Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po eksperymencie :))
8 maja 2007
Synek o 20:00 był wredny, płaczliwy i sam poprosił o połozenie do łóżka hehehe. Troche ta jego wrednośc była nieprzyjemna , ale finał był ekspresowy :))
Oliwia natomiast kulała się w łóżku za siebie i brata do 22:00.
W jej wypadku jest o tyle dobrze, że o 21:00 kładę ją do łóżka , daję matczyna dłoń do głaskania i całowania (hehehe), a po 15 minutach jestem zwolniona :)))
Dziecie lezy później jeszcze godzine ,a nawet półtora, szepcze, bawi sie rączkami, wywija nogami i w sumie robi to tak długo, aż padnie :)
Czasem , jak np. dzisiaj wpadam do jej pokoju, bo zaczyna wynurzać swoją twarzyczke powyżej poziomu łóżka, kładę ja zdecydowanie na jednym boku, czekałam aż 5 minut poleży spokojnie , po czym córuś zasypia.:))
Jeszcze nie jest to to, do czego dązymy, ale w porównaniu z tymi rykami, wrzaskami, histeriami, jakie urządzała nam jeszcze dwa tygodnie temu, to mamy luksus.:)
Tak to jest z dziećmi, ktore większą częśc życia szły spac na żądanie, tzn. brykały po domu z dorosłymi aż padły . O nie ! W tym domu takich fanaberii nie będzie !!
Tak więc po pierwsze - dzieci kąpią się osobno, bo jest spokój i skończyły się wrzaski, po drugie Patryk jak nie bedzie chciał spać w południe to będzie miał wybor , po trzecie Oliwia nie może spać dłużej w południe niz 1,5 godziny, a po czwarte, jak biją się i dokuczaja sobie podczas mojej nieobecności w pokoju (nie moge ustalic stanu faktycznego) to nie reaguje i nie karam nikogo :)
Z tym czwartym punktem tez miewałam poważne kłopoty. Prawie czteroletni , dość łagodny Patryk przybiegał co chwilke i skarżył ,że Oliwia go uderzyła , ugryzła, albo pchnęła, natomiast kiedy Patryk zastępował jej droge, albo zabierał zabawkę, tudzież próbował ją dyscyplinować (to niesamowite jak ten o rok starszy dzieciak potrafi prawić jej morały-ktoś go tego nauczył) to Oliwia zanim pomyślała to spontanicznie załatwiła sprawe siłowo.
Sytuacja wymykała mi sie troche spod kontroli, bo Patryk domagał się ukarania sprawczyni, a ja nie mogłam mu powiedzieć, że ma jej nie dokuczać, bo przeciez czy dokucza czy nie dokucza sie , to bić przecież nie wolno.Prawda??
Tak więc musiałabym średnio co kilka minut karać Oliwie za agresywne zachowanie, a dodać jeszcze muszę , że Patryk zwierzył mi się ,że bardzo nie lubi kiedy Oliwka płacze w trakcie takiego dyscyplinowania.
Tak więc storzyła się sytuacja patowa.
Poniewaz juz kilka dni temu obiecałam sobie , że dam odpust z analizowaniem poszczególnych sytuacji i związanych z nimi konsekwencjami , tak więc przestałam też ingerować w spory pomiedzy dziecmi.
Jak któreś płacze w drugim pokoju (przewaznie Oliwia) to nie idę dopóki któreś samo nie przybiegnie, a jak któreś przybiegnie ze skarga (przewaznie Patryk) to mówie - to się znią nie baw :))
I on wraca i dalej sie z nią bawi hehehehe, bo bez niej nie potrafi hehehe.
A twarz ma juz nieźle zorana, zreszta widac to nawet na zdjeciu.
Jak sprawczyni zostanie złąpana na gorącym uczynku swego niecnego działania to zostaje ukarana odizolowaniem, nastepnie wyje niemiłosiernie (biedni sąsiedzi) , a nastepnie przeprasza brata i wystarcza jej skruchy na jakas godzinke :))
Inne metody wychowawcze póki co nie przychodza mi do głowy, ale nasza rodzina ewaluuje , więc pewnie jeszcze wiele się zmieni :))
Tymczasem dobranoc, bo dziwnym trafem zbliża sie północ, a nigdy nie wiadomo co noc przyniesie :) Np. dzisiaj o 3:00 obudziła sie Oliwka i krzyczała - nie ma mamy!Nie ma mamy !! :))
Ach jaka ja teraz czuje sie potrzebna hihi.
