Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czereśnie :)
20 czerwca 2007
Podobno wczesną wiosną wymarzł kwiatostan wszelkich owoców, a tymczasem stragany wypełnione są koszami truskawek i dorodnych czereśni.
Zanim czeresnie osiągnęły rozsądną cenę to często ekspedientki w sklepach częstowały dzieci , a po takim poczęstunku Oliwa wyglądała jak mały wampirek :))
Jakoś nie zastanawiałam sie nad tym , jak ona te czereśnie wcina, aż wreszcie je kupiłam i okazało się, że dziecko po prostu nie umie ich jeść :)
Wczoraj opracowaliśmy technikę jedzenia czereśni przez Oliwię hehehe.Odrywa szypułkę , wkłada do buzi , nagryza i wypluwa pestke na mamy dłoń .Wydaje się proste, ale jednak......dosć skomplikowane żeby usmiać się do łez i unurać sokiem z owoców :)) Piciem jak mówiła Oliwka :))
Banalna rzecz, ale nigdy nie zapomne jej miny , kiedy zjadła swoja pierwszą czereśnie :)) To było wspaniałe :))
A tak w ogóle w naszym domu nastała cisza :)) Oliwia czesciej śmieje się niż płacze, Patryk przestał się jąkać , a mamusia o wiele lepiej sie już czuje :))
Do pełni szczęścia brakuje nam zdrowego Bartka, ale od dzisiaj bierze antybiotyk, więc zapewne też jutro poczuje sie lepiej.Póki co przed chwilka wyszedł ze swej nory do korytka, więc naprawde jest nadzieja :))
Troche chaotycznie , ale to tyle na dzisiaj. Dobranoc :))
wodzirejka
22 czerwca 2007, 15:11objadłam się ostatnio czereśniami od wujka, które nazrywal mój tato :o))) pozdrawiam ciepło!
tomasia
22 czerwca 2007, 08:46<img src="http://img235.imageshack.us/img235/7792/glitter2003mg7ni8.gif">
tomasia
22 czerwca 2007, 08:45jadę się uczyć :D odezwę się po powrocie - całuski dla Całej Rodzinki
magdast
21 czerwca 2007, 20:20...a o zdrowko nie pytam, bo chyba lepiej . Szkoda Bartka, ale bedzie zyc, skoro po padline do lodowki zaglada (tak mowia moje rodziece medyki heheh) Tak sobie czytam te twoja sage i czytam i tak mnie sie rozne mysli zwiazane z adopcja arytykuuja he, szkoda ze w Polsce tylko zwiazki malzenskie moga. Tu gdzie jestem moja kolezanka z adoptowala bliznieta z Polski , wtedy jakies dziecioletnie, ale to byla adopcja rodzinne wiec bylo latwiej o formalnosci ,eh tak mi jakos lepiej jak do twojego "domku " zagladne
roxy1
21 czerwca 2007, 13:11sie wylania jak czytam takie Twoje wpisy i nasuwa mi sie wtedy takie stwierdzenie hm.... nieco? infantylne: zle dobrego poczatki.
malgosia1
21 czerwca 2007, 09:18I widze, ze wszystko sie toczy ku lepszemu! Zdrowiej szybciutko i Ty i Bartek ;o)
Joanna66
21 czerwca 2007, 07:58tyle radości wnoszą do naszego życia szczególnie jak są małe,bo później to różnie bywa:))
calineczkazbajki
20 czerwca 2007, 23:12<img src="http://tbn0.google.com/images?q=tbn:Z1EEJoZ5EgD0DM:http://republika.pl/blog_pw_200105/785933/tr/8311100076701.jpg">