Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy tydzień :))
14 maja 2007
W ramach popołudniowej rozrywki wpadlismy na chwilke z wizytą do mojej przyjaciółki, która ma synka dokładnie w wieku Oliwii i 9 miesieczna córkę.
Wredne jest to co napiszę, ale jak tak popatrzyliśmy na zachowanie jej syna to przypomnieliśmy sobie i doceniliśmy jak grzeczne i zrównoważone są nasze dzieci :)
Nie ma dzieci idealnych i nasze też do nich nie naleza, ale w porównaniu do znanych nam ich rówiesników to po prostu mamy anioły.
Moja przyjaciółka na pół dnia oddaje swoje starsze diable do niani, bo jej mąż na razie kształci się i w ciągu tygodnia nie ma go w domu.Jednak po kilku godzinach spędzonych z nim wieczorkiem jest tak zmęczona,że wyzwalaja sie w niej zabójcze instynkty :))
Tyle było przygotowań do tego dość późnego macierzyństwa ( 30 lat) , tyle opanowanych teorii, tyle postanowień i wszystko w porównaniu z rzeczywistościa spaliło ma panewce :) Gdyby teraz trzymać się tych wszystkich pedagogicznych i psychologicznych zasad to małe diablątko powinno na okragło być strofowane, stawiane w kacie i temperowane, a przecież matka to tylko zwykły człowiek, który ma ograniczony nie tylko czas, ale i siły , a przede wszystkim cierpliwośc .
Ech, bardzo jej współczuje ,a jednocześnie podbudowało mnie to odrobinkę czego nie omieszkałam jej oznajmić :)) Zapomniałam już jak to było , kiedy miałam małe dzieci i jak widzicie ciągle się martwie, że jestem jakaś nienormalna :)) Powoli sobie wszystko przypominam i cieszy mnie fakt, że nie jestem inna :))
Jestem co prawda zmęczona i miewam różne nastroje, lecz staram się mimo wszystko konsekwentnie wprowadzać swoje zasady. Na szczęście dzieci dość szybko uczą sie naszych reguł gry i teraz juz jestem przekonana,że wszystko nam sie uda.
Bo po latach doświadczeń wiem, że konsekwencja jest luksusem dla leniwców i takich jak my ludzi wygodnych :)
Bedąc młodą mama nie potrafiłam wyegzekwować od dzieciaków najprostszych spraw i często myślałam,że taka postawą sprawiam,że czuja sie bezpieczne i kochane, a to był bład. Przy braku konsekwencji z naszej strony dzieci są zdezorientowane, nie wiedzą co i kiedy im wolno, a kiedy nie wolno , a przez to moga nas lekceważyć i przestać darzyć szacunkiem.Wydawałoby sie, że swoim pobłażaniem, odpuszczaniem win i kar uczymy nasze dzieci bycia wielkodusznym, a okazuje sie, że w ich oczach jestesmy słabi.Oczywiście nie mam tu na myśli metod wychowawczych, które np. stosowali moi dziadkowie na moim tacie, który to nastepnie z przekonaniem w ich skuteczność próbował wprowadzic do naszej rodziny tj. klęczenie na grochu, wieczorne rozgrzeszanie dyscyplina (rzemienie na drewnianej rekojeści), bicie kablem itp., a kórym to stanowczo sprzeciwiła się moja mama :)
Wiem,że napisano juz prace naukowe na ten temat, ale te słowa piszę jak najbardziej na bazie własnych doświadczeń życiowych. :)) Już widzę, że dzieci (szczególnie Patryk) potrafią nie przekraczać wyznaczonych granic, przypominac o kolejnych, nowych zasadach i nie daj Bóg, jak ona nie zadziała skutecznie hehehe, mały łobuz nie omieszka wytknąć mamie błędu :))
Np. w naszym domu rzeczy dziela sie na przedmioty wspólne oraz na stanowiące własność poszczególnych domowników.Już nawet mała Oliwia potrafi odróżnić czy może sie bawić zabawka do woli ponieważ nie stanowi ona niczyjej własności (bawi sie nia ten, kto pierwszy weźmie ja w dłoń), czy musi na prośbe własciciela natychmiast ją oddać :)) Jednak Patryk kilka razy złapał mnie na niekonsekwencji , a często było to powodem mojej nieuwagi, braku skupienia, albo zlekceważeniem problemu :)) Mały, bystry umysłek szybko załatwił mnie własną bronia i nie ukrywam było mi łyso :))
Niewątpliwie ciężko byc konsekwentnym, bo wymaga ona od nas samokontroli, lecz niewątpliwie przyjemnie jest czerpać korzyści z owoców naszej ciężkiej pracy w postaci ułozonych i dobrze wychowanych dzieci :))
Amen :))
clocktime
16 maja 2007, 09:22z tego, co piszesz wynika, że jest niezwykle bystry. I konsekwentny ;-) I skąd Oliwia ma taką piękną czapkę - to kupione, czy ozdobione przez kogoś?! Śliczna
Fufka
16 maja 2007, 09:13Mariolka masz racje nasze pamietniki zmieniły swoje przeznaczenie. Mój powiniem sie nazywac - na chwile obecną Dziennikiem budowy, twój natomiast "Dziennik matki, która zadaje sobie milin pytań .... ". :-)). Tak konsekwencja to wspaniała rzecz ja niestety często przymykam oczy jak moje dziewczyny robią coś czego im nie wolno, wszystko oczywiście w granicach rozsądku. Jak juz naprawdę "mają nagrabione" to nie popuszczę .... zła kobieta ze mnie... pozdrowienia
Muka
16 maja 2007, 08:49mam u ciebie straszneeeee zaległosci, obiecuję,z e któregoś dnia nadrobię! pozdrawiam gorąco :D
malgosia1
16 maja 2007, 08:42ktore leca z bioder - ciesza mimo wszystko. Zawsze mozna artystycznie apaszke w roli paska uwiazac ;o) Ale chyba lepiej powiedziec, ze warto trzymac diete/jezdzic na rowerze/robic cos i miec z tego frajde, niz narzekac na wszystko i nic nie robic ze swoim zyciem/tyciem/marazmem...