illuminori
10 maja 2007, 13:10na zmiany. no chyba ze jest za pozno hehe
iwusia25
10 maja 2007, 09:28wiesz!mysle, ze kazda matka ma czasami watpliwosci czy postepuje dobrze, ale napewno nie warto sie z tego powodu stresowac...Ty "uczysz sie" byc dobra mama dla dwojki Twoich dzieci a ja "ucze sie" byc mama dla mojej corki i mysle, ze kwestia czy adoptowane, czy rodzone nie ma tu wiekszego znaczenia...sama miewam nieraz poczucie, ze robie cos zle, ze powinnam inaczej postepowac, to jest chyba takie dazenie do bycia idealna mama, zona i kobieta...mysle, ze poraz kolejny jestesmy do siebie podobne-ambicja ;) Ty juz masz na swoim koncie spore doswiadczenie, bo wychowalas juz przeciez dwojke wspanialych dzieci, wiec dlatego ja tak czesto zagladam do Ciebie, a noz!naucze sie czegos od Ciebie;)pozdrawiam i zycze milego dnia
tomasia
10 maja 2007, 08:48buziaki zostawiłam <img src="http://img224.imageshack.us/img224/7325/hugsnkissesthumbyg0.gif"><br> też chcę Cię na gg :D
Healthy
9 maja 2007, 19:34jak ja bardzo lubię czytać, tą powieść zwaną waszym życiem, którą nam tutaj serwujesz w odcinkach. Prawdę mówiąc jestem czasami trochę rozczarowana, jak nie ma kolejnego odcinka przez dłuższy czas. Pozdrawiam serdecznie.
Machala
9 maja 2007, 08:23na śniadanie zjadłam 2 kromale białego chleba z masłem i pomidorem, że nie wspomnę o obżeraniu aż do zaśniecia...niech to się skończy!!! Z zasypianiem dzieci o stałej porze masz całkowitą rację. Dzieci zdecydowanie potrzebują wieczornego rytuału. Ja jeszcze czytam bajkę, na której Kaja bardzo często zasypia. Daje im to poczucie bezpieczeństwa. wszelkie zmiany wprowadzają nerwówkę, a na stresy mają jeszcze czas.
blanita
9 maja 2007, 01:43poczytałąm co u Was... i jak zwykle z wielkim zainteresowaniem dobrnełam do konca. Czytajac Twoje opowiesci z zycia wizete zawsze przychodza mi na mysl moje doswiadczenia (ojjj popełniłam ja kilka błedów) Teraz Roza jest wychowywana inaczej (madry Polak po szkodzie hih)zobaczymy co mi z tego wyjdzie? Bo eksperymenty trzeba eksperymentowac hahaha i ja tez to robie i zaczynam miec coraz wiecej obaw, ale wtedy dobiega szybciutko zdrowy rozsadek i mowi - "tylko ją kochaj". Dlatego Mariolciu eksperymentuj sobie dalej:) i nie zapominaj nawet na sekunde o tym , ze jestes cudowną , idealną, niesamowitą MATKĄ!!!! I wystarczy ze bedziesz te dzieci "tylko" kochała i dzieki temu dasz im to co jest najwazniejsze w zyciu, czego nie mozna kupic, ani sobie "załatwic", na co nie mozna sobie zasłużyc. Cos co dostaje sie za nic, ot tak z wielkiego serca - od takich cudownych osób jak TY. Te małe iskierki kiedys były same a teraz mają wreszcie swoją mamusie i swojego tatusia. I one tez kochają Was za nic!Poprostu Was kochaja.
iwusia25
8 maja 2007, 23:41podobienstw ciagly dalszy ;) ja tez wlasnie jestem na etapie przyzwyczajania Natalki do stalej pory zasypiania w lozeczku, ech!nie tylko u Ciebie jest wtedy glosno i nie tylko u Ciebie nie zawsze jest wszystko z zegarkiem w reku...ale podobno cierpliwosc i konskekwencja, to cechy ktorymy powinnysmy sie teraz cechowac ;) ja caly czas swoje cwicze...i nieraz tez meliske pije ;)pozdrawiam!
roxy1
8 maja 2007, 23:33no powiedz, że ja też moge krzyczec, ze chcę więcej i więcej Twoich opowieści i mnie tez jestes bardzo potrzebna bo jak czytam o tych zmaganiach, watpliwościach to tak sobie mysle, czym było moje wychowanie Aury w porównaniu z Twoimi metodami i sposobami na dzieci.