Zaczęło sie od porannego płaczu Patryka o to, że zaginęły mu naklejki do samolotu z jajka z niespodzianką, a nastepnie o to, że Oliwka , jako dziewczynka być może kiedyś będzie miała pierścionek, a Patryk nie :)
Byłam dośc brutalna w przekazaniu tej rzeczywistosci, bo i tak na nic zdały się tłumczenia, że tatus kupił mamie pierścionek dlatego, że ją kocha i on ewentualnie będzie mogł zakupić takowy swojej koleżance, albo wybrance swego serca :))
Skoro Oliwia będzie mogła kiedykolwiek mieć pierścionek to Patryk musi też go mieć. No oczywiście mogłabym powiedzieć dziecku na odczepnego, że skoro tak bardzo mu na tym zalezy to kupie mu kiedyś taki pierścionek, ale wrodzona uczciwość niestety nie pozwoliła mi na to.:))
Trudno, musi jakoś żyć z tą niesprawiedliwością społeczną:))
Zreszta rozpacz nie trwała długo, bo wiedziemy zbyt intensywne życie, aby skupić sie nad jednym dramatem.:))
Przygotowując dzieciom śniadanie, katem oka obserwowałam jak Oliwia przesuwała w strone Patryka na stole suchą szypułkę od czereśni.Za moment usłyszałam ,że szypułka spadła na podłoge , więc pytam Patryka co zrobił z patyczkiem, a on na to, że położył pod chlebem na stole.Odsuwam chleb i pytam po raz kolejny dziecko co się stało z szypułką, a on już nie odpowiada.
Niby banalna sprawa, ale w przypadku Patryka dość często ostatnio spotykana, po prostu bez powodu kłamie.
Biore go za ręke , prowadzę do drugiego pokoju i po raz n-ty zreszta mówię, że w naszym domu się nie kłamie, wymieniam wszystkich członkow rodziny zaznaczając, że nikt z nas nigdy nie kłamie , a jeżeli jeszcze raz coś takiego mu się zdarzy to zostanie surowo ukarany.
Po śniadaniu idziemy na cmentarz do naszego Aniołka :)) Tym razem dzieciaki , a głównie Patryk są bardziej zainteresowane tematem :))
Opowiadam im kolejny raz o tym, że Aniołek to mały dzidziuś, ich braciszek, który zmarł w mamy brzuszku. Patryk pyta , w której mamy brzuszku, a jak dowiedział się, że w moim, to zapytał czy on i Oliwka z nim się bawili :)) Potem nastąpiła seria bardziej szczegółowych pytań :))
Kto dzidziusia tam zakopał, konkretnie, który pan , czy zakopał go koparką , czy łopatką ?? Potem wytłumaczył Oliwce, że musimy posprzątac dzidziusiowi grobek żeby dzidziuś nie płakał :)) Wtedy pobudziło to Oliwki fantazję .
Nie płakaj Aniołku, nie płacz dzidzio , my już Ci posprzataliśmy :))
Dzidzia już nie płaka - mówi Oliwka po zapaleniu świeczek i odśpiewaniu sto lat, sto lat niech żyje żyje nam !! :))A kto ? Aniołek !!:))
Do tego wszystkiego trafił się na cmentarzu kondukt pogrzebowy, ale tu starałam się raczej byc oszczędniejsza w wyjaśnieniach, bo przy takich tematach można zapędzić się w kozi róg :)).
W drodze powrotnej dzieci dostały w nagrode za pomoc mamie w sprzataniu nagrobku dzidziusia po opakowaniu Tic Taców :)
Przed bramą cmentarza pytam Patryka co zrobił z opróznionym opakowaniem po Tic Tacach, a on bez zmrużenia odpowiada, że wyrzucił do śmieci.
Hmmm, ma się matkę policjantkę, to ma się niełatwe życie :))
Wracamy zatem , aby Patryk pokazał mamie śmietnik do którego wyrzucił pudełeczko. Okazuje się ,że lezy ono nieopodal w kałuzy, więc znów wykład o zasadach panujacych w naszym domu i znów groźba kary.
Rece mi w takich sytuacjach opadaja. Ja wiem,że dzieci tak robią , wiem, że to jest reakcja obronna, impuls, ale niestety nie moge tolerować takich zachowań.
Z Oliwka sprawa jest prostsza, to jest jeszcze małe dziecko, którego charakter się dopiero kształtuje. Patryka na pewno jeszcze też, lecz bagaż życiowych doświadczen, jaki za sobą już niesie to niespełna 4-ro letnie dziecko spowodował, że często zachowuje się tak, jak dziecko starsze.
Że nie nalezy zrywać roślin bez powodów, nie deptać wszelkich żyjątek, nie podnosić śmieci , Oliwia nauczyła się bardzo szybko i nawet zwraca na to uwagę starszemu bratu. Do brata niestety takie komunikaty docierają z małym opóźnieniem.
Wracając z cmentarza kupiliśmy małe bukieciki różyczek dla tatusia, króry czekał na nas zaskoczony przed budynkiem :) Dzieci ucałowały tatuśka, odśpiewały sto lat ,a tatus zdezorientowany, bo zapomniał o swoim świecie , wzruszył się jak siennik wojskowy :)) A przeciez to pierwsze w życiu Darka święto Ojca :)) Ech.....
Podsumowanie :
zrelacjonowałam Darkowi wydarzenia dzisiejszego dnia ze szczególnym skupieniem się na małych kłamstawach naszego synka. Kiedy usypiałam Oliwke , tatuś z synkiem porozmawiał jeszcze raz o skutkach kłamania , powtarzajac jak mantre, że w naszym domu się nie kłamie !
Co na to Patryk ? Przeciez to nie było w domu ...............
Ojej, o tym nie pomyśleliśmy........trzeba było wytłumaczyć dziecku ,że dom to nie tylko mury, ale rodzina, poszczególni jej członkowie , łącznie z kotem :))
I od trzeba było pewnie zacząć :))
magdast
27 czerwca 2007, 19:08panie sledzcza czy sledczy?? hihihi. Dzieciaki to maj faktycznie przerabane. Pisalas niedawno, cie wkurza to ze dzieciaki z wami beda prawie pol roku i dopiero bedzie rozprawa??? to ci opowiem cos ciekawszego, z krainy WIelkiego Brata: jak juz ci pisalam moja kolezanka adoptowala blizniaki, dwunastolatki wtedy, bylo to o tyle latwiejsze ze byla to adopcja w rodzinie (dzieciaki sa jej kuzynami) A bylo tak dzieciaki wyjechaly do nich na wakacje zostaly z wizy turystycznej na studencka, potem dwa lata temu (NIESTETY PRAWIE DWA LATA TEMU) Aga adoptowala je prawnie - ma przyspsobienie pelne. Dzieciaki pojechaly dzis do ambasady do wwy i..... niedostaly wizy, nie moga wrocic do US....bo wyrok uprawomocnil sie w listopadzie..a musza minac dwa lata od przejecia opieki prawnej zeby dzieci mogly dostac papiery na stale. Inikogo nie obchodzi ze dzieciaki (16 latki) maja szkole, jakies uczucia ze znowu wyrywa je sie z bezpiecznego srodowiska, ze w kraju zostala babcia ktora juz nie bardzo sie jest w stanie nimi zajac...maja kwitnac do listopada w POlsce bo prawo ameryklkanskie jest nieugiete
Fufka
27 czerwca 2007, 09:27ech czytam sobie te twoje zapisaki dnia codziennego i dopiero zaczynam się zastanawiac jak to było ze mna i moimi dziewczynami jakbyły w wieku waszych dziciaków, a swoja droga masz bardzo ciekawe i "szybkie" życia przu tych szkodnikach....pozdrowienia
Machala
26 czerwca 2007, 17:33ani tutaj, ani na gg...napisz już coś bo chętnie poczytam, albo co doradzę..hyhy
Healthy
26 czerwca 2007, 16:42z moją młodszą latoroślą. Starsza bywa trudniejsza w relacjach, ale nigdy nie kłamie, nawet gdyby miało ją to wiele kosztować. Młodsza, cudowna w relacjach, z otwartym sercem dla ludzi, raz na jakiś czas zmyśla różne historie i najzwyczajniej kłamie. Rozmowy coś dają, ale raz na jakiś czas problem wraca, niestety. Cóż widać, każdy z nas musi z jakąś tam swoją słabością walczyć. Pozdrawiam Cię serdecznie. Halina
roxy1
24 czerwca 2007, 22:47tym Twoim dzieciom bo Darek, podejrzewam, że już się przyzwyczaił do kobiety -sledczego ale dzieciaki to będa miały przerąbane bo ani na randkę się nie umówią bez wiedzy mamusi ani żadnego piwka z kumplami Patryk nie uskuteczni- ej przerąbane na całej linii.Cała nadzieja w tym, że z wiekiem może sie mamusi zmysły troszke wytepią bo jak nie to.....ech szkoda gadac.
Machala
24 czerwca 2007, 15:36a sistra zadzwoniła, że nie przyjedzie, bo samochód jej szwankuje i do mechanika musi... No i co my teraz takie piękne mamy robić? Chyba zdjęcia...hyhy. Oj chyba mi się nudzi tak siedzieć cały dzień w domu..
greenka
24 czerwca 2007, 12:39komp mi literki zamienia, sorki...
greenka
24 czerwca 2007, 12:37Logika maluchow troche sie rozni od naszej, prawda? Ale dzieci sa cudowne, dlatego ze sa wolne od naszych "wypada-nie wypada" :) Zawsze mialam dylemat, czy to "prostowac", czy zostawic, tak jak jest. Zwlasycya, kiedz moje dyiecko powiedzialo pewnej pani, ze jej brzydko z ust pachnie...
gonia36
23 czerwca 2007, 22:55...musztrujesz te swoje dzieciaczki-nieboraczki nieustannie... Moje już takie duże, że nie pamiętam jak to było kiedyś... amnezja jakaś... Córka ma jutro 15-te urodziny, a mój malutki synuś - 10-latek udowadnia mi na każdym kroku, że jest już dużym, rozsądnym i SAMODZIELNYM facetem...- wytrącając mi tym samym kopię z rąk. Wszystko wie najlepiej, wszystko raptem potrafi, wszystkim się interesuje i z wszystkimi wszystko załatwić potrafi...CO jest u licha ??? ...a ja ? ...pozdrawiam Mamuśku :)
Machala
23 czerwca 2007, 18:06Nie karz, lecz słuchaj Innym popularnym motywem wśród kilkuletnich kłamczuchów jest obrona. Mijanie się z prawdą bywa czasem najlepszym sposobem radzenia sobie z wymaganiami rodziców, nauczycieli czy też rówieśników. Łatwiej przecież powiedzieć mamie, że zjadło się u babci cały obiadek, chociaż z talerza zniknęły tylko ziemniaki. Bo kto lubi, aby mama się na niego denerwowała i nazywała tym głupim określeniem: „Tadek-niejadek”, skoro on ma na imię Piotruś?! Kłamstwo to również dobra metoda na uniknięcie różnych kłopotów. I tego dzieci uczą się równie szybko. Logika jest prosta: „Jeśli przyznam się, że sypnąłem piaskiem w kolegę na placu zabaw, to mama da mi klapsa i już nie będzie tam ze mną przychodzić”. Twoje dziecko idzie zatem w zaparte, że kolega zanurkował w piasku dobrowolnie i że ono nie miało z tym nic wspólnego. Albo po prostu... http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=255&ShowArticleId=35387 i ja już tyle, sama se coś jeszcze poszukaj jak cię to nie satysfakcjonuje..hehe
Machala
23 czerwca 2007, 17:59tyle miałam ci tu napisać, ale vitalia otwiera mi się chyba pół godziny!! I takie mnie nerwy...że zapomniałam, co to miałam....aaaa, seriale! To był jeden, który oglądałam, jak sobie przypomniałam, ale już się skończył! W ogóle telewizję oglądam bardzo rzadko. Wiesz, że ledwo czas na komputer udaje mi się wyskrobać, bo albo mąż w domu i "sie dże", że mu czasu nie poświęcam tylko internetowe kochanki...hihihi (i co by mi z takiego przyszło?), albo coś do zrobienia (wiadomo, troje dziecek w domu). A ostatnio to jeszcze jakaś niemoc mnie ogarnęła i najchętniej to bym spała i spała. A dzisiaj jak dostałam obrotów to podwórko wykosiłam, pranie zrobiłam, dom wysprzątałam (zostało mycie okien, ale na razie udaję, że ich nie widzę) i piekę dzieciom mięsa, bo wędliny teraz w sklepie to nawet do oglądania się nie nadają. A jeszcze o Patryku...tu bym długo mogła... (mąż przylazł...i zerka...hehe), ale wiesz co? Mam dla ciebie pewien artykuł do poczytania. Tam może nie ma o tym dlaczego dzieci kłamią, ale jest sporo o tym jak pomóc dziecku radzić sobie z pewnymi przeżyciami (piszesz, że Patryk ma spory bagaż, róznych...) www.eastwood.stopklatka.pl/ula/porady/bajkoterapia.html Mariolka, jak już kiedyś radziłam: czytaj dzieciom bajki, naucz je słuchać i rozmawiaj o tym o czym przeczytaliście! A jeszcze lepiej: wymyślaj dzieciom bajki na ICH potrzeby. W tym jest rewelacyjny mój mąż, naprawdę. Sama słucham z otwartą gębą, chociaż czasem sikamy ze śmiechu!
kattarina
23 czerwca 2007, 16:44bo chłopcy już tak mają wolno łapią;))
Machala
23 czerwca 2007, 15:04ale nie napiszę czemu ojej..hehehe (bo bym musiała się tu rozpisywać, a bo to mi się chce?). U mnie od rana dziewczynki kleiły, wycinały i rysowały. Rafałek dostał przepiękne laurki i tysiąc słodkich całusów, że nie wspomnę o głaskach po łysince lepkimi od kleju łapkami. Zaraz pojedziemy na wycieczkę rowerową i lody (ja chyba marchewkowe...hehe). Mariolka, policjantką jesteś w PRACY! Buziak!