Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O diecie :))
16 maja 2007
Diety niet hehehehe.
Szczęśliwym trafem żywe dzieciorki, kilometrowe spacerki i odrobina stresu ratuja mnie przed posiadaniem grubego dupala :)
Myśle, że na dłuższą mete pożeranie wafelków, ciepłych lodów , ciasteczek, tudzież innego , bardziej wytrawnego jadła nie ujdzie mi na sucho,powinnam zatem już sie opamietac , ale ...... cóż, widocznie już taka moja karma, że tylko wskaźnik na wadze może mnie zmobilizować .
Widziecie te godzinę ?? hehehe, dzieci od początku tygodnia tak świetnie bawia sie ze soba ,że nie mam ochoty im przerywać .
Troche mi dziwnie, bo mam posprzątane, poprane, poprasowane i zapas jedzenia w lodówce, więc nie mam co ze soba zrobić:))
Leżenie na kanapie jest dosć ryzykowne, bo jak jakis mały rzep wypatrzy , taką nie uzywana mamusie to zaraz sie uwiesi hihihihi.
Moje kochane rzepiki , nawet juz nie chce mi sie na nie denerwować :))
Zaraz spadamy unurać się w jakis błotnistej piaskownicy, a potem spać :))
Na razki!!
Machala
20 maja 2007, 18:45cały twój pamiętnik od deski do deski. Trochę mnie oczy bolą, boś się upisała,a le teraz powoli zaczynam wierzyć, że może i ja w końcu schudnę. Wszak i u ciebie to 70 trzymało się, odchodziło, wracało...niech je szlag. No i jak już bedziesz w tym koło Radomia to do mnie już całkiem blisko...jakieś 120km!
iwusia25
20 maja 2007, 16:39jak gdzies dopadniesz gdziesz ta Pania Diete, to przyjdz z nia tez do mnie ;) wypijemy po kawie i moze dojdziemy znow do porozumienia :)))milej niedzielki ;)
Machala
20 maja 2007, 14:45O dwa dni wcześniej pojawiły się babodni, może to było przyczyną tych smętów u mnie. Mam nadzieję, że teraz to już tylko lepiej będzie!
blanita
19 maja 2007, 23:55jakas ty zorganizowana??? Podziwiam. Poczytalam co u ciebie, jak wszystko masz porobione, posprzatane, poprasowane, och i dzieci takie gzreczne i popatrzylam dookola siebie (jak jest u mnie) -oj az mi sie głupio zrobilo... kolo mnie kopa prasowania (chyba z3 albo juz 4 pran)podłoga n ie umyta, na stole kutelka rozy z resztka mleka (umyc tez mi sie nie chce), o reszcie juz nie wspomne...od jutra...biore sie porzadnie z asiebie
probadiety
18 maja 2007, 08:24Serdeczniaste pozdrowienia dla całej rodzinki. Cieszę się że Twoje relacje z maluchami tak pięknie się kształtują.I jestem pełna podziwu dla trudu jaki podjęłaś. Mariolu jesteś Wielka !!! Buziaczki.
wodzirejka
17 maja 2007, 17:41śliczne i rozczulające fotki.... mówisz o późnym macierzyństwie, bo w wieku 30 lat.. hm... a cóż ja mam powiedzieć, skoro ja jeszcze nawet nie zaczęłam kariery mamy ;o) Mądre i odpowiedzialne wychowanie to rzecz najwyższej wagi! Pozdrawiam mocno!
roxy1
17 maja 2007, 16:34to nich taki cwany nie bedzie bo, powiedz mu tak od netowej cioci, że w zyciu musi byc równowaga - każdy swoją zołze znajdzie a przed nim jeszcze najwazniejsze wybory w zyciu więc niech dobrze patrzy bo taka sama sobie znajdzie.Hihihihi ciekawe czy mu mina zrzędnie? E Mariolcia nie przejmujmy się lepsza zołza niz ciepłe kluchy. A tak na marginesie ide do pracy pewnie od przyszłego tygodnia. Buziaczki dla Ciebie i Twoich dzieciaczków, dla cwaniaka tez.A zapomniałabym o Darku- dla niego też.
malgosia1
17 maja 2007, 14:39No tak - ja tez kiedy stracilam.... A ksiazka byla z rodzaju literatury wagonowej - zwykla belletrystyka, ale bardzo ciekawa. Swietnie tez opisuje rosyjskie spoleczenstwo. A nawet taka literatura swietnie rozwija znajomosc jezyka ;o) I Mariola, ja naprawde CIe podziwiam i chetnie czytam Twoje wypowiedzi, bo w kazdej jest duzo madrosci. I naprawde ciesze sie, ze teraz jestes spokojniejsza, bardziej radosna.
sobotka35
17 maja 2007, 12:59Uwielbiam czytać co u ciebie nowego,a szczególnie kiedy wszystko układa się pomyślnie:))I cudnie to ujęłaś"nieużywana mamuśka":))))Pozdrawiam ciepło:)
Joanna66
17 maja 2007, 08:11brzdącach jest kupa roboty,więc chyba mimo tych wafelków,nie musisz się martwić o wzrost wagi:))Zaglądam tu codziennie i bardzo Ci kibicuje.Miłego dzionka
malgosia1
17 maja 2007, 07:40nie przypominasz juz tej kobiety sprzed poltora roku. Pamietasz jakie mialas stresy przed slubem? Z powrotem do pracy, etc? Gdy czytalo sie Twoje wpisy - mialam wrazenie, ze sa pelne Twojego rozedrgania wewnetrznego, strachu i stresu. A teraz - zupelnie inna kobieta - spokojna, na luzie. Ciesze sie z tego. Tak trzymaj.
roxy1
16 maja 2007, 13:03nieuzywana mamusia- a to numer ale cos w tym jest co piszesz, że jak człowiek jest zajęty to dziaciaczki też potrafia się soba zając ale tylko choc na chwilke usiąść to tyle naraz kłopotów maja, które same nie potrafią w żaden sposób rozwiązac i potrezbuja natychmiastowej pomocy. Widze a raczej czytam, że coraz lepiej radzisz sobie o nie,nie, nie z maluchami , bo z tym to nie miałąs wcale problemów, ale z własnymi "demonami" i oby tak dalej.
gonia36
16 maja 2007, 12:28...mnie się tęskno robi w chwilach, gdy nie czuję bliskości z mężem, gdy czuję się systematycznie pomijana, zaniedbywana, spychana na plan nader daleki... Wiesz najlepiej, że nie zawsze facet musi pozostać tym jednym, jedynym na całe życie... Tyle wynurzeń...reszta niech pozostanie w cieniu :) tęsknię sobie za niespełnionym dalej.... :)
zeglarka2
16 maja 2007, 10:28ale masz fajnie z tymi brzdącami :))) ja siedzę właśnie nad książkami do egzaminu :( a też chętnie pobuszowałabym po jakiejś piaskownicy ;)