Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Starsze dzieci :)
26 kwietnia 2007
Moja najstarsza córka Agata, miała przerąbane. Urodziła sie , gdy jej rodzice mieli jeszcze pstro w głowie i pozwolili młodej, czterdziostoparoletniej babci wychowywać ją do 4-tego roku życia. Efektem tego było troche pomieszania i poplątania w naszych relacjach, wspierania się poradami psychologa kiedy córka była w wieku dojrzewania i nadrabiania zaległości. W wieku 4,5 lat została starszą siostrą i nie wiem dlaczego, ale wymagaliśmy zawsze od niej więcej, niz wskazywał na to jej wiek i mozliwości. Cóż, taka jest widocznie cena bycia starszą siostra i córką. Nie ukrywam,że odczuwam niedosyt i wyrzuty sumienia w zwiazku z jej wychowanim.
Szczęśliwym trafem córka w odpowiednim czasie potrafiła przypomnieć nam o swoim istnieniu , sprawiajac niemałe kłopoty wychowawcze w wieku dojrzewania co sprawiło,że musieliśmy się nią zająć , dzięki czemu nasze więzi ulegly zacieśnieniu :) Cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i nalezy cieszyć się tym , co udało nam się wspólnie osiagnąc :) Jestem dumna,że teraz jest dzielną studentką II roku medycyny i wiem, że przez te nasze perypetie życiowe jest mądrą i nad wiek dojrzała kobieta :))
Mój 17 letni syn jest dzieckiem zaplanowanym i oczekiwanym (najbardziej przeze mnie), pojawił sie w moim zyciu, wtedy, kiedy w moim małzeństwie wiało chłodem (wiem, nie je to dobro).
Zajełam się jego wychowaniem i rozpieszczaniem , przelaniem całej miłości i ciepła, jakie wtedy we mnie drzemało w taki sposob, że wiele osób, łącznie z moim ówczesnym mężem i obecną corką zarzucali mi, że jak Gienia z "Ballady o Januszku" pójdę do karceru hehhe.
Jednak Bartek jest dowodem na to, że ciepła i madrej miłości nigdy nie jest za wiele. Owszem wyrósł na oryginalnego, młodego człowieka, ale nie mozna mu zarzucic braku szacunku i otwartosci nie tylko dla mnie, ale dla całego otaczającego go świata :))
Jest synem nie sprawiającym żadnych kłopotów.:))
A co starszyzna na maluchy ??
Agata? Wiadomo, jej wiek (22 lata) wskazuje na to, że sama doskonale mogłaby realizować jako matka, więc wpada do nas czasem (bedzie w weekend) i chętnie bawi się z maluchami. Jest zachwycona i dumna z naszej adopcji.
A Bartek. Trudno go w tej kwestii rozszyfrować :)) Początkowo był zafascynowany pomysłem, ale jak pojawiły się małe krzykacze, to trochę nabrał dystansu :)) Pytałam go ostatnio czy maluchy mu przeszkadzają, ale powiedział, że nie , chociaż wprawiaja go w zakłopotanie i czasem zawstydzaja :))
Oliwka za nim przepada, ciągle o niego pyta , a jak go widzi to mówi- moj Batek, mój Batek i całuje go tam , gdzie sięgnie (195 cm wzrostu hehe).
Bartek nigdy nie miał podejścia do dzieci, wiec zachowuje sie dziwnie , widac ,że cieszy się ,że dzieci się nim tak interesują, ale nie przejawia inicjatywy, aby się nimi zajmowac .Widać, że go czasem irytuja pytania Patryka i nie potrafi zrozumieć,że dziecku trzeba kilka razy powtarzać :))
A tak w ogole, kiedy zaszyje sie w swojej norze (jego pokój), to nikt go nie niepokoi i dzieci wiedza,że nie można wchodzić do Bartka , bo tam się uczy :))
Czasem jest mi go w weekend żal, bo lubi sobie pospać do południa, ale on nigdy nie narzekał,że dzieci hałasują:))
Przedwczoraj Bartek wziął Patryka na mały spacer z koleżanka i skarżył się maluch nie chciał go słuchac, mówiąc, że tylko mama może jemu mówić co ma robic hehehe. Jednak jakos sobie poradził, bo jak tłumaczyłam Patryczkowi, że jak idzie z Bartkiem , to ma go słuchać, to mały spuścił główkę i nic nie powiedział, i widać było, że wie o czym mowa hehehe. Tak więc bracia dadzą sobie radę :))
W ogole Bartek ma tyle zajec, że dość rzadko przebywa w domu, więc kiedy się pojawia jest atrakcja , jak biały niedźwiedź hehehe.
Widze też, że sam Bartek powoli przyzwyczaja sie do dzieci, wiec niedługo zapanuje u nas sielski obraz wielodzietnej rodziny :)))
Nawet nasz stary kot zaczyna juz się bawić, więc szczęściu nie ma końca :))
Krstyna
28 kwietnia 2007, 00:46wygladasz rewelacyjnie! Tyle tylko powiem....Pozdrawiam!
wodzirejka
27 kwietnia 2007, 19:25i takiej sielskiej rodziny pełnej ciepła, wyrozumiałości i miłości Ci życzę!!! Dawno u Ciebie nie byłam i kiedyś muszę poczytać Twoje wcześniejsze wpisy. Tak rzadko mam dostęp do neta a jak w ogóle mam, to na krótko...hm :o( pozdrawiam gorącoa i mocno!! papapa
magdast
27 kwietnia 2007, 14:31wam, trzymam nadal kciuki, a ja w przeciwieństwie do Blanity zjawie się kiedyś hihihi, z pępkowym jak będę w Barlinku. Tak apropos - skojarzyło mi się , do tej pory nie mogę zrozumieć dlaczego moi rodzice wyjechali z tamtych terenów do paskudnej brudnej legnicy brrrr
blanita
27 kwietnia 2007, 13:21Cie Mariolciu. Kibicuje z całych sił. Masz cudowna Rodzinke. Szkoda ze mieszkam tak daleko bo napewo przylazłąbym z prezentami na pepkowe (u nas taka tradycja)Wlasnie tera zw tym długim łikendzie jedziemy z cała rodziną do znajomych - dwie rozne rodziny i dwoch roznych brzdaców (jeden 1,5 roczku a drugi 2 miesiace) Niestety do tej pory nie mielismy jak uczcic przyjscie na swiat małego 1,5 rocznego Jasia wiec teraz jest ku temu sposobnosc. Pozdrawiam:)
ako5
27 kwietnia 2007, 11:30Kazdy z nas popelnia błedy, ale najwazniejse kiedy wyciągamy z nich jakies wnioski. czasu nie da sie cofnac, ale mozna troche spraw poukładać . Mysle ,ze świetnie sobie z tym poradziłas. jestem pełna podziwu dla Ciebie. Pozdrawiam Cie mocno Ala
Fufka
27 kwietnia 2007, 10:04fajnie tak poczytac czyjeś relacje z życia. Rodzicami sie nie przejmuj z czasem przywukną do dzieci i zapomna ze to adoptowanie zreszta jak i cała reszta rodziny. A jak tak sie niestanie to niech sie bujają!!! pozdrownia
tomasia
27 kwietnia 2007, 09:31zamiast wyczerpujących relacji jak w Twoim przypadku nadrabiam tą pstrokacizną :D przerost formy nad treścią to się zwie :D ale to mój sposób na codzienny wpis - choć dziś godzine klepałam z moją Henią na skype, potem powłaziłam z Wasze domki i u mnie wpisu raczej nie będzie bo - Karol wyje spod mojej kołdry... buziak - tradycyjnie dla całej Rodzinki
malda
27 kwietnia 2007, 09:00...to jest mój.;)
babola
27 kwietnia 2007, 08:35po przeczytaniu tego co napisałas zastanowiło mnie moje życie.Chyba tak jak i Ty za dużo wymagam od mojej Karoliny ma _schudnąć, uczyc się , być wzorową córeczka i siostra, pomagać mamie nie pyskować i itp itd.a za mało poświęcam jej czasu. Kiedys zdarzały sie chwile kiedy razem dwie baby pojechały do kina na spacer czy pobuszować po sklepach. Teraz jest to bardzo rzadko a prawie wogóle.Ja jestem ciągle niewyspada rozdrażniona nic mi sie nie chce i ciagle brak mi czasu.Kiedy ona mówi ja nie słucham( tak wynika).Sądzę że ma uzasadnione żale do mnie że tylko DLA kONRADA mam czas.tłumaczę że on ma dopiero 7 lat i potrzebuje mojej pomocy a charakterek ma niełatwy.Jest b.zamkniety i wstydliwy, tak więc potrzebuje więcej czasu aby go wychować. Zazdroszczę ci tych relacji między starszymi dziećmi. Chyba musze zmienic swoje życie a szczególnie przestawić priorytety. Podziwiam Was bardzo i ściskam.papa
malgosia1
27 kwietnia 2007, 08:33No coz - nie powiem, zeby pojawienie sie mojego brata na swiecie gdy mialam 5,5 roku bylo najszczesliwszym dniem w moim zyciu rozpieszczonej jedynej wnuczki i corki. Ale cale szczescie mam ten okres za soba i bardzo sie ciesze, ze mam takiego fajnego brata. Bardzo go kocham i lubie i jestem z niego dumna. Teraz zaczal biegac i biega codziennie, bez wzgledu na pogode. Niesamowity jest. Jestem przekonana, ze u Was tez wszystkie relacje beda super - jeszcze troszke czasu i zapanuje zgoda i radosc.
Healthy
26 kwietnia 2007, 21:19Ja mam też takie wrażenie, że od mojej najstarszej córeczki w pewnym momencie oczekiwaliśmy za wiele, ze przez to mamy taką zamkniętego w sobie nastolatkę (chociaż przede mną jest bardzo otwarta - ale trzyma bardzo duży dystans do wszystkich wokoło). Staramy się teraz to jakoś nadrobić (nie żeby jej pobłażać, gdy robi głupoty, ale żeby starać się spojrzeć na świat jej oczyma). I mam nadzieję, że ona podobnie jak twoja najstarsza córeczka kiedyś, gdy już nabędzie większej pewności siebie, otworzy się przed nami. Pozdrawiam. Cieszę się, że piszesz ten pamiętnik. To jest takie zachęcające, by spojrzeć na siebie i swoje relacje z dziećmi. Dzięki.
anezob
26 kwietnia 2007, 20:12z twoich wpisów wychyla sie Bardzo Mądra Kobieta i Matka... Teraz na pewno jesteś przeszczęśliwa, a Maluchy są dopełnieniem. Buziaki i uściski.
roxy1
26 kwietnia 2007, 17:13nasuwa mi sie pytanie: czy to włąśnie takiego zycia Ci brakowało?I czy czujesz sie wreszcie spełniona?Czy już nie będziesz szukać wiatru w polu? Swoją drogą to nie za dobrze Ci? Super facet, czwórka cudownych dzieci, chuda jak modelka hm..... nawet kot sie przekonał do zmiany stylu życia więc może tez mu czegoś brakowało?
Machala
26 kwietnia 2007, 15:50tą miękką kaczuszką....hihi. Rower wywlokłam, przywdziałam bojówki i do pracy rano pojechałam. Pod szkołę podjechałam na rowerze razem z moim ulubionym wuefistą...mmmm. No, chodzi o to, że też nie mam zamiaru być miękką kaczuszką.