Machala
16 maja 2007, 08:22co my wczoraj z dziewczynkami wyprawiałyśmy w kuchni... Całe popołudnie padało, grzmiało ( a w nocy straszna burza i ulewa) a my siedziałyśmy w kuchni i pitrasiłyśmy. W efekcie mam zrobione krokiety, gołąbki, czerwony barszcz ( a ile tego wylądowało wczoraj w brzuchu!!!) a na dodatek uprażyłyśmy ogromniasta miskę kukurydzy! A wieczorem ustalałyśmy plan odchudzania z Olą ( oczywiście dla mnie), bo o mało brzuch mi nie pękł! Rany! Przecież to nie zima i nie trzeba ocieplacza zbierać? Co to się porobiło?
Machala
15 maja 2007, 17:25mogę powiedzieć "a nie mówiłam?". aaa... jak Patryk złapie cię na niekonsekwencji to koniecznie przyznaj mu rację, i przyznaj, że to np przez nieuwagę _ dzieci to uwielbiają jak wiedzą, że i mama popełnia błędy a na dodatek potrafi się do tego przyznać. Buziaczki!
blanita
15 maja 2007, 09:57i to przyznam jest bardzo trudna sztuka. Ale faktycznie efekty są przyjemne. Wydaje mi sie ze dziecko tez czuje sie bezpieczniejsze jak zna granice, ktore sa jasno okreslone. Wie co moze a czego nie. I zycie staje sie prostrze dla wszystkich.
roxy1
15 maja 2007, 09:19i to jest ta zasadnicza różnica pomiedzy wczesnym, takim jakby to nazwać, nierozumnym macierzynstwem, a dojrzałym w pełni swiadomym: KONSEKWENCJA- to sie nazywa, niestety mnie rzadko na nia stac i nie wiem czy z wygody czy z głupoty, za to moja córcia jest konsekwentna i asertywna do bólu- tylko sie od niej uczyc. Zastanawiające jest jeszcze to, czy ta jej konsekwencja a mój brak wypływa z glębszych uczuć czy z róznicy polegajacej na tym, ze rodzice zawsze kochaja bardziej dzieci niz dzieci rodziców?Może odpowiesz mi na to pytanko Ty w 100% konsekwentna mamusiu?( zazdroszczę Ci )
malgosia1
15 maja 2007, 07:53Jestes naprawde niesamowita mama. A najbardziej mi sie podoba, ze dzieciom tlumaczysz i objasniasz zasady. U mnie w domu zawsze tlumaczenie bylo w rodzaju: "bo tak ma byc". Mimo wszystko zastanawiam sie, jak to zrobili moi rodzice, bo dzieci im sie udaly i raczej nie miali z nami zadnych problemow, buntu, etc. Jak to sie robi? Pewnie nie bede wiedziala, dopoki nie bede miala swoich dzieci juz odchowanych, nie? Pozdrowiska dla Waszej rodzinki. Nie moge sie doczekac kolejnych refleksji nt. dzieci i nowosci o ich postepach ;o)
iwusia25
15 maja 2007, 00:24a ja ciagle wytykam sama sobie, ze jestem malo konsekwentna i zgadzam sie z Toba, ze to naprawde wazna sprawa przy wychowywaniu dzieci ;)usmialam sie troche przy Twoim wpisie :)))i moge juz isc spac ;)dobrej nocy zycze!
Krstyna
14 maja 2007, 23:06z wielu powodow, a zasadniczym jest ten, ze ja jestem Ta Twoja Znajoma, a moje dzieci, to....Pozdrawiam